[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zauważyła, że Alexander był po przyjeździe w wyjątkowo dobrym humorze, ale złożyła to na karb udanej podróży albo jakiegoś nowego, ciekawego pomysłu, który mógł się rodzić w jego płodnym mózgu.Prawdę mówiąc, była ciekawa, o czym obecnie myśli, ale nie spytała go, ponieważ wpadł jak burza.Poszedł do łazienki, żeby odświeżyć się po podróży, potem się zdrzemnął i przebrał w strój wieczorowy.W tym czasie Elizabeth dała Dolly kolację, wykąpała ją, włożyła jej nocną koszulkę i przeczytała bajeczkę na dobranoc.Dolly uwielbiała bajki i wyglądało na to, że w przyszłości będzie lubić książki.Była kochaną dziewczyneczką, w sam raz dla Elizabeth - nie przerażająco inteligentną jak Nell ani niedorozwiniętą jak Anna.Włoski Dolly rzeczywiście ściemniały i zrobiły się jasnobrązowe, ale nadal zwijały się w loki, a duże akwamaryno - we oczy wyglądały jak okna do spokojnej duszy.Dolly miała w policzkach maleńkie dołeczki, które przy uśmiechu zamieniały się w urocze zagłębienia - a trzeba przyznać, że uśmiechała się często.Na próbę dostała kociątko; gdy ciepło przyjęła Suzie (w rzeczywistości teraz był to już wysterylizowany kocur), do menażerii przyłączył się Bunty (również wysterylizowany mały piesek z oklapniętymi uszami).Bunty robił wszystko, by zadowolić swoją panią.Co wieczór oba zwierzaki szły z Dolly do łóżka: piesek kładł się obok dziewczynki z jednej strony, kocur - z drugiej.Ten widok nie przypadł Nell do gustu.Zaczęła coś mówić o liszaju obrączkowym, glistach, pchłach i kleszczach.Elizabeth zapewniła córkę, że zwierzęta są regularnie kąpane, więc zacznie się martwić, jeśli te przypadłości się pojawią.Poza tym ma nadzieję, że gdy Nell dorobi się własnych dzieci, nie będzie ich chować w idealnie sterylnych warunkach.Zajmując się Dolly, Elizabeth stała się trochę bardziej uczuciowa.Nie mogła zawsze być wyniosła i opanowana, gdy miała do czynienia z wszystkimi dramatami z zasady szczęśliwego dziecka - od otarć i zadrapań po śmierć ulubionego kanarka.Czasami musiała wybuchnąć śmiechem, kiedy indziej ukrywać łzy.Dolly była rajem dla matki.Wyglądało na to, że w ogóle nie pamięta Anny, bez żadnego skrępowania nazywała bowiem Elizabeth mamunią, a Alexandra tatusiem.Elizabeth podejrzewała jednak, że gdzieś w głębi duszy mała ukrywa wspomnienia okresu spędzonego z Anną, ponieważ od czasu do czasu przypominała sobie o Peony, która musiała jej się kojarzyć z Anną.Najgorsze było to, że Dolly nie mogła chodzić do szkoły w Kinross.Gdyby chciała się tam uczyć, jakieś złośliwe albo bezmyślne dziecko na pewno powiedziałoby jej o prawdziwejmatce i przypuszczalnym ojcu.W związku z tym na razie Elizabeth uczyła ją sama.W przyszłym roku, kiedy Dolly skończy siedem lat, trzeba ją będzie oddać pod opiekę guwernantki.Niezależnie od tego, jakie byłyby nasze dzieci - dumała Elizabeth - nigdy nie będziemy mogli posłać ich do normalnej szkoły, co należy uznać za tragedię.Nawet Dolly jest naznaczona piętnem Kinrossów: zbyt się różni od innych, by wtopić się w tłum.Powodem ciągłych zmartwień Elizabeth była myśl o konieczności poinformowania dziewczynki, kim są naprawdę