[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.–Jeśli jesteś tirańskim szpiegiem, czy też zdrajcą, im szybciej się do tego przyznasz, tym lepiej.–To bardzo rozsądna rada, ale nie jestem żadnym z nich.Wśród Noudahnan nie istniały ubrania jako takie, lecz Pirit posiadała pas z licznymi woreczkami-kieszonkami.Z jednej z nich wyciągnęła przenośny skaner, po czym przebiegła nim nad ciałem Joan.Zgodnie z dostępnymi Joan informacjami, najprawdopodobniej sprawdzała ją teraz w poszukiwaniu metalu, lotnych substancji wybuchowych i promieniowania; technologia wymagana do obrazowania ciała i poszukiwania patogenów nie byłaby aż tak bardzo przenośna.Zresztą i tak była zdrowym, nieuzbrojonym Noudahnanem aż do poziomu molekularnego.Pirit odeskortowała ją do jednego z pojazdów, gdzie gestem zachęciła do zajęcia miejsca w pozycji półleżącej na tyłach.Jeden z Noudahnan prowadził pojazd, a Pirit obserwowała Joan przez całą drogę.Wkrótce przybyli do niewielkiego kompleksu budynków, oddalonego o kilka kilometrów od miejsca lądowania.Ściany, sufity i podłogi, wszystko bez wyjątku wykonano z tutejszego rodzaju piasku spojonego substancją klejącą wydzielaną z noudahnańskich ciał.Wewnątrz poddano Joan dokładnym badaniom medycznym, w tym trzem rodzajom skanu całego ciała.Badający Noudahnanin traktował ją ze swego rodzaju bezstronną skutecznością, pozbawioną jakiejkolwiek uprzejmości; Joan nie miała pewności, czy było to tutaj standardowym sposobem podejścia lekarza do pacjenta, czy raczej spowodowane było szokiem niewiary, po usłyszeniu skąd, zgodnie z jej własnymi zapewnieniami, miała pochodzić pacjentka.Pirit zabrała Joan do sąsiedniego pomieszczenia, gdzie gestem zaproponowała jej leżankę.Noudahnańska anatomia nie pozwalała im siedzieć, ale lubili przebywać w pozycji półleżącej.Sama Pirit pozostała na nogach.–Jak tutaj przybyłaś? – zapytała.–Widziałaś mój statek.Przyleciałam z Baneth.–A jak się tam dostałaś?–Nie wolno mi podejmować rozmów na podobne tematy – radośnie odparła jej Joan.–Nie wolno? – Twarz Pirit zachmurzyła się srebrzyście, jakby rzeczywiście była osłupiała i zakłopotana udzieloną jej właśnie odpowiedzią.–Doskonale mnie rozumiesz – odpowiedziała Joan.– Proszę, nie wmawiaj mi, że nie istnieją tutaj żadne tematy, których to ty nie możesz poruszać ze mną.–Z pewnością nie przeleciałaś tym statkiem dwudziestu lat świetlnych.–Tak, z pewnością tego nie zrobiłam.Pirit zawahała się.–Czy przybyłaś do nas przez Kataraktę? – Katarakta była czarną dziurą, odległym partnerem słońca noudahnańskiego układu; nawzajem orbitowały one wokół siebie oddalone o około osiemdziesiąt bilionów kilometrów.Jej nazwa pochodziła od widocznego w teleskopach obrazu: ciemnego kręgu, otoczonego zniekształceniem tła gwiazd, niczym jakaś aberracja optyczna.Tiranie i Ghaharianie prowadzili wyścig, któremu mocarstwu jako pierwszemu uda się dotrzeć do tego nadzwyczajnego sąsiada, lecz jak na razie żadna ze stron nie była w stanie sprostać takiemu wyzwaniu.–Przez Kataraktę? Jak mi się zdaje, wasi naukowcy już dawno temu udowodnili, że czarne dziury nie są skrótami, które dokądkolwiek prowadzą.–Nasi naukowcy nie zawsze mają rację.–Podobnie i nasi – przyznała Joan – lecz wszelkie dowody wskazują wyłącznie na jedno: czarne dziury nie są żadnymi drzwiami, są miejscem, które rozerwie cię na strzępy.–Tak więc przebyłaś całe dwadzieścia lat świetlnych?–Nawet o wiele więcej – przyznała Joan zgodnie z prawdą – jeśli liczyć odległość z mojego rodzimego świata.Połowę życia spędziłam w podróży.–Szybciej niż światło? – zasugerowała Pirit z nadzieją.–Nie.To niemożliwe.Jeszcze wielokrotnie krążyli wokół tej kwestii, aż wreszcie Pirit dała za wygraną i zmieniła swe podejście, zaczynając drążyć dlaczego a nie jak.–Jestem ksenomatematyczką – odpowiedziała jej Joan.– Przybyłam tu z nadzieją nawiązania współpracy z waszymi archeologami przy zgłębianiu artefaktów pozostałych po Niahnanach.Pirit była oszołomiona.–Co wiesz o Niahnanach?–Nie tyle, ile bym sobie życzyła.– Joan wskazała na swoje ciało.– Jak jestem przekonana, musiałaś się domyślić, że już od jakiegoś czasu słuchaliśmy waszych transmisji radiowych, tak więc wiemy mniej więcej tyle, co każdy przeciętny rodowity Noudahnanin.Posiadamy tym samym podstawową wiedzę dotyczącą Niahnan.Historycznie odnoszono się do nich jako do waszych przodków, choć z najnowszych badań wynika, że tak naprawdę to macie raczej wspólne pochodzenie.Tamci wyginęli około miliona lat temu, lecz istnieją dowody, że przez niemal trzy miliony lat mogli tworzyć wyrafinowaną cywilizację.Nic jednak nie wskazuje, by kiedykolwiek rozwinęli umiejętność lotu międzyplanetarnego.Zasadniczo, kiedy już osiągnęli komfort materialny, wtedy, jak się zdaje, kompletnie poświęcili się najprzeróżniejszym formom sztuki, w tym i matematyce.–Przebyłaś więc dwadzieścia lat świetlnych jedynie po to, by obejrzeć sobie niahnańskie tabliczki? – Pirit była nieufna i niedowierzająca [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •