[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tu nie chodzi o sprawiedliwoœæ, tylko o dyplomacjê!Niech mi pan u³atwi zadanie i nie upiera siê.Nie zamierzam poni¿aæ siê wobec k³amców.Do licha, proszê tego tak nie traktowaæ! To tylkokilka s³Ã³w, nic wiêcej.O wiele za du¿o, panie dyrektorze.Niech siê pan nie upiera.Sprawa mo¿e siê zaogniæ.Nie ja jestem winien.Sprawiedliwoœæ zwyciê¿y.Poniewa¿ Maspero nie uzyska³ ustêpstw od HowardaCartera, skar¿¹cy siê poprosili o spotkanie z lordem Crome-rem, wysokim komisarzem brytyjskim, silnym cz³owiekiemEgiptu.Ten uwierzy³ k³amcom i uzna³ za winnego Cartera.M³ody archeolog nie by³ wysoko notowany w najlepszymtowarzystwie.Maspero wezwa³ go ponownie, ale by³ bardzo ponury.Mam formalne instrukcje: natychmiastowe zwolnieniestra¿ników i pañskie przeprosiny.Lord Cromer zjawi siê tuza kilka minut, by ich wys³uchaæ.Wiêc bêdê móg³ mu powiedzieæ prawdê.Nie zechce jej s³uchaæ.Ma w³asne zdanie.Zatem to g³upiec.Carter! Nie dostrzegasz powagi sytuacji.Musisz ust¹-piæ, inaczej.Inaczej?Bêdê musia³ przyj¹æ twoj¹ dymisjê.Carter by³ oszo³omiony.Pan, Gaston Maspero, nie pope³ni takiej zbrodni!— Howardzie, to tylko kilka pojednawczych zdañ i za-pomnimy o tej absurdalnej sprawie.Lord Cromer wkroczy³ do biura dyrektora Urzêdu do125spraw Zabytków.Nie dostrzegaj¹c Cartera, zwróci³ siê doMaspero.Za³atwione?Prawie, wysoki komisarzu.Niech Carter natychmiast wyg³osi przeprosiny, którezostan¹ potwierdzone na piœmie i wrêczone w³aœciwymosobom.Zapad³o ciê¿kie milczenie.Lord Cromer œcierpia³ je tylkoprzez trzydzieœci sekund.Czy pan kpi z w³adzy, któr¹ reprezentujê, panie Ma-spero?Howard Carter gotów jest przyznaæ siê do swoichb³êdów, natomiast niesprawiedliwoœæ.Moja opinia oparta jest na faktach, nie na uczuciach.Wszelka dyskusja jest zbyteczna.Albo Carter siê jej pod-porz¹dkuje, albo ust¹pi.Lord Cromer nie us³ysza³ g³osu Howarda Cartera.W chwili gdy drzwi trzasnê³y, podskoczy³.ROZDZIA£ 32Gdy zaczê³y siê pierwsze ch³ody, charakter CarnarvonawyraŸnie siê zmieni³.Zazwyczaj ponury, zacz¹³ pogwizdy-waæ, czytaj¹c lub spaceruj¹c, ¿artowa³ przy stole, czêœciejbawi³ siê z dzieæmi.Zmieniaj¹ce siê w szron mg³y i deszczbardzo go cieszy³y.Bóle zniknê³y i mimo zakazu lekarzaspacerowa³ kilka godzin dziennie po zamkowym parku.Po jego powrocie z jednej z takich eskapad ¿ona nie mog³aju¿ ukryæ niepokoju.Gor¹ca k¹piel czeka.Pospiesz siê.Bardzo delikatna uwaga, kochanie.Zdaniem wieœ-niaków zima bêdzie ostra.Po co tak ryzykowaæ? Szkodzi ci ch³Ã³d i wilgoæ.Lord spuœci³ wzrok.Muszê ci coœ wyznaæ, Almino.Taka ostro¿noœæ nie jest twoim zwyczajem.Sytuacja usprawiedliwia ostro¿noœæ wypowiedzi.Bojê siê zrozumieæ.126Carnarvon odwróci³ siê.— Jestem zakochany.Szaleñczo.Lady Almina zamknê³a oczy.Bóg poddaje mnie straszliwej próbie.Przyjmujê j¹.Jak ona siê nazywa?Nie jest bardzo m³oda.A czy przynajmniej szlachetnego rodu?Królewskiego.Ale.jak siê nazywa?Egipt faraonów.Nie mia³eœ prawa!Kochanie, to bardzo wa¿ne.Zgodnie z zaleceniemmego doskona³ego lekarza jutro wyje¿d¿am do Kairu.Pod koniec roku 1904 lord Carnarvon z radoœci¹ powita³o¿ywione i pachn¹ce uliczki Kairu.Ten pobyt, tak niecierp-liwie oczekiwany, rozœwietli³ jego egzystencjê.Pozwala³ muumkn¹æ przed wielu londyñskimi obowi¹zkami towarzys-kimi i nie uczestniczyæ w przedstawieniach Madame ButterflyPucciniego, ³zawego i gadatliwego muzyka, którego nieznosi³.Lord pragn¹³ przygotowaæ program prac wykopalisko-wych, ale nie mia³ ¿adnego doœwiadczenia w tej dziedzinie.Porozumia³ siê wiêc ze s³u¿bami wysokiego komisarza, praw-dziwego pana Egiptu dziêki przyjaznemu porozumieniuFrancji i Anglii, które uzgodni³y podzia³ Afryki Pó³nocneji Bliskiego Wschodu.Francji miêdzy innymi przypad³oMaroko, które zajê³a bez k³opotów, Anglii zaœ Egipt.Z jed-nym tylko, ale istotnym zastrze¿eniem: stanowisko dyrektoraUrzêdu do spraw Zabytków, jak poprzednio, zarezerwowa-no dla Francuza.Dlatego te¿ Carnarvon umówi³ siê z Gastonem Maspero.— Chcia³bym uzyskaæ prawo do prowadzenia wyko-palisk.Maspero przetar³ swoje okr¹g³e okulary.Znów zaczyna³siê koszmar.Raz jeszcze trzeba siê bêdzie ugi¹æ przed boga-tym amatorem, którego g³Ã³wnym naukowym argumentemby³a wysokoœæ rachunku bankowego.127Nic prostszego.Wystarczy podpisaæ formularz.Jakie s¹ moje zobowi¹zania?Prowadziæ badania na terenie nale¿¹cym do Egiptu,nie zabudowanym, z dala od upraw rolnych, zwolnionymz podatku, poza stref¹ wojskow¹ i nie przydzielonym s³u¿-bom publicznym.Jeœli dokona pan wa¿nego odkrycia, naprzyk³ad grobowca, musi pan powiadomiæ o tym Urz¹d dospraw Zabytków.Czy bêdê tam móg³ wejœæ jako pierwszy?Pod warunkiem, ¿e bêdzie pan mia³ u boku inspektora.Ma pan dwa lata na to, by dostarczyæ mu raport dotycz¹cypañskiej dzia³alnoœci.A co siê dzieje z mumiami?Pozostaj¹ w³asnoœci¹ Egiptu, podobnie jak sarkofagi.Jeœli chodzi o inne przedmioty, dzielimy siê nimi rozs¹dnie.Co pan rozumie przez „rozs¹dnie"?Maspero z trudem hamowa³ z³oœæ.To prawda, jedenz paragrafów kontraktu mówi³, ¿e zawartoœæ nienaruszonegogrobowca podzielona zostanie miêdzy odpowiedzialnego zaprowadzone prace oraz pañstwo.Ale nie odkrywano ju¿nienaruszonych grobów, a gdyby zdarzy³ siê cud, i tak tegoparagrafu nie da siê zastosowaæ.A wiêc.zale¿nie od wartoœci przedmiotów przyst¹pi-my do d¿entelmeñskiej dyskusji.To bardzo rozs¹dne — przyzna³ Carnarvon.By³bym zapomnia³ o najwa¿niejszym: wykopaliskaprowadzone bêd¹ na pañski koszt i ryzyko.Doskonale.— I jeszcze jeden szczegó³.Jakie miejsce pan wybra³?Pytanie zaskoczy³o Carnarvona.— Nie uwierzy mi pan, ale nigdy o tym nie pomyœla³em.To moja druga zima w Egipcie, a znam tylko Kair.Czyzechcia³by mi pan wskazaæ jakieœ przychylne miejsce?Maspero zdumia³ siê.— Wszêdzie, milordzie, nale¿a³oby kopaæ wszêdzie.Luksor to poci¹gaj¹ce miejsce, wysoko cenione przez pañ-skich wspó³obywateli.W tym regionie jest wiele nieprzeba-danych stref.128Carnarvon pos³ucha³ rady Maspero i dobrze na tymwyszed³.Spacerowa³ po starych Tebach, jak ka¿dy zwiedza-j¹cy sprowadzony zosta³ do wymiaru liliputa w sali gigan-tycznych kolumn Karnaku, smakowa³ œwiat³o Luksoru,p³ywa³ ³odzi¹ po Nilu, medytowa³ pod akacj¹ obok Rames-seum, poczu³ wielkoœæ faraonów w Medinet Habu, zachwy-ca³ siê setki razy malowid³ami w grobowcach, kontempluj¹cje.Egipt ws¹cza³ siê w niego, kszta³towa³ duszê, rozwija³now¹ wra¿liwoœæ.Przed rozpoczêciem prac chcia³ siê nasyciætym piêknem, które zniechêci³o czas i dostarcza³o niezwyk-³ego pokarmu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]