[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiedziałem, że przysyła mnie pani z wiadomością, iż Właśnie przypomniała sobie o danym nam wcześniej przyrzeczeniu wspólnej jazdy do Clifton i dlatego musi pani odłożyć do wtorku przyjemność wybrania się ż nimi na spacer.Ona na to, że wszystko w porządku, wtorek równie jej odpowiada jak poniedziałek.No i koniec naszych kłopotów.Dobry miałem pomysł, co?Na twarzy Izabelli zagościł promienny uśmiech.Jamesowi również wróciła radość.Cóż za niebiański pomysł! No teraz, droga moja Katarzyno, skończyły się wszystkie nasze strapienia, wyszłaś z całej sprawy z honorem i czeka nas najcudowniejsza wycieczka.Tak być nie może — zawołała Katarzyna.— Nie zgodzę się na coś podobnego.Muszę natychmiast biec za panną Tilney i wyprowadzić ją z błędu.Ale Izabella chwyciła ją za jedną rękę, Thorpe za drugą i cała trójka zasypała ją lawiną wyrzutów.Nawet James był zagniewany.Teraz, kiedy wszystko zostało załatwione, kiedy panna Tilney sama powiedziała, że czy wtorek, czy poniedziałek to dla niej wszystko jedno, stawianie dalszych trudności jest śmieszne, jest wręcz niedorzeczne.— Wszystko mi jedno.Panu Thorpe nie wolno było przekazywać tego rodzaju wiadomości rzekomo w moim imieniu.Gdybym uważała za właściwe przełożenie spaceru, sama zwróciłabym się z tym do panny Tilney.W ten sposób załatwiono to o wiele niegrzeczniej, a poza tym, skąd mogę mieć pewność, że pan Thorpe.być może, znowu się pomylił.Przez swoją pomyłkę w piątek doprowadził do tego, żem już raz niewłaściwie się zachowała.Proszę mnie puścić, panie Thorpe.Izabello, nie trzymaj mnie.Thorpe tłumaczył, że nie ma po co chodzić za Tilneyami, gdyż kiedy ich dogonił, właśnie skręcali w Brock Street i teraz pewno już są w domu.— Wobec tego pójdę za nimi — oświadczyła Katarzyna.— Znajdę ich, wszystko jedno, gdzie są.Nic nie przyjdzie z tego gadania.Jeśli nie można mnie było namówić do zrobienia czegoś, co uważałam za niestosowne, to tym bardziej nie pozwolę się do tego przymusić.— Z tymi słowy wyrwała im się i pospieszyła przed siebie.Thorpe rzuciłby się za nią, ale zatrzymał go Morland.— A niech idzie, niech idzie.Uparta jak.Thorpe nie skończył porównania, które z pewnością nie było właściwe.Katarzyna ogromnie wzburzona szła tak szybko, jak na to pozwalał gęsty tłum, obawiając się, że ją gonią, ale uparcie zacięta w swym postanowieniu.Idąc zastanawiała się nad wszystkim, co zaszło.Bardzo żałowała, że sprawiła im przykrość i rozczarowanie, zwłaszcza że zrobiła przykrość swemu bratu, nie mogła jednak żałować tego, iż się im oparła.Bez względu na własne chęci, postąpiłaby z pewnością źle nie dotrzymując po raz drugi przyrzeczenia danego pannie Tilney, wycofując się z obietnicy złożonej przed pięcioma minutami zaledwie i motywując to wycofanie zmyślonymi argumentami.Nie stawiała im oporu z samolubnych względów, nie szukała własnego zadowolenia jedynie, bo przecież wycieczka sprawiłaby jej trochę radości, zwłaszcza obejrzenie zamku Blaize.Nie, spełniła tylko to, co było jej obowiązkiem wobec innych oraz wobec samej siebie, wobec swojej godności osobistej.Ale przeświadczenie o słuszności swego postępowania nie wystarczyło, by mogła się opanować.Nie zazna spokoju, póki nie porozmawia z panną Tiłney, przyspieszyła więc kroku zostawiając Crescent w tyle i niemal biegła przez ostatni odcinek drogi dzielący ją od Milsom Street.Szła tak szybko, że Tilneyowie, mimo wyprzedzenia, właśnie wchodzili do swego domu, kiedy ich zobaczyła.Służący stał jeszcze w otwartych drzwiach, toteż bez wielkich ceregieli powiedziała mu tylko, że musi natychmiast porozmawiać z panną Tilney, minęła go spiesznie i ruszyła na górę.Tam, otworzywszy pierwsze drzwi przed sobą, które okazały się właściwymi drzwiami, znalazła się w salonie, gdzie był generał Tilney, jego syn i córka.Natychmiast złożyła wyjaśnienia, których jedną wadą — ze względu na zadyszkę i zdenerwowanie — było to, że nic nie wyjaśniały.— Przyszłam tutaj w ogromnym pośpiechu — to wszystko pomyłka, nigdy nie obiecywałam, że pojadę, od początku mówiłam im, że nie pojadę, pobiegłam natychmiast najspieszniej, jak mogłam, by wszystko wytłumaczyć, nie dbając, co państwo o mnie pomyślą, nie czekając na zameldowanie przez służącego.Cała sprawa, choć nie najdokładniej wyjaśniona, wkrótce przestała być zagadką.Katarzyna stwierdziła, że John Thorpe istotnie przekazał wiadomość, a panna Tilney nie zawahała się wyznać, że bardzo ją ona zdumiała.Katarzyna nie mogła się jednak dowiedzieć, czy brat panny Tilney bardziej się czuł urażony niż siostra, chociaż w swoich usprawiedliwieniach zwracała się instynktownie tak do jednego, jak drugiego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]