[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jedno zajmował Off, drugie pewien młody, aczkolwiek już uznany malarz bez mecenasa, nazwiskiem Yerdna, który stworzył coś, czym się wszyscy bez końca zachwycali i co - wraz z całą obstawą, jaka z reguły towarzyszy bezcennym dziełom - wozili po świecie.Obraz nazywał się „Wszechświat” i było to kilka przypadkowo pacniętych różowych kropek na białym płótnie.Kropki te układały się jednak w pewien wzór, o którym laicy mówili że jest magiczny, a naukowcy, że po prostu hipnotyczny.Pozostawało faktem, że dzięki temu Yerdna wybił się i z nędzarza przedzierzgnął w zwariowanego milionera (jak większość twierdziła), gdyż żył tak jak przedtem i mieszkał tak jak przedtem, prawie w ogóle nie podejmując zarobionych niespodziewanie bogactw.Off znał go mało.Widział tylko rieraz, jak do mieszkania Yerdny wchodziła aktorka z rtaetu Griffsa, ponoć jedna z najpiękniejszych boyda-nek, Olya Cesor.Wspinanie się po tych krętych schodach nie było lekką pracą, więc gdy inspektor stanął wreszcie pod swymi drzwiami, był lekko zasapany i nieco spocony.Nacisnął dzwonek.Nikt nie odpowiadał.Nacisnął jeszcze raz, mocniej i dłużej.Usłyszał lekkie kroki i dźwięczny głos Terii:- Kto tam?- To ja, Off.Otwórz.Zgrzytnął zamek i drzwi uchyliły się ostrożnie.Inspektor zamknął za sobą drzwi bardzo dokładnie, na oba zaniki i zdjął płaszcz.Dopiero teraz popatrzył na dziewczynę.Oniemiał.Teria stała przed nim ubrana w półprzeźroczysty szlafrok Ennany.Była bardzo piękna.Stali dobrą chwilę naprzeciw siebie w zupełnym bezruchu.Off patrzył jak zaczarowany.Pod światło widział doskonale kontury jej ciała.Cudowna, proporcjonalna sylwetka.Wydawało mu się, że ma przed sobą ucieleśniony ideał kobiety, boginię Ellus we własnej osobie.Terię rozbawiło trochę jego osłupienie i surminży wzrok.- Co się tak wpatrujesz - zaśmiała się - jakbyś zobaczył batalion ciężkiej jazdy na pancernych surmingach?- Co za rozkosz - odzyskał w końcu mowę - zetrzeć się z taką jazdą!Roześmiali się oboje.Inspektor zamilkł nagle i spoważniał.- Jesteś nieostrożna - powiedział.- Skąd wiedziałaś, że to ja stoję za drzwiami?- Wiedziałam - odparła krótko.- Mógł to być równie dobrze kto inny!- Kochany - lekko przekrzywiła zgrabną głowę.- Nikt inny nie mógł stąpać po schodach jak pancerny surming i grzmieć za drzwiami takim strasznym głosem.Twój baryton poznałabym na końcu świata i to po kilku latach.może miesiącach.- zastanowiła się zabawnie marszcząc nos.- No, może.godzinach twojej nieobecności - dokończyła machnąwszy ręką.Roześmiali się znowu.- Żarty na bok - inspektor wszedł do pokoju.- Sytuacja nie jest wcale wesoła i nie byłoby powodu do zabawy, gdyby.- Wiem, wiem - przerwała mu.Cały Strapor już mówi o tym, jak to Taquanara wpakował Ins Offa w paskudną kabałę z Tajną Radą i że chyba kariera tego ostatniego na tym się zakończy.- I co - zapytał zdejmując buty.- Nie przeraża cię perspektywa utraty kochanka, nim zdążył nim zostać?Teria posmutniała nagle.Nie odpowiedziała na pytanie.Off trochę się zmieszał i uśmiech spełzł mu z twarzy.- Przepraszam - wymamrotał - jeżeli cię czymś dotknąłem.- To nic - szepnęła.- Tylko nie mówmy dziś więcej na temat tej ponurej historii.- Dobrze - zapewnił ją pośpiesznie.- Nie będziemy o tym mówili.Teria wzięła do ręki jego płaszcz, który powiesił na klamce i pokręciła głową z dezaprobatą.- Czy to stałe miejsce tego płaszcza?- Nie - powiedział Off wcale nie speszony.- Stałe miejsce ma w szafie.- W ogóle, powiem ci, zastałam tu typowo kawalerski bałagan.- Nie próbuj mnie uczyć porządku na starość.- Ooo - wyrzuciła z siebie robiąc okrągłe oczy.- Jesteś taki stary, że na twój widok słabo mi się robi.Cudownie się reklamujesz - pokazała w uśmiechu równiutkie białe zęby.- Czuję się zmęczony - usprawiedliwił się.- A kiedy jestem zmęczony, to naprawdę czuję się stary.- Już ja się tobą zajmę.Najpierw kąpiel czy kolacja?- Najlepiej jedno i drugie naraz.- A może i trzecie? - dobiegł go jej głos z łazienki, gdzie puszczała wodę do wanny.Z kuchni rozległo się gwizdanie piecyka.- Widać, że o kolacji pomyślałaś wcześniej.- Tak - stanęła na progu łazienki opierając się o framugę.- Moja mama zawsze mówiła, że mężczyzn zdobywa się przy pomocy zapiekanych peforów, a nie sztuczek ze zbyt odkrytym dekoltem.- Twoja mama - powiedział poważnie - była niewątpliwie bardzo mądrą kobietą.Jeśli do tej pory postępowałaś w ten sposób, to dziwię się, że naszych drzwi nie szturmują zastępy twoich kochanków.- Sama jestem zdziwiona - odparła z udaną powagą.Roześmiał się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]