jej rodzice.Wiązało się to z dręczącymi pytaniami, na które nikt nie potrafił odpowiedzieć - ani Ruby, ani Alexander.Czy zrobić to przed dojrzewaniem płciowym, czy po? Zdrowy rozsądek podpowiadał, że niezależnie od wieku, w jakim się to zrobi, Dolly będzie bardzo nieszczęśliwa.Można to zrozumieć, ale co się stanie, jeśli pod wpływem szoku wypaczy jej się charakter? Jak powiedzieć słodkiej, kochanej dziewczynce, że jej matka była upośledzona umysłowo, a w dodatku padła ofiarą zwyrodnialca, który został jej ojcem? Że opiekunka matki zamordowała go w najbardziej przerażający sposób i została potem za to powieszona? Często w nocy Elizabeth wypłakiwała się w poduszkę, bez końca zastanawiając się, kiedy, gdzie i jak powiedzieć Dolly to, czego dziewczynka musi się dowiedzieć, nim ta wiadomość dotrze do niej z okrutnego świata.Elizabeth mogła jedynie darzyć wnuczkę bezwarunkową miłością i zapewniać jej poczucie bezpieczeństwa, co powinno pomóc, gdy nadejdzie chwila próby.Alexander, trzeba mu to przyznać, był równie troskliwy, znacznie cierpliwszy i przystępniejszy niż w przypadku córek - nawet Nell.Jeśli chodzi o Nell.była samotną, młodą kobietą - twardą, czasami wręcz bezwzględną.W jej życiu nie było miejsca na chłopców! Kiedy nie ślęczała nad książkami medycznymi ani nie staczała potyczek z nauczycielami, nadzorowała więzienie Anny.Elizabeth szczerze jej współczuła, chociaż zdawała sobie sprawę, że Nell byłaby o to wściekła na matkę.Bycie Alexandrem to jedno, ale bycie Alexandrem w kobiecym wydaniu to już całkiem inna sprawa.Och Nell, pozwól sobie na szczęście osobiste, póki nie będzie za późno!Jeśli chodzi o Anne, sytuacja stała się nie do zniesienia.Kiedy Nell zabroniła matce przyjeżdżać do domu przy Glebe Point Road, Elizabeth zażarcie walczyła, ale wówczas natknęła się na stalową wolę Alexandra.Była to przegrana bitwa - całe jej życie u boku Alexandra okazało się przegraną bitwą.Niestety, tę konkretną klęskę zdecydowanie potęgowała świadomość, że gdzieś w głębi duszy Elizabeth była wdzięczna za ten zakaz.Co za ulga, że nie musi patrzeć na to, co się dzieje z Anną! Z przykrością musiała przyznać, że nigdy nie była wystarczająco silna.Elizabeth zeszła na parter nieco wcześniej niż Alexander, chcąc sprawdzić, czy wykonano wszystkie jej instrukcje dotyczące nakrycia stołu.Gdy jedli kolację sami albo tylkoz Ruby, Elizabeth nie przejmowała się strojem.Tym razem ubrała się elegancko, ponieważ była Constance, mieli się również pojawić Sung, Ruby i ktoś jeszcze.Wybór kreacji żona Alexandra potraktowała dość obojętnie.Miała w garderobie sporo nowych sukni w pastelowych kolorach, wybrała jednak ciemnoniebieską krepę, szafiry i brylanty.Jednym z najnowszych udogodnień w domu był elektryczny dzwonek, który sygnalizował, że wagonik dotarł do górnej platformy.Zazwyczaj na ten dźwięk Alexander podchodził do drzwi i czekał na gości, ale tego wieczoru nie zszedł na ten sygnał.Elizabeth zobaczyła, że po schodach wchodzą Sung i Ruby, a za nimi ktoś jeszcze.Potem nagle stanął przed nią tajemniczy gość, który wpatrywał się w nią niewidzącym wzrokiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]