AlanDeanFoster Obcy 8 Pasażer Nostromo (2)

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mimo skrajnego wyczer�pania zdo�ali przenie�� na ni� Kane'a i utrzyma�go w pozy�cji pionowej.- Dasz rad�, Lambert? Jak go teraz po�o�ymy, przy �luzie b�dzie ci�ko.Lambert wzi�a g��bszy oddech.- Spróbuj�.Mam nadziej�, �e kto� nam pó�niej pomo�e.- Ripley? Jeste�?- Tak, Dallas.- Jedziemy na gór�.- Zerkn�� na Lambert.�Gotowa?Skin�a g�ow�.Kapitan wcisn�� guzik.Lekkie szarpni�cie, winda ruszy��, przejecha�a bezwstrz�sów ca�� drog� i zatrzyma�a si� równo z progiem �luzy.Dallas trzasn��prze��cznikiem, ze�wn�trzne drzwi znikn�y mi�dzy blachami poszycia i weszli dokomory pró�niowej.- Hermetyzujemy? - spyta�a Lambert.- Nie ma sensu.Zaoszcz�dzimy troch� powietrza.Za moment b�dziemy w �rodku izdejmiemy te przekl�te ska�fandry.Zamkn�li luk zewn�trzny i czekali, a� Ripley otworzy im drzwi.- Co z Kane'm? - To znów Ripley.Dallas by� zbyt zm�czony, �eby us�ysze� w jej g�osie co� wi�cej ni� normaln� wtakim wypadku nutk� zatroskania.Podci�gn�� wy�ej bezw�adne cia�o oficera, niezwracaj�c wi�kszej uwagi na obce stworzenie.Od kiedy opu�cili wrak, niedrgn�o, nie zmieni�o pozycji, dlaczego wi�c mia�oby zrobi� to akurat teraz, nastatku?- To jaki�.organizm - rzuci� do mikrofonu.W cias�nym he�mie us�ysza�uwi�zione echo w�asnego g�osu i poczu� si� nieco pewniej.- Nie wiemy, jak tosi� sta�o, sk�d to co� wylaz�o.Siedzi na twarzy Kane'a.Nigdy czego� takiegonie widzia�em.Nie rusza si�, tkwi�o w bezruchu przez ca�� dro�g�.Trzebaumie�ci� Kane'a w izbie zabiegowej.- Co to za organizm? Musz� mie� bardziej szczegó�owe dane, kapitanie -o�wiadczy�a spokojnie Ripley.- Bardziej szczegó�owe dane! Chryste! - Dallas usi�o�wa� st�umi� w sobienarastaj�c� w�ciek�o�� i mówi� z mak�symalnym opanowaniem.- Pos�uchaj, Ripley,nie widzieli�my, jak to si� sta�o.Kane by� w studni, w czym� w rodzajucholernie g��bokiego szybu.Nie mieli�my poj�cia, �e co� jest nie tak dochwili, kiedy go stamt�d wyci�gn�li�my.Do�� szczegó�ów?Odpowiedzia�a mu cisza.- Ripley, otwórz luk.- Zaraz.- Dobiera�a ostro�nie s�owa.- Je�li wpu��cimy to do �rodka, mo�e namzarazi� ca�y statek.- Co ty pieprzysz, Ripley?! To nie �aden wirus, do ci�kiej cholery! To bydl�jest wi�ksze od mojej d�oni i jak chcesz, to mo�esz je sobie pomaca�!- Znasz regulamin, kapitanie.- Jej g�os brzmia� sta�nowczo i zdecydowanie,cho� Ripley wci�� si� waha�a.�Kwarantanna, dwadzie�cia cztery godziny naodka�anie.W zbiornikach macie powietrza a� nadto, a je�li zabraknie,dostarczymy zapasowe butle.Przez dwadzie�cia cztery go�dziny nie stwierdzimy,czy to stworzenie jest niebezpieczne czy nie, ale to ju� nie moja sprawa.Musz�respektowa� przepisy, kapitanie.Znasz je równie dobrze jak ja.- To wyj�tkowa sytuacja, Ripley, i to ja stercz� tu z cia�em mego przyjaciela,nie ty.Za dwadzie�cia cztery go�dziny Kane mo�e umrze�, je�li w ogóle jeszcze�yje.Otwórz �luz�.- Pos�uchaj - b�aga�a - je�li z�ami� przepisy o kwa�rantannie, w s z y s c ymo�emy umrze�.- Otwórz t� pieprzon� �luz�, Ripley! - wrzasn�a Lambert.- W dupie mamprzepisy i regulaminy naszego Towarzystwa, s�yszysz! Musimy go zanie�� na izb�chorych i pod��czy� do autodoka!- Nie mog�, nie mog�! Gdyby� by�a na moim miejscu, gdyby� ponosi�a tak�odpowiedzialno��, te� by� nie otwo�rzy�a.- Ripley - powiedzia� wolno Dallas.- S�yszysz mnie dobrze?- S�ysz� - odrzek�a zd�awionym g�osem.- Nie, kapi�tanie, nie otworz�.Dwadzie�cia cztery godziny kwarantan�ny, a potem wniesiemy go do �rodka.Kto� na statku podj�� inn� decyzj�.Ash! Zerwa� plomby i wcisn�� przyciskawaryjny.Zamigota�o czerwone �wiat�o, rozj�cza�a si� syrena.Dallas i Lambert zamarli ze zdumienia - drzwi drgn�y, zacz�y si� otwiera�.Na mostku, na monitorze, przed którym siedzia�a Rip�ley, rozb�ys�yniewiarygodne s�owa:LUK WEWN�TRZNY OTWARTY.LUK ZEWN�TRZNY ZAMKNI�TY.Gapi�a si� w ekran, a w g�owie znów mia�a kompletn� pustk�.Wszystkieurz�dzenia potwierdza�y to, co nieprawdopo�dobne.Dallas i Lambert wyszli chwiejnie ze �luzy, podtrzymuj�c bezw�adnego Kane'a.Stan�li zaraz za progiem, w korytarzu.W tym samym momencie nadbiegli Parker iBrett.Ash ruszy� na pomoc, ale Dallas powstrzyma� go gestem r�ki.- Nie, odsu� si�.U�o�yli Kane'a przy luku i zdj�li he�my.Trzymaj�c si� w bezpiecznej odleg�o�ci, Ash obszed� skurczone cia�o pierwszegooficera i ujrza� jego twarz.- Jezu.- szepn��.- To �yje - Parker podziwia� symetryczn� budow� cia�a obcego stworzenia.Symetria symetri�, a monstrum i tak wyda�o mu si� obrzydliwe.- Nie wiem, ale lepiej tego nie dotykaj - poradzi�a Lambert zdejmuj�c buty.- Masz to jak w banku.- Parker nachyli� si� i bada� wzrokiem miejsce, gdzietwarz Kane'a gin�a pod cia�em gumowatego, pulsuj�cego mi�czaka.- Co to bydl�w�a�ci�wie teraz robi?- Nie mam poj�cia.Zabierzemy go na zabiegówk� i zobaczymy.- Racja - zgodzi� si� ochoczo Brett.- A wy? Wszyst�ko w porz�dku?Dallas skin�� wolno g�ow�.- Jeste�my tylko zm�czeni.Uwa�ajcie na to �cierwo.Przez ca�� drog� anidrgn�o, ale uwa�ajcie.- Tak jest.G�ówny in�ynier i jego pomocnik wsun�li r�ce pod pachy nieprzytomnego Kane'a iostro�nie d�wign�li go z pod�ogi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

Search

Podstrony