[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A na tym wskrzeszeniu zale¿a³o mu bardziej ni¿ na w³asnym¿yciu.Czy odnalaz³ papirusy? - spyta³ Mark.PrzewoŸnik zawaha³ siê.Ca³kiem mo¿liwe.By³o o nich g³oœno, ale Carter nigdy nie chcia³ zag³êbiaæ siêw szczegó³y, tak jakby ten skarb nie powinien zostaæ ods³oniêty.A czy pan coœ wiêcej o tym wie?- Ja - nie.Ale ktoœ na pewno jest dobrze zorientowany.Ateja i Mark wstrzymali oddech.Czy przewoŸnik zgodzisiê wymieniæ tê osobê z nazwiska?Howard Carter mia³ obsesjê na punkcie bezpieczeñstwa.Potrzebowa³ zaufanegocz³owieka, profesjonalisty nieposzlakowanej uczciwoœci, który by³by zdolny,choæby si³¹, zabroniæ komukolwiek wejœcia do grobowca.O tej wyj¹tkowejpostaci nikt nie mówi³.Sam Carter obieca³ nigdy nie podawaæ jej nazwiska.Z jakiego powodu? - zdziwi³ siê Mark.Otó¿ prawdziwy stra¿nik pochówku obawia³ siê kl¹twy faraona.S¹dzi³, ¿e gdyzachowa anonimowoœæ, nie zaszkodz¹ mu ¿adne czary.Dlatego te¿ zosta³ zCarterem a¿ do zakoñczenia robót wykopaliskowych w trzydziestym drugim roku, iskrupulatnie wype³ni³ swoj¹ misjê.Jak nazywa siê ten cz³owiek?Po co chce pan przenikn¹æ groŸne tajemnice? Proszê zapomnieæ o Tutanchamonie iwróciæ do normalnego ¿ycia, z dala od tego grobu i jego niebezpieczeñstw.Podj¹³em zobowi¹zanie i wywi¹¿ê siê z niego.Jeœli podam panu to nazwisko - wyjaœni³ przewoŸnik -a nu¿ odnajdzie panpapirusy i wywo³a lawinê wydarzeñ, które wymkn¹ siê panu spod kontroli.Zdajê sobie z tego sprawê.Czy jest pan gotów zmierzyæ siê ze œwiatem niewidzialnym?Nie uchylê siê.Wiêc tym gorzej dla pana! Stra¿nik Tutanchamona nazywa³ siê Richard Adamson.Urodzony w tysi¹c dziewiêæset pierwszym roku, nale¿a³ do angielskiej policjiwojskoweji zajmowa³ ró¿ne stanowiska w Palestynie i Kairze.W grudniu dwudziestegodrugiego roku, na ¿¹danie lorda Carnarvo-na, który cieszy³ siê mirem u w³adz,Adamson zosta³ oddelegowany do pilnowania œwie¿o odkrytego grobowca, na którywielu spogl¹da³o po¿¹dliwie.Ubrany po cywilnemu, z rewolwerem ukrytym wkieszeni i parasolem pod pach¹, bez przerwy patrolowa³ stanowisko.Niewidzialny i nieznany, mia³ prawo zatrzymaæ ka¿dego podejrzanego.Pi¹tegostycznia dwudziestego trzeciego roku Howard Carter poleci³ Adamso-nowi, by odtego dnia spa³ w samym grobowcu.Stra¿nik mia³ do dyspozycji polowe ³Ã³¿ko, trzykoce, parê ksi¹¿ek i œwiec, bo nie chcia³ œwiat³a elektrycznego.Wyobra¿a pansobie niesamowite godziny spêdzone w tym magicznym miejscu, tu¿ przy faraoniew z³otej masce? Adamson prze¿y³ jedyne w swoim rodzaju doœwiadczenie, a tenfragment zaœwiatów sta³ siê jego domem.W okresie gdy Carter nie mia³ wstêpu dogrobowca, Richard Adamson wróci³ do Anglii i tam siê o¿eni³.Potem, kiedy jegoprze³o¿ony znów obj¹³ kierownictwo prac, wróci³ do Doliny Królów i czuwa³ nadpochówkiem Tutanchamona.W dwudziestym pi¹tym roku zrzuci³ mundur, aMetropolitan Museum w Nowym Jorku wyp³aca³o mu pensjê.Pozosta³ stra¿nikiem a¿do chwili, gdy ostatni przedmiot ze skarbca przewieziono do Kairu, a HowardCarter opuœci³ teren wykopalisk.Krótko mówi¹c, pozosta³ najwierniejszymwspó³pracownikiem pañskiego ojca, który z pewnoœci¹ w³aœnie jemu, i nikomuinnemu, pokaza³, gdzie s¹ ukryte papirusy.Adwokatowi cisnê³o siê na usta jedno pytanie.Wie pan, czy Richard Adamson jeszcze ¿yje?Nie, panie Wilder.Dwadzieœcia lat temu wróci³ na swoje œmiecie.