[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mama wci¹¿ nosi³a jego zdjêcie i czasem nawet pop³akiwa³a, kiedyo nim mówi³a.Lubi³a go najbardziej z ca³ego rodzeñstwa.Czêsto powtarza³a, ¿eto by³a g³upia i niepotrzebna œmieræ.Bóg nie zachowa³ siê w porz¹dku,zabieraj¹c Franka do siebie.George spojrza³ w okno nad zlewozmywakiem.S³oñce wisia³o nisko nad wzgórzem,z³ociste promienie pada³y niemal poziomo, cieñ szopy na narzêdzia ci¹gn¹³ siêprzez trawnik d³ugim czarnym pasem.Gdyby Buddy nie z³ama³ tej swojej g³upiejnogi, mama by³aby teraz w domu, przygotowywa³aby chili albo coœ w tym rodzaju(plus niesolon¹ kolacjê dla babci), rozmawialiby, œmiali siê, a potem mo¿ezagraliby w remika.Choæ jeszcze wcale nie by³o ciemno, w³¹czy³ œwiat³o, po czym ustawi³ pokrêt³opod palnikiem na s³abe grzanie.Myœlami przez ca³y czas by³ przy babci, którasiedzia³a w swoim plastikowym krzeœle jak gigantyczny t³usty robal ubrany wsukienkê, z g³ow¹ otoczon¹ koron¹ potarganych w³osów, i wyci¹ga³a ku niemurêce, on zaœ tuli³ siê do mamy, dygoc¹c z przera¿enia.- Daj mi go, Ruth.Chcê go przytuliæ.- Trochê siê boi.Za jakiœ czas sam do ciebie przyjdzie.S¹dz¹c po brzmieniujej g³osu, mama te¿ siê ba³a.Ba³a siê? Mama?George zastanowi³ siê g³êboko.Czy to prawda? Buddy powiedzia³ kiedyœ, ¿epamiêæ potrafi p³ataæ rozmaite figle.Czy naprawdê mama by³a wtedywystraszona?Tak.By³a.Apodyktyczny g³os babci:- Nie rozpieszczaj ch³opaka, Ruth! Daj mi go, chcê go przytuliæ!- Nie, mamo.On p³acze.Babcia opuœci³a wtedy potê¿ne rêce, oblepione cia³em niczym pecynami ciasta,uœmiechnê³a siê zarazem chytrze i bezmyœlnie, i powiedzia³a:- Czy on naprawdê jest taki podobny do Franka, jak mówi³aœ? Podobno lubi³ gonajbardziej ze wszystkich.George powoli miesza³ w rondlu.Po raz pierwszy przypomnia³ sobie to zdarzeniez tyloma szczegó³ami.Byæ mo¿e sta³o siê tak za spraw¹ panuj¹cej w domu ciszy,a mo¿e tego, ¿e oprócz niego i babci nie by³o w nim nikogo.Tak wiêc babcia rodzi³a dzieci i uczy³a w szkole, lekarze, jak nale¿a³o siêspodziewaæ, byli zdumieni, dziadek zaœ zajmowa³ siê stolark¹ i zarabia³ corazwiêcej, nawet w najgorszych latach Wielkiego Kryzysu, a¿ wreszcie ludziezaczêli gadaæ.- A co mówili? - zapyta³ George.- Nic wa¿nego - odpar³a mama i gwa³townym ruchem zgarnê³a karty.