[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz jednak osiedla rozebrano, zwyj¹tkiem kilku domów, które zamieszkiwali na­ukowcy, a przedtem ekipaarcheologów.Jedynym ustêpstwem na rzecz tego, co by³o dawniej, sta³y siêregulowane os³ony, zainstalowane po to, by udawa³y noc.Wzd³u¿ osi obrotu po obu stronach Jaskiniowa stercza³y wielkie sto¿ki, otoczoneprzez szeœæ mniejszych, które nazwano Pó³nocnymi i Po­³udniowymi GóramiSto¿kowymi.Uk³ad sto¿ków mia³ geometriê nie­zbêdn¹ dla tego szczególnego typuarchaicznych repulsorów.Sonsen wprowadzi³a wszystkich do ma³ego, dok³adnie opancerzo­nego centrumsterowania,do którego nikt nie dotar³ podczas okupacji stacji, a odkryto jetylko przez przypadek, kiedy grupa Mrlssów szuka³a miejsca do zainstalowaniamonitora podtrzymania ¿ycia.Podobnie jak pierzaste lataj¹ce istoty, od których pochodzi³y, ja-snoocy,delikatnej budowy Mrlssowie mieli specyficzny talent: potrafili przystosowaæ dozamieszkania ka¿d¹ przestrzeñ.Udowodnili to zreszt¹ doktorowi OhranowiKeldorowi, który zatrudni³ setkê z nich w Impe­rialnym Laboratorium Otch³ani wpobli¿u Kessel.W Jaskiniowie deli­katnych Mrlssów by³o wiêcej ni¿przedstawicieli jakiegokolwiek innego gatunku, choæ akurat w chwili, gdy Sonseni jej podopieczni weszli do centrum, nie zastali ani jednego.W zapchanej przyrz¹dami komorze siedzia³o kilku ludzi, jeden Selonianin, dwóchVerpinów i jeden Duros, ale pomimo tej rozmaitoœci grupka z³o¿ona z dwóch Jedi,Dralla i kulistog³owego robota sprawi³a, ¿e o¿ywiona dzia³alnoœæ zamar³a, awszystkie g³owy zwróci³y siê w kie­runku przyby³ych.Od czasu przybycia na stacjê Anakin zd¹¿y³ siê ju¿ przyzwycza­iæ do tego, ¿estanowi obiekt obserwacji, ale na widok siwow³osego mê¿czyzny, który przepycha³siê w³aœnie w jego stronê przez t³ok pa­nuj¹cy w centrum, o ma³o nie usiad³tam, gdzie sta³.Han zapuszcza³ brodê, kiedy Anakin widzia³ go po raz ostatni,wiêc ten cz³owiek tutaj wyda³ siê Anakinowi znacznie bardziej podobny do Hanani¿ brodaty Han sam do siebie - choæ by³ nieco wy¿szy i potê¿niej zbudowany.- Ty jesteœ Jacen, a ty Anakin - rzek³, wskazuj¹c na ka¿dego z nich po kolei.-Nie pamiêtacie mnie, co? - zapyta³, zwracaj¹c siê g³Ã³wnie do Anakina.- Przykromi okropnie.Jestem pewien, ¿e nawet wasz robot mnie pamiêta.- Pan spowodowa³ zamkniêcie pana Ebrihima i paniczów Jacena i Anakina w polusi³owym na Dralii - podpowiedzia³ 09.- A ja poma­ga³em ich uwolniæ.Mê¿czyzna wspar³ d³onie na biodrach i rozeœmia³ siê serdecznie.- Popatrz, a o tym zapomnia³em.- Jesteœ Thrackan Sal-Solo - rzek³ wreszcie Anakin.- Pierwszy kuzyn taty.Thrackan zrobi³ powa¿n¹ minê.- I wasz tak¿e, ch³opcy.- Nie tylko wzi¹³eœ nas jako zak³adników - doda³ Jacen.- Zmu­si³eœ naszegoojca do walki z seloniañsk¹ samic¹.wy³¹cznie dla zaba­wy.Thrackan roz³o¿y³ d³onie w przepraszaj¹cym geœcie.- Han i ja.có¿, to d³uga historia.Pewnie nigdy wam nie opowia­da³, jak oma³o nie wybi³ ze mnie ostatniego tchu, kiedy byliœmy mali.Mo¿na powiedzieæ,¿e tylko mu odp³aca³em piêknym za nadobne, ale nie, nie mia³em racji postêpuj¹cw ten sposób.Nieraz, kiedy przez wie­le lat wspomina siê wyrz¹dzon¹ krzywdê,¿¹dza zemsty zaczyna braæ górê nad cz³owiekiem.Oczy Thrackana zwêzi³y siê lekko.