[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dotkniêcie ich myœl¹ jestswoistym poszukiwaniem.Mój brat Kyllan zawsze umia³ odszukaæ pasmakomunikacyjne zwierz¹t i pos³ugiwaæ siê nimi, lecz ja nigdy nie szuka³am innychpasm poza tymi, których u¿ywa³y M¹dre Kobiety.Teraz musia³am zapuœciæ siê wy¿ej, a mo¿e ni¿ej ni¿ pasma M¹drych Kobiet, iprzypuszczalnie zajmie mi to sporo czasu, a mia³am go bardzo niewiele.Napocz¹tek wybra³am dobrze mi znane pasmo moich braci.Nie wydaje mi siê, bym krzyknê³a.Je¿eli nawet to zrobi³am, siedz¹cy przedpulpitem z guzikami s³uga Zan­dura nie odwróci³ g³owy, co by znaczy³o, i¿ mnieus³ysza³.Przez chwilê dotknê³am tak silnego i g³oœnego zewu, ¿e wstrz¹œniêtastraci³am z nim kontakt jak wtedy, kiedy umys³ Hilariona spotka³ siê z moim.Kyllan? Kemoc? Ju¿ kiedyœ Kemoc poszed³ za mn¹ do nieznanego œwiata, bardziejprzera¿aj¹cego i obcego lu­dziom naszej krwi ni¿ ten, w którym terazprzebywa³am.Czy znów poci¹gnê³am go za sob¹?„Kemocu!".zawo³a³am bezg³oœnie.„Ty.kim ty jesteœ?".OdpowiedŸ by³a tak ostra i za­dŸwiêcza³a mi w g³owietak g³oœno, ¿e na chwilê og³uszy³a mój umys³ niczym donoœny okrzyk.„Kaththea - powiedzia³am bez namys³u prawdê.­Czy to ty, Kemocu?".zapyta³am i jakaœ czêœæ mojej istoty pragnê³a us³yszeætak, inna zaœ obawia³a siê tego.Bo gdybym jeszcze musia³a siê baæ o jegobezpieczeñstwo, sta³oby siê to dla mnie brzemieniem nie do zniesienia.Nie odpowiedziano mi s³owami, ale jak przez okno zajrza³am do wykutego w skale,ponurego i ciemnego pomieszczenia.Zobaczy³am tam ustawion¹ na stoliku kamienn¹misê, w której ¿arzy³a siê garœæ wêgli, rzucaj¹cych nik³e œwiat³o na otoczenie.W tym blasku sta³a jakaœ kobieta odziana w podró¿ny strój Starej Rasy,ciemnozielony kaftan i spodnie do konnej jazdy.W³osy mia³a splecione wwarko­cze i przykryte obcis³¹ siatk¹.Pocz¹tkowo nie widzia³am twarzy tejkobiety, gdy¿ by³a odwrócona ode mnie i wpatry­wa³a siê w ogieñ.PóŸniejzwróci³a siê w moj¹ stronê, jakby mog³a zobaczyæ mnie przez okno.Jej oczy rozszerzy³y siê ze zdumienia, a nie powinna byæ bardziej zaskoczonaode mnie.„Jaelithe!" Moja matka! Ale jak.gdzie? Po¿egna³yœmy siê przed laty, kiedyodjecha³a szukaæ mojego ojca, który zagin¹³ gdzieœ na morzu.Szuka³a go zapomoc¹ czarów i wszyscy troje wziêliœmy w tym udzia³.Wtedy to po raz pierwszywykorzystaliœmy w praktyce nasze zdolnoœci.Czas jej nie tkn¹³, wygl¹da³a teraz tak samo jak wówczas, gdy tymczasem ja zdziewczynki sta³am siê kobiet¹.Ta zmiana nie wprawi³a mojej matki wzak³opotanie i Jaelithe mnie pozna³a.„Kaththea! - Zrobi³a krok w moj¹ stronê, oddalaj¹c siê od przenoœnego piecyka,i wyci¹gnê³a rêce, jakbyœmy mog³y dotkn¹æ siê poprzez dziel¹c¹ nas dziwn¹przestrzeñ.PóŸniej na jej twarzy pojawi³ siê niepokój i zapyta³a szybko:­Gdzie jesteœ?"„Nie wiem.Przesz³am przez bramê." Machnê³a rêk¹, jakby to nie mia³oznaczenia.„Tak, ale opisz mi, gdzie jesteœ!"Zrobi³am to najkrócej, jak mog³am.Kiedy skoñczy³am, Jaelithe westchnê³a zulg¹.„Wiêc przynajmniej to jest dobr¹ nowin¹, poniewa¿przebywamy w tym samym œwiecie.A teraz - czy to nas szuka³aœ?"„Nie, nie wiedzia³am, ¿e tu jesteœcie".odrzek³am i opo­wiedzia³am jej oswoich planach.„Adept, który otworzy³ bramê, trzymany w wiêzieniu! ­powiedzia³a w zamyœleniu.- Wydaje mi siê, córko, ¿e przypadkowo natrafi³aœ na coœ, co mo¿e uratowaæ naswszystkich.Twój plan pos³u¿enia siê tamt¹ dziewczyn¹ uwa¿am za dobry.Aleprawd¹ jest te¿, ¿e bêdziesz po­trzebowa³a pomocy z zewn¹trz.Zobaczymy, co dasiê zrobiæ.Simonie - zawo³a³a w myœli - chodŸ tu prêdko! ­PóŸniej znów skupi³ana mnie ca³¹ uwagê.- Pozwól mi zobaczyæ tê dziewczynê twoimi oczami - i pokójte¿."Zrobi³am dla niej to, czego nie chcia³am zrobiæ dla Hilariona.Podda³am siê jejwoli i nasze umys³y mocno siê po³¹czy³y; wiedzia³am, i¿ widzi to samo, co ja.Obraca³am powoli g³ow¹, ¿eby wszystko jej pokazaæ.„Czy to s¹ Kolderczycy?".zapyta³am.„Nie.Dostrzegam jednak pewne podobieñstwo.Myœlê, ¿e ten œwiat by³ kiedyœbliski Kolderowi i ¿e coœ z ich Mocy rozprzestrzeni³o siê na niego.Ale toniewa¿ne.Wiem, gdzie znajduje siê wejœcie do podziemia, w którym przebywasz.Przybêdziemy do ciebie tak szybko, jak bêdziemy mogli.Do tej chwili nie ³¹czsiê z nami, chyba ¿e bêdziesz musia³a.Zrób to, je¿eli ten Zandur zechce ciêuwiêziæ tak jak Hilariona".„A Ayllia?"„Masz racjê, ona mo¿e siê staæ twoim kluczem do wolnoœci.Ale jeszcze niemo¿emy jej u¿yæ, potrzebujemy czasu.Przede wszystkim musimy uwolniæ Adepta.Zna tê bramê, bo j¹ stworzy³, i bêdzie mu pos³uszna.Je¿eli mamy kiedykolwiekpowróciæ do Estcarpu, musimy j¹ otworzyæ!" Nagle uœmiechnê³a siê i mówi³adalej:„Odnoszê wra¿enie, ¿e dla ciebie, córko, czas bieg³ szybciej ni¿ dla nas.Iwydaje mi siê, ¿e wyda³am na œwiat córkê, jakiej pragnê³am, dziecko zarównomojego cia³a, jak i ducha [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •