[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tropinin przys³uchiwa³ siê uwa¿nie i doszed³ do wniosku, ¿e wszyscy na salirozmawiaj¹ bez pomocy atów i, jak widaæ, nale¿¹ do klanu chemów.Podzieli³ siêsw¹ obserwacj¹ z Ulanfu.Ten skinieniem g³owy potwierdzi³ spostrze¿eniekomandora i poradzi³, by spróbowa³ na chwilê wy³¹czyæ ata.Wra¿enie by³oniezwyk³e.Przyzwyczaiwszy siê do ata, zacz¹³ traktowaæ jego wyraŸny szeptjako swego rodzaju wewnêtrzny g³os, który odwraca³ uwagê od postronnychdŸwiêków, sprawia³, ¿e by³y nieomal nies³yszalne.Gdy wy³¹czy³o siê aparat,mo¿na by³o us³yszeæ wyraŸnie mowê innego klanu.W dobiegaj¹cych urywkach zdañTropinin odnajdywa³ powtarzanew ró¿nych uk³adach wzory chemiczne.Ich s¹siad dramatycznym tonem mówi³ do swejtowarzyszki.- Dysocjacja elektrolityczna nie ma tu nic do rzeczy.Niezbêdna jest analizaluminescencyjna i ¿aroodporne polimery zostan¹ zaabsorbowane.W koñcu niejestem izotopem o niskim ciê¿arze atomowym.B¹dŸ wreszcie ekwiwalentna.Niekompleksowe zwi¹zki s¹ izometryczne.Ona zaœ odpowiedzia³a.- Flogiston.Element transuranowy katalizuje siê i w efekcie s¹ samekoloidy i zwi¹zki rozpadowe.Tropinin wzdrygn¹³ siê, w³¹czy³ ata i pomyœla³, ¿e bez tego b³ogos³awionegomechanicznego t³umacza ¿ycie na Hermesie by³oby nie do zniesienia.W tymczasie, gdy zajmowa³ siê doœwiadczeniami lingwistycznymi, jego towarzysz omówi³z kelnerem menu i po kilku minutach rozstawiono przed nimi bogaty zestawzak¹sek i podano butelkê wina.Nalane do kieliszków,okaza³o siê jadowicie zielonego koloru.Ulanfu, widz¹c, ¿e goœæ patrzy doœæpodejrzliwie, rozeœmia³ siê.- Proszê siê nie obawiaæ, to nie kwas siarkowy, nie maj¹ zamiaru karmiæ naschemikaliami.Niech pan spróbuje, jestem pewien, ¿e potrawy chemików bêd¹ panusmakowa³y.Wymieniaj¹c z Ulanfu opinie o zaletach ziemskiej i hermesjañskiej kuchni,Tropinin ukradkiem przys³uchiwa³ siê rozmowie s¹siadów.O ile móg³ siêzorientowaæ, m³odemu cz³owiekowi proponowano ciekaw¹ pracê w instytuciebadawczym, ¿ona zaœ czy te¿ przyjació³ka stanowczo mu to odradza³a.Ch³opak z¿arem przekonywa³ j¹, ¿e mo¿e straciæ wyj¹tkow¹ okazjê, ¿e zawsze mia³ poci¹gdo pracy naukowej i bez w¹tpienia zdo³azas³yn¹æ jakimœ epokowym odkryciem.Ona odpowiada³a, ¿e wierzy w jego talent,ale po przejœciu do instytutu utraci dobre stanowisko w firmie, a poza tym niepowinien byæ egoist¹ i zapominaæ o ich dziecku, które wkrótce przyjdzie naœwiat, zaœ odkrycia mo¿na te¿ dokonaæ w laboratorium przemys³owym, w którympracuje obecnie.Odwieczna sytuacja, powtarzaj¹ca siê miliardy razy na wszystkich zamieszkanychœwiatach i we wszystkich epokach, pomyœla³ Tropinin.Przesta³a go interesowaæta banalna historia i zwróci³ uwagê na towarzystwo, które siedzia³o za sto³embankietowym i zachowywa³o siê bardzo ha³aœliwie.