[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zawaha³ siê, po czymrzek³:— Nie.Nie idê tam.Nie dam rady.— Ja pójdê z tob¹ — powiedzia³a cicho Francesca.— Nie bojê siê Niemców,zw³aszcza martwych — obdarzy³a Walkera pogardliwym spojrzeniem.Wzi¹³em lampê.Walker krzykn¹³ histerycznie:— Nie zabieraj œwiat³a!— Nie rób z siebie idioty.Zanieœ j¹ Coertzemu, przyda mu siê bardziej ni¿latarka.Mo¿esz mu te¿ pomóc.Gdy odszed³, zapali³em latarkê.Francesca zrobi³a to samo.Chwyci³em m³otek ipowiedzia³em:— No dobrze.ChodŸmy przestraszyæ wszystkie te duchy.Trzeci¹ ciê¿arówkê wype³nia³y paki i broñ.Wydawa³o siê, ¿e jest jej tam doœæ,aby rozpocz¹æ wojnê.Podnios³em pistolet maszynowy i zarepetowa³em go.Chodzi³ciê¿ko, ale by³ sprawny i nabój wylecia³ z zamka.Pomyœla³em, ¿e wszystkie mojebohaterskie próby rozbrojenia Coertzego i Piera posz³y na marne lub te¿posz³yby, gdyby Coertze przypomnia³ sobie o tej broni.Zastanawia³em siê, czyamunicji mo¿na by³o jeszcze bezpiecznie u¿ywaæ.Francesca odepchnê³a na bok kilka karabinów i zdjê³a wieko jednej z pak.Wype³nia³y j¹ akta — zakurzone akta z fasces faszystowskiego rz¹duwyt³oczonymi na ok³adkach.Wyci¹gnê³a teczkê i zaczê³a czytaæ, od czasu doczasu przerzucaj¹c strony.— Coœ interesuj¹cego? — spyta³em.— Chodzi o inwazjê na Albaniê.Protoko³y posiedzeñ sztabu.— Wziê³a inne akta izag³êbi³a siê w czytaniu.— Tutaj tak samo, ale kampania etiopska.Zostawi³em j¹ z przykurzonymi kronikami zapomnianych wojen i przeszed³em doczwartej ciê¿arówki.Nie by³ to przyjemny widok.Tunel by³ bardzo suchy i bezszczurów.Cia³a zosta³y zmumifikowane, twarze sczernia³y, a ich œci¹gniêtaskóra wykrzywi³a usta w trupim uœmiechu.Przeliczy³em rzucone bez³adnie jakpo³acie wo³owiny zw³oki — by³o ich piêtnaœcie.Dwa trupy — jeden oficera SS —le¿a³y w wozie sztabowym.Z ty³u le¿a³a drewniana skrzynka.Nie zagl¹da³em doniej — jeœli zawiera³a coœ wartoœciowego, nieboszczycy mogli to sobiezatrzymaæ.Wróci³em do wozu sztabowego, gdy¿ zobaczy³em coœ, co mnie zainteresowa³o.Zty³u, na wpó³ przykryty motocyklem, le¿a³ pistolet maszynowy typu Schmeisser.Podnios³em go i w zamyœleniu wa¿y³em w rêce.Myœla³em bardziej o Coertzem ni¿ oMetcalfie, a myœli te nie by³y zbyt mi³e.Podejrzewa³em go, ¿e zamordowa³trzech ludzi po to tylko, ¿eby zatrzymaæ ca³y skarb dla siebie.Musia³o jeszczedojœæ do podzia³u i niewykluczone, ¿e na którymœ etapie spróbuje tej samejsztuki.Stawka by³a olbrzymia.Schmeisser to bardzo porêczna broñ, co mia³em okazjê podziwiaæ w czasie wojny.Wygl¹da dok³adnie jak ka¿dy inny pistolet maszynowy i tak zwykle siê go u¿ywa.Ale jest jeszcze prosta kolba, pasuj¹ca do futera³u, któr¹ mocuje siê z ty³ur¹czki, tak aby mo¿na by³o przy³o¿yæ broñ do ramienia.W zasadzie wygl¹dem przypomina bardzo stary pistolet Mausera, lecz na wygl¹dziepodobieñstwo siê koñczy.Istniej¹ dwa rozmiary magazynków do schmeissera —pierwszy na osiem naboi, jak zwyk³y magazynek pistoletu, oraz drugi, mieszcz¹cyoko³o trzydziestu.Z d³ugim magazynkiem i broni¹ ustawion¹ na ci¹g³y ogieñ,schmeisser staje siê bardzo wygodnym w u¿yciu karabinem maszynowym, najbardziejefektywnym na krótki dystans.Nie strzela³em od wojny; poci¹ga³a mnie myœl o pos³u¿eniu siê czymœ, co mog³obyzrekompensowaæ mój brak celnoœci si³¹ ognia.Rozejrza³em siê, szukaj¹czapasowych magazynków, lecz ¿adnego nie dostrzeg³em.Pistolety maszynowe wydawano zwykle sier¿antom i podoficerom.Przygotowa³em siêdo nieprzyjemnego zadania.W dziesiêæ minut póŸniej znalaz³em to, czego szuka³em.Mia³em pas i futera³.By³y ju¿ sztywne, ale zawiera³y kolbê, cztery magazynki d³ugie i czterykrótkie.Znalaz³em jeszcze jeden pistolet maszynowy, lecz zostawi³em go.W³o¿y³em broñ do futera³u i razem z zapasowymi magazynkami od³o¿y³em do wnêki wœcianie tunelu.PóŸniej wróci³em do Franceski.Nadal czyta³a dokumenty w œwietle latarki.— Wci¹¿ studiuje pani historiê? — zagadn¹³em.Unios³a wzrok.— Te protoko³y s¹ ¿a³osne.Wszystkie k³Ã³tnie i sprzeczki na wysokichszczeblach, wszystko starannie posegregowane i zapisane — pokrêci³a g³ow¹.—Najlepiej, aby te akta zosta³y tutaj.Lepiej, ¿eby zosta³y zapomniane.— Maj¹ wartoœæ miliona dolarów — powiedzia³em.— Gdyby uda³o nam siê znaleŸæjakiœ amerykañski uniwersytet na tyle nieuczciwy, aby je kupi³.Ka¿dy historykda³by sobie za nie uci¹æ praw¹ rêkê.Ale ma pani racjê.Nie mo¿emy tegowypuœciæ w œwiat — wtedy wszystko by siê wyda³o.— Jak tam jest z ty³u? — spyta³a.— Wstrêtnie.— Chcia³abym zobaczyæ — odpar³a i zeskoczy³a z ciê¿arówki.Przypomnia³em sobiema³¹ dziewczynkê z lat wojny, która nienawidzi³a Niemców, i nie próbowa³em jejzatrzymaæ.Wróci³a po piêciu minutach z poblad³¹ twarz¹ i nieruchomym spojrzeniem.Niechcia³a o tym mówiæ.W d³ugi czas potem opowiedzia³a mi, ¿e zwymiotowa³a tamprzera¿ona widokiem.Uwa¿a³a, i¿ polegli, mimo ¿e byli Niemcami, winni zostaæprzyzwoicie pochowani.Gdy wróciliœmy do czo³a tunelu, Coertze skoñczy³ pracê i wejœcie zrobi³o siêju¿ na tyle du¿e, ¿e mo¿na by³o przepchn¹æ przez nie skrzynie.Wys³a³em Walkerai Francescê do przyczepy po ¿ywnoœæ i poœciel.Nastêpnie wzi¹³em Coertzego nabok.Powiedzia³em po angielsku, tak aby Piero nie móg³ zrozumieæ:— Czy do tej kopalni prowadzi inna droga oprócz tej, któr¹ przyjechaliœmy?— Chyba ¿eby jechaæ na prze³aj — odpowiedzia³.— Zostaniesz z Pierem i Francesc¹ w przyczepie do póŸnego popo³udnia.Bêdzieciepatrzyli, czy ktoœ nie nadchodzi drog¹.Gdyby tak siê sta³o, musisz bardzoszybko ruszaæ na prze³aj i ostrzec nas, bo mo¿emy tu trochê ha³asowaæ.Popo³udniu najprawdopodobniej przeœpimy siê, wiêc nie bêdzie potrzeby wszczynaniaalarmu.— Brzmi to doœæ rozs¹dnie — stwierdzi³.— Piero pewnie zacznie szukaæ tych magazynków, które wyrzuci³em.Musisz wiêcmieæ na niego oko.A kiedy pojedzie do Varsi, ¿eby przyprowadziæ ciê¿arówki,pilnuj, abyœcie siê trzymali razem, i nie pozwól im z nikim rozmawiaæ, chyba ¿ew twojej obecnoœci.— Moenie panik nie — powiedzia³.— Nie nabij¹ mnie w butelkê.— Dobra.Wyjdê tylko zaczerpn¹æ œwie¿ego powietrza.Po raz ostatni na d³u¿szyczas.Wyszed³em na zewn¹trz i spacerowa³em przez chwilê.Uwa¿a³em, ¿e wszystko idziedobrze i gdyby tak by³o nadal, by³bym wdziêczny losowi.Martwi³a mnie tylkojedna sprawa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]