- Tylko tyle,¿e twoi dziadkowie maj¹ zbyt wiele szczêœcia jak na zwyk³ych ludzi.Wkrótce potem natrafiono na ksi¹¿ki.Mama nie chcia³a powiedzieæ nic wiêcejoprócz tego, ¿e czêœæ z nich znalaz³a rada szkolna, czêœæ zaœ pomocnik dziadka.Wybuch³ wielki skandal, babcia i dziadek przenieœli siê do Buxton i na tym siêskoñczy³o.Dzieci doros³y i za³o¿y³y w³asne rodziny, staj¹c siê przy okazji ciotkami iwujkami.Mama wysz³a za m¹¿ i przeprowadzi³a siê z tat¹ (którego George w ogólenie pamiêta³) do Nowego Jorku.Kiedy urodzi³ siê Buddy, przenieœli siê doStratford; póŸniej, w 1969, urodzi³ siê George, a w 1971 tata zgin¹³ pod ko³amisamochodu prowadzonego przez Pijanego Kierowcê Który Poszed³ Za To DoWiêzienia.Zaraz po tym, jak dziadek umar³ na zawa³ serca, nast¹pi³a wzmo¿ona wymianakorespondencji miêdzy ciotkami i wujkami.Ani oni, ani sama zainteresowana niechcieli s³yszeæ o umieszczeniu jej w domu opieki, a do ¿yczeñ babci lepiej by³osiê stosowaæ.Stara kobieta chcia³a zamieszkaæ z jednym ze swoich dzieci i tamspêdziæ ostatnie lata ¿ycia.Wszyscy jednak mieli wspó³ma³¿onków, z których¿aden nie wyra¿a³ chêci dzielenia domu ze star¹ i czêsto nieprzyjemn¹ osob¹.Wszyscy, z wyj¹tkiem Ruth.Listy kr¹¿y³y tak d³ugo, a¿ wreszcie mama George'a da³a za wygran¹.Zrezygnowa³a z pracy i przenios³a siê do Maine, by zaopiekowaæ siê staruszk¹.Pozostali przeprowadzili miêdzy sob¹ zbiórkê pieniêdzy i postawili ma³y domekna obrze¿u Castle View, gdzie ceny ziemi by³y ni¿sze.Uzgodniono równie¿, ¿e comiesi¹c bêd¹ przesy³aæ jej pieni¹dze na ¿ycie.Krótko mówi¹c, moi bracia i siostry zrobili ze mnie zarz¹dcê, powiedzia³akiedyœ.George nie za bardzo wiedzia³ co to mia³o oznaczaæ, ale mama mia³a tak¹minê, jakby powiedzia³a dowcip, tyle ¿e z trudem przeszed³ jej przez gard³o.Wiedzia³ (od Buddy'ego), i¿ tym, co ostatecznie zawa¿y³o na decyzji mamy, by³opodsycane w niej przez wszystkich przekonanie, ¿e babcia z pewnoœci¹ nie po¿yjed³ugo.Zbyt wiele jej dolega³o: wysokie ciœnienie, k³opoty z uk³adem moczowym,oty³oœæ, ko³atanie serca.Jeszcze jakieœ osiem miesiêcy, twierdzili ciotkaFlo, ciotka Stephanie i wujek George (po którym George otrzyma³ imiê).Najwy¿ejrok.Teraz jednak mija³ ju¿ pi¹ty rok i George'owi wydawa³o siê, ¿e to doœæd³ugo.Nawet bardzo d³ugo.Niczym niedŸwiedzica pogr¹¿ona we œnie zimowym, czekaj¹cana.W³aœnie, na co?(ty wiesz najlepiej, jak z ni¹ sobie radziæ, Ruth, ty wiesz, jak zmusiæ j¹ domilczenia)Znieruchomia³ w drodze do lodówki, gdzie zamierza³ przeczytaæ przepisprzyrz¹dzania na jednym z opakowañ niesolonych obiadków babci.Znieruchomia³jak pos¹g.Sk¹d to siê wziê³o? Sk¹d wzi¹³ siê g³os, który zabrzmia³ w jegog³owie?Brzuch i pierœ George'a pokry³y siê gêsi¹ skórk¹.Wsun¹³ rêkê pod koszulê idotkn¹³ sutka; by³ twardy jak kamyczek.Pospiesznie cofn¹³ d³oñ.Wujek George.Jego imiennik, który pracowa³ w Nowym Jorku dla Sperry-Randa.Toby³ jego g³os.Wujek powiedzia³ te s³owa dwa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]