- Wesele - wyjaœni³ Ulanfu.Z jakiegoœ powodu mówi³ tu pó³g³osem.Zapewne niechcia³ zwracaæ uwagi sw¹ obc¹ mow¹.Panna m³oda wygl¹da³a jak tradycyjna ziemska panna m³oda - w bia³ej, koronkowejsukni i w welonie.Pan m³ody - w czarnym garniturze i koszuli z wykrochmalonymko³nierzem.Tropinin dostrzeg³, ¿e Hermesjanie zachowali wiele tradycji i formobyczajowych wywodz¹cych siê z XXI wieku na Ziemi.Postêpowi technicznemu nietowarzyszy³a u nich gwa³towna zmiana sposobu ¿ycia i trudno by³o zgadn¹æ, czyby³o to dobre, czy z³e.Gdybym mia³ jeszcze raz prze¿yæ ceremoniê œlubu, uzna³Tropinin, wola³bym widzieæ sw¹ narzeczon¹ w sukni œlubnej, a nie w d¿insach isztruksowej kurtce.Zreszt¹, jakie znaczenie ma ta symbolika, je¿eli mê¿czyznê i kobietê ³¹czyuczucie, które nie przetrwa ¿yciowych przeciwnoœci? Z gorycz¹ przypomnia³ sobieostatnie spotkanie z ¿on¹, kiedy to dosz³a do g³osu gromadz¹ca siê w nich odlat wrogoœæ i wyrzucali z siebie ostre, bolesne s³owa, po których trudnospojrzeæ sobie w oczy.Oczywiœcie, móg³ zapobiec ostatecznemu zerwaniu, gdybyzgodzi³ siê rozstaæ z kosmosem.By³aby to jednak dla niego ofiara ponad si³y.Poza tym, porzuciwszy to, co uwa¿a³ za swoje powo³anie, cel ¿ycia, zawszeuwa¿a³by ¿onê za przyczynê swego nieszczêœcia.Nie, zgoda op³acona takstraszliwym wyrzeczeniem nie mia³aby d³ugiego ¿ywota.Post¹pi³ s³usznie.Dlaczego wiêc ci¹gle na nowo musi to sobie udowadniaæ? Dlaczego za ka¿dymrazem, gdy widzi szczêœliw¹ parê, w pamiêci od¿ywaj¹ nie pierwsze s³oneczne dnijego mi³oœci, lecz mroczna scena po¿egnania? Sk¹d to ci¹g³e poczucie winy wobeckobiety, z któr¹ tak ³atwo rozsta³ siê dziesiêæ, nie, dziewiêæ i pó³ roku temui przede wszystkim— to wspó³czucie dla samego siebie? Za ka¿dym razem, gdyzastanawia³ siê nad tymi przykrymi pytaniami, nie móg³ znaleŸæ na nieodpowiedzi.Gwar za sto³em bankietowym oderwa³ Tropinina od tych smutnych rozwa¿añ.Przemawia³ têgi cz³owiek z wydatnym brzuszkiem.Nietrudno by³o siê zorientowaæ,widz¹c, z jak¹ czo³obitnoœci¹ go s³uchano, nagradzaj¹c gromkimi brawami ka¿de celne sformu³owanie i entuzjastyczniereaguj¹c na dowcipy, ¿e jest to wa¿na osobistoœæ, która pe³ni tu rolê Starostyweselnego.— Moi m³odzi przyjaciele — mówi³, rozkoszuj¹c siê sw¹ w³adz¹ nad s³uchaczami.—Kochajcie siê, miejcie dzieci, cieszcie siê ¿yciem, ale nigdy nie zapominajcie,¿e jesteœcie chemami.Naszej nauce s³usznie nale¿y siê palma pierwszeñstwa, odnas w wielkim, oœmielê siê nawet powiedzieæ, decyduj¹cym stopniu zale¿ydobrobyt ludzkoœci
[ Pobierz całość w formacie PDF ]