- Ma pan przypadkiem jego adres, choæby stary?PrzewoŸnik pokrêci³ przecz¹co g³ow¹.- Nie mam panu nic wiêcej do powiedzenia, panie Wilder.Teraz pana kolej poigraæ z przesz³oœci¹ i ze œwiatem nie-widzialnym.Ale proszê zapamiêtaæ: najmniejszy fa³szywy krok, i runie pan wprzepaœæ.62O trzeciej rano Ateja i Mark, podobnie jak wszyscy mieszkañcy Luksoru, zostaliobudzeni przez cz³owieka graj¹cego na bêbenku i monotonnie zawodz¹cego, abywyrwaæ muzu³manów ze snu i pozwoliæ im siê posiliæ przed wschodem s³oñca.W tak¹ upaln¹ noc trudno znów zasn¹æ.Lepiej by³o spakowaæ rzeczy i wróciæ doKairu samochodem.Stara s³u¿¹ca, Koptyjka, poda³a im œniadanie, a proboszcz, który przyj¹³ goœcipod swój dach, przekaza³ im wa¿n¹ wiadomoœæ.Kr¹¿¹ pog³oski, ¿e w ma³ej wiosce, oko³o dziesiêciu kilometrów na po³udnie odLuksoru, dokonano nadzwyczajnego odkrycia zwi¹zanego z Tutanchamonem.By³apróba kradzie¿y, ale skarb jest podobno nietkniêty.Czy wiadomo, o co chodzi? - zapyta³ Mark.Mówi siê o papirusach.Proszê nam dok³adnie wyt³umaczyæ, gdzie to jest.Proboszcz naszkicowa³ ogólnyplan.Znajdê - zapewni³a Ateja.Po zaspokojeniu pierwszego g³odu para natychmiast wyjecha³a z miasta na wieœ.Ateja ostro¿nie prowadzi³a peugeota, który by³ w dobrym stanie.Dwukrotnie zatrzyma³a siê, by zapytaæ o drogê.Ch³opi udzielili jej informacji,a gdy s³oñce siê podnios³o, pokonawszy ciemnoœci, wjecha³a na bity trakt, poktórego obu stronach ci¹gnê³y siê ogródki.Jakiœ policjant kaza³ jej siê zatrzymaæ.M³oda kobieta zahamowa³a i wysz³a z auta.Muszê siê dostaæ do wioski.To niemo¿liwe.Dlaczego?Problem ze staro¿ytnoœciami.No w³aœnie, wiozê tam oficjela.To amerykañski ekspert, który ma zorientowaæsiê w sytuacji.Ach.Niech pani pójdzie porozmawiaæ z moim szefem.Stoi przy wjeŸdzie dowioski.Oficer przes³uchiwa³ fellachów.Ateja zagadnê³a go stanowczym tonem.Przedstawiam panu profesora Wildera.Przyjecha³, aby oszacowaæ straty isporz¹dziæ raport dla autorytetów naukowych.To nie moja sprawa.Zwróæcie siê do inspektora staro¿ytnoœci.Któryœ zwieœniaków zaprowadzi was do niego.Ateja i Mark pod¹¿yli za ch³opem o nieprzeniknionej twarzy i powolnym chodzie.Zostawili za sob¹ pola uprawne i wyszli na pustyniê.Œcie¿ka wiod³a dobetonowego baraku pokrytego blach¹.Pod drzwiami kilka osób zawziêciedyskutowa³o.Wœród nich - inspektor Luksoru, który zezwoli³ im obojgu na zwiedzenie grobóww Deir el-Bahari, odkrytych przez Cartera.Pan Wilder! Co za niespodzianka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]