[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Luiza Fernandez obserwowała ich.- Po prostu nie rozumiem tego - powiedziała.- Znowu stoją i rozmawiają.O czym tu rozmawiać? Ich klientka kłamała, a potem zmieniła swoją wersję.Nie ma wątpliwości, że Meredith jest winna napastowania seksualnego.Mamy wszystko zarejestrowane na taśmie.O czym więc dyskutują?Patrzyła przez chwilę, marszcząc brwi.- Wiesz co, muszę przyznać, że ta Johnson jest cholernie sprytną kobietą - dodała.- Tak - przyznał Sanders.- Ma szybki refleks i jest opanowana.- Hmmm.- Szybko przesuwała się po szczeblach władzy.- Tak.- A więc.Jakim cudem dała się wplątać w taką sytuację?- Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytał Sanders.- Zastanawiam się, dlaczego zaczęła się do ciebie zalecać już pierwszego dnia w pracy? I tak bardzo intensywnie? Narażając się na kłopoty.Jest na to za sprytna.Sanders wzruszył ramionami.- Uważasz, że masz nieodparty urok? - spytała Sandersa.- Z całym szacunkiem, ale bardzo wątpię.Zaczął wspominać okres poprzedniej znajomości z Meredith.Jak przeprowadzała pokazy i jak zakładała nogę na nogę, gdy zadawano jej pytanie, na które nie potrafiła odpowiedzieć.- Zawsze wykorzystywała seks, aby odwrócić czyjąś uwagę.Jest w tym dobra.- Wierzę - przyznała Fernandez.- Od czego więc odwraca teraz naszą uwagę?Sanders nie znał odpowiedzi na to pytanie.Ale instynkt podpowiadał mu, że toczy się tu jakaś inna gra.- Kto wie, jak ludzie naprawdę zachowują się prywatnie? - powiedział.- Kiedyś znałem pewną kobietę.Wyglądała jak anioł, ale lubiła, gdy bili ją motocykliści.- Hmmm - odparła Luiza.- Bardzo ładnie.Ale nie sądzę, aby ten pomysł miał zastosowanie w przypadku Meredith Johnson.Ponieważ sprawia na mnie wrażenie bardzo opanowanej, a jej zachowanie w czasie spotkania z tobą wcale takie nie było.- Sama powiedziałaś, że istnieje pewien schemat.- Tak.Prawdopodobnie.Ale dlaczego pierwszego dnia? Dlaczego tak od razu? Sądzę, że miała inny powód.- A co ze mną? - zapytał Sanders.- Czy sądzisz, że ja miałem inny powód?- Zakładam, że tak - odparła, patrząc na niego poważnie.- Ale porozmawiamy o tym później.Alan nadszedł z parkingu, kręcąc głową.- Co zdobyłeś? - zapytała Luiza.- Nic dobrego.Szukamy wszędzie - powiedział.Otworzył notes.- No, dobrze.Sprawdziliśmy ten adres Internetu.Informacja wysłana została z “Obszaru U”.A “Przyjaciel” okazał się doktorem Arturem A.Friendem *.Jest wykładowcą chemii nieorganicznej na uniwersytecie stanu Waszyngton.Czy to nazwisko coś panu mówi?- Nic - odparł Sanders.- Wcale się nie dziwię.W chwili obecnej doktor Friend przebywa w północnym Nepalu, gdzie jest konsultantem rządu nepalskiego.Znajduje się tam od trzech tygodni i nie spodziewają się jego powrotu przed końcem lipca.A więc zapewne nie on wysyłał panu te wiadomości.* Gra słów: a friend znaczy przyjaciel (przyp.tłum.).- Może ktoś korzysta z jego adresu Internet?