- Dojœcie do tego wniosku zajê³o mi wiêksz¹ czêœæ tych oœmiu lat, jakiespêdzi³em w wiêzieniu Dorthus Tal na Sakorii, ale wreszcie zrozumia³em i terazjestem ju¿ innym cz³owiekiem.- Zatoczy³ kr¹g rêk¹.- To jedyna przyczyna, dlaktórej znalaz³em siê tutaj.Pewne wy­soko postawione osoby uzna³y, ¿e w ramachrehabilitacji mogê zade­monstrowaæ teraz swoj¹ dobr¹ wolê i pomóc, u¿ywaj¹cswojej wiedzy technicznej w s³u¿bie sprawy i staj¹c ramiê w ramiê z Now¹Republik¹ przeciwko Yuzzhanom.Parskn¹³ drwi¹cym œmieszkiem.- Oczywiœcie, wy dwaj nie wiecie, ile cz³owiek mo¿e wycierpieæ z powoduprzesz³oœci.Jesteœcie Jedi.Nie podlegacie banalnym emo­cjom, nêkaj¹cymwiêkszoœæ œmiertelników.Gniew, nienawiœæ, poczu­cie winy, ¿¹dza zemsty.takie sprawy nic dla was nie znacz¹.Przecie¿ nawet Yuzzhanie po prostu niewidz¹ b³êdu w swoim postêpowaniu i prawdopodobnie mo¿na ich bêdzie namówiæ naprzejœcie na drug¹ stronê Mocy.Czy nie mam racji? Przecie¿ w przeciwnymprzypadku wy tak¿e bylibyœcie z nami w okopach.ramiê przy ramieniu, gotowido walki.gotowi przelaæ tê czêœæ koreliañskiej krwi, jaka kr¹¿y w wa­szych¿y³ach.- Jesteœmy tu po to, ¿eby pomóc - stanowczo odpar³ Anakin.-Naprawdê, ju¿ teraz? - Thrackan z rozbawieniem potrz¹sn¹³ g³o­w¹.- Có¿ zacudowna ironia, ¿e trzeba by³o a¿ galaktycznej wojny, aby pozbieraæ do kupystary gang - wskaza³ na ludzi i Selonian - i ¿eby was, ch³opcy, sprowadziæ nastacjê, któr¹ sami pomogliœcie wy³¹czyæ.-Znacz¹co spojrza³ na Anakina.- Tobiemuszê osobiœcie podziêkowaæ za zniszczenie naszych marzeñ o wolnej iniepodleg³ej Korelii.Ale po­wiedz mi, ch³opcze, czy wci¹¿ myœlisz, ¿e Ÿlezrobiliœmy, siêgaj¹c po wolnoœæ?- To wasze metody by³y z³e - wtr¹ci³ Jacen, zanim Anakin zdo³a³ otworzyæ usta.Thrackan machn¹³ rêk¹.- Metody! Zdajecie sobie oczywiœcie sprawê z tego, ¿e od czasu kryzysu NowaRepublika praktycznie opuœci³a Koreliê.Znaj¹c Ebrihi­ma - spojrza³ na Dralla zwyraŸnym niesmakiem -jestem pewien, ¿e wiecie ju¿ wszystko na temat planówNowej Republiki, aby uczyniæ z Korelii arenê dzia³añ wojennych- Dosz³y do nas takie pog³oski - odpar³ Jacen.Thrackan zachichota³ z³oœliwie.- Jakbym s³ysza³ twoj¹ matkê.A co ty na to, Anakinie? Przyje­cha³eœ tutaj nawycieczkê, czy rzeczywiœcie zamierzasz zrobiæ wszyst­ko, co potrzeba, ¿ebyochroniæ Koreliê przed atakiem?Anakin przez chwilê wa¿y³ odpowiedŸ.- To zale¿y, co planujesz dla Centerpoint.Thrackan spojrza³ na niego zezdziwieniem.- Jak to? Oczywiœcie, ¿e pole interdykcyjne.Czego wiêcej mogli­byœmy siêspodziewaæ?- A co powiesz na zdolnoœæ zamienienia w parê ka¿dego niemile widzianegostatku, obojêtne: yuzzhañskiego czy innego, który siê tu po­ka¿e? - wtr¹ci³Jacen - „Stra¿nik" zosta³ zniszczony jednym strza³em z repulsora na Selonii, aCenterpoint ma moc tysi¹ckrotnie wiêksz¹ ni¿ wszystkie piêæ repulsorówplanetarnych razem wziêtych [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •