[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nawet świętoszki uważały, że hrabina okupiła swoje winy.Ale wciąż miała przed oczyma nędzę, jaka ją czeka po śmierci hrabiego, jeśli jej zbraknie przytomności umysłu.W ten sposób ta kobieta, odtrącona od łoża boleści, na którym jęczał jej mąż, zakreśliła dokoła niego magiczny krąg.Z dala od niego, a blisko, odepchnięta, a wszechpotężna, na pozór najlepsza żona, czyhała na śmierć i na majątek, jak ów owad polny, który z głębi lejowato zbudowanej przez siebie czeluści czeka swej nieuchronnej ofiary, nadsłuchując każdego spadającego pyłku.Najsurowszy sędzia musiałby przyznać, że hrabina ma wysoko rozwinięte uczucie macierzyńskie.Śmierć ojca, mówiono, była dla niej nauką.Ubóstwiając swoje dzieci, ukryła przed nimi obraz swoich grzechów: dzięki ich młodości zdołała osiągnąć swój cel i zdobyć ich miłość, dała im najlepsze i najświetniejsze wychowanie.Wyznaję, iż nie mogłem się obronić uczuciu podziwu i współczucia dla tej kobiety, z czego Gobseck do dziś sobie żartuje.W tej epoce hrabina, która poznała nikczemność Maksyma, krwawymi łzami pokutowała za minione błędy.Wierzę w to.Mimo iż sposoby, jakich używała, aby odzyskać majątek męża, były wstrętne, czyż nie dyktowała ich miłość matki i chęć naprawienia swoich win wobec dzieci? A przy tym, jak wiele kobiet, które przebyły huragan namiętności, może czuła potrzebę powrotu na drogę cnoty.Może zrozumiała cenę cnoty dopiero w chwili, gdy poznała smutne żniwo swoich błędów.Za każdym razem, kiedy młody Ernest wychodził od ojca, przechodził inkwizytorskie badania co do każdego ruchu, każdego słowa hrabiego.Chłopiec poddawał się cierpliwie życzeniom matki, które przypisywał tkliwemu uczuciu; uprzedzał nawet jej pytania.Moja wizyta była dla hrabiny promykiem światła.Ujrzała we mnie narzędzie zemsty męża i postanowiła nie dopuścić mnie do umierającego.Wiedziony złym przeczuciem, pragnąłem żywo uzyskać rozmowę z panem de Restaud, nie byłem bowiem wolny od niepokoju co do losu kontrrewersu; jeśli dostał się w ręce hrabiny, mogła go wyzyskać, a wówczas wszczęłyby się nieskończone procesy między nią a Gobseckiem.Znałem na tyle lichwiarza, aby wiedzieć, że za nic nie oddałby majątku hrabinie, a było dosyć materiału spornego w tym rewersie, którym prawnie mogłem się posłużyć wyłącznie ja.Chciałem uprzedzić tyle nieszczęść i poszedłem drugi raz do hrabiny.— Zauważyłem, proszę pani — rzekł Derville poufnym tonem do wicehrabiny de Grandlieu — że istnieją pewne objawy moralne, na które nie dość zwracamy uwagę.Będąc z natury obserwatorem, analizowałem bezwiednie sprawy, z którymi mam do czynienia, a w których namiętności grają tak żywo.Otóż wciąż z nowym zdumieniem podziwiałem fakt, że dwaj przeciwnicy zawsze prawie zgadują nawzajem swoje tajemne zamiary i myśli.Zdarza się czasem między dwoma wrogami to samo jasnowidzenie, ta sama siła wewnętrznego wzroku, co między dwojgiem kochanków, czytających wzajem w swoich duszach.Toteż kiedy znaleźliśmy się z hrabiną oko w oko, od razu pojąłem przyczynę antypatii, jaką czuje do mnie, mimo że pokrywała swoje uczucie najwyszukańszą uprzejmością.Byłem dla niej narzuconym powiernikiem, otóż nie sposób, aby kobieta nie nienawidziła człowieka, przed którym musi się rumienić.Co do niej, odgadła, że o ile jestem człowiekiem, w którym jej mąż położył zaufanie, bądź co bądź, nie oddał mi jeszcze swego majątku.Rozmowa nasza, której nie będę tu powtarzał, została mi w pamięci jako jedna z najniebezpieczniejszych walk, jakie przebyłem.Hrabina, obdarzona przez naturę wszystkimi przymiotami, zdolnymi wywrzeć nieprzeparty urok, była na przemian giętka, dumna, serdeczna, ufna, posunęła się nawet tak daleko, iż starała się rozpalić mą ciekawość, obudzić we mnie miłość, aby mnie opanować: daremnie! Kiedy się z nią żegnałem, spostrzegłem w jej oczach wyraz nienawiści i wściekłości, który mnie przejął dreszczem.Rozstaliśmy się jako wrogowie.Byłaby mnie rada zabić, ja zaś czułem dla niej litość, która dla pewnych natur równa się najkrwawszej zniewadze.To uczucie odbiło się w ostatnich przedłożeniach, jakie jej uczyniłem.Przejąłem ją, jak sądzę, grozą, oświadczając, że jakąkolwiek obierze drogę postępowania, znajdzie się z konieczności w nędzy.— Gdybym się mógł zobaczyć z panem hrabią, przynajmniej majątek dzieci.— Byłabym na pańskiej łasce — przerwała z gestem wstrętu.Skoro raz kwestia stanęła tak jasno, postanowiłem ocalić tę rodzinę od nędzy, jaka ją czekała.Byłem gotów dopuścić się nielegalności, o ile by to było konieczne do celu, i oto jak wziąłem się do rzeczy.Kazałem ścigać hrabiego de Restaud za sumę należną fikcyjnie Gobseckowi i uzyskałem wyrok
[ Pobierz całość w formacie PDF ]