- Sekretarka mówi, że to niemożliwe.W czasie jego nieobecności gabinet jest zamknięty na klucz i nikt tam nie wchodzi oprócz niej.Nikt więc nie ma dostępu do jego terminalu.Sekretarka twierdzi, że wchodzi tam raz dziennie i odpowiada na pocztę elektroniczną doktora Frienda.Ale poza tym komputer jest wyłączony i tylko ona zna hasła.- A więc informacja wychodzi z zamkniętego gabinetu? - zapytał Sanders, marszcząc brwi.- Nie wiem.Wciąż nad tym pracujemy.W tej chwili niewiele jeszcze wiemy.- No, dobrze - powiedziała Luiza.- A co z Conrad Computers?- Zajęli bardzo zdecydowane stanowisko.Przekażą informację tylko zatrudniającej firmie, czyli DigiComowi.A nam nic.Dodali jeszcze, że ta inna firma nie prosiła o nią.Gdy się upieraliśmy, sami porozumieli się z DigiComem, który odpowiedział, że nie jest zainteresowany żadną informacją od nich.- Hmmmm.- Teraz mąż - oznajmił Alan.- Rozmawiałem z kimś, kto pracował w jego firmie, CoStar.Powiedział mi, że mąż jej nienawidzi i bardzo źle się o byłej żonie wyraża.Ale aż do końca następnego tygodnia będzie w Meksyku na wakacjach z nową przyjaciółką.- Fatalnie.- Teraz Novell - ciągnął dalej Alan.- Trzymają dokumenty z ostatnich pięciu lat.Potem wszystko przechowywane jest w ich centrali w Utah.Nie mają pojęcia, co tam znajdą, ale chętnie je wydostaną, jeżeli zapłacimy.Cała sprawa zajmie dwa tygodnie.Fernandez pokręciła głową.- Nic z tego.- Właśnie.- Mam poważne przeczucie, że Conrad Computers na czymś siedzi -* stwierdziła Luiza.- Być może, ale musielibyśmy mieć wyrok sądowy, aby te informacje otrzymać.Nie mamy jednak czasu.- Alan popatrzył na grupkę stojącą po drugiej stronie dziedzińca.- A co się teraz dzieje?- Nic.Twardo grają.- W dalszym ciągu?- Tak.- Jezu! - westchnął Alan.- Kto za nią stoi?- Bardzo chciałabym wiedzieć - stwierdziła Luiza.Sanders otworzył telefon komórkowy i połączył się z biurem.- Cindy, czy są jakieś wiadomości?- Tylko dwie, Tom.Stefania Kaplan pytała, czy mogłaby się z tobą dzisiaj zobaczyć.- Czy powiedziała, dlaczego?- Nie i mówiła, że to nic ważnego.I Mary Annę cię szukała.Zaglądała dwukrotnie.- Pewnie chce obedrzeć mnie ze skóry.- Nie sądzę, Tom.Jest chyba jedyną osobą, która.Chyba bardzo się o ciebie martwi.- Dobrze.Zadzwonię do niej.Zaczął wybierać numer Mary Annę, gdy Luiza trąciła go w bok.Obejrzał się i zobaczył szczupłą kobietę w średnim wieku, idącą w ich stronę od parkingu.- A teraz miej się na baczności - zauważyła Luiza Fernandez.- Dlaczego? Kto to taki?- Connie Walsh.Connie Walsh miała mniej więcej czterdzieści pięć lat, siwe włosy i skwaszoną minę.- Czy pan jest Tomem Sandersem?- Tak jest.Wyjęła magnetofon.- Jestem Connie Walsh z “Post-Intelligencer”.Czy moglibyśmy przez chwilę porozmawiać?- Absolutnie wykluczone - odparła Luiza Fernandez.Walsh zmierzyła ją wzrokiem.- Jestem adwokatem pana Sandersa.- Wiem, kim pani jest - stwierdziła Walsh i odwróciła się znowu do Sandersa.- Panie Sanders, nasza gazeta zajmuje się sprawą pozwu o dyskryminację w DigiComie.Moje źródła informują mnie, że oskarża pan Meredith Johnson o dyskryminację seksualną [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •