[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kilkoma krokami przemierzył bibliotekę i podszedł do drzwi balkonowych.Fog przestał przysięgać niebiosom zemstę swoim wyciem i spojrzał na niego, strzygąc uszami.Miał lodowate spojrzenie.- Chodź ze mną - powiedział cicho Thaddeus.- Znajdziemy ją.45Leona się obudziła.Poczuła mdłości i usłyszała niewyraźne bredzenie obłąkanej kobiety.Przez krótką, straszną chwilę sądziła, że to ona prowadzi sama ze sobą ten szalony, nieskładny dialog.- To demon prosto z piekła.Nie powiedziałabyś, patrząc na niego, ale on jest rodem z piekła.O tak! Czy ty też się stamtąd wzięłaś?Leona ostrożnie uniosła powieki.Świat nie wirował jej już przed oczami jak wtedy, gdy traciła przytomność, ale nadal był miejscem pogrążonym w ciemności.Skrzynia szewca!Może jest uwięziona w jej środku.Ogarnęła ją fala przerażenia.Natychmiast usiadła.Zbyt szybko.Jej żołądek się zbuntował.Przez chwilę myślała, że nie skończy się na mdłościach.Zacisnęła powieki i starała się głęboko oddychać.Skurcze żołądka stopniowo ustąpiły.- To demon, ale lepiej mu tego nie mówić.Uważa, że jest wyjątkowy.Nazywa siebie naukowcem.Leona zaryzykowała otwarcie oczu i przekonała się, że siedzi na brzegu pryczy, ustawionej pod kamienną ścianą niewielkiego pomieszczenia.Światło gazowej latarni wpadało do wewnątrz przez żelazne kraty w drzwiach celi, nie było w niej jednak okien.To by wyjaśniało ciemność.- Słudzy demona przynieśli cię tu, do piekła.Leona przez chwilę się zastanawiała, aż stwierdziła, że nie jest to głos, który słyszy we własnej głowie.W celi był ktoś jeszcze.Rozejrzała się i dostrzegła skuloną w kącie postać.Uwięziona wraz z nią kobieta miała na sobie brązową wyblakłą sukienkę.Spoglądała na Leonę przez splątane pasma jasnych, zmierzwionych włosów.Patrzyła pustym, niewidzącym, zdesperowanym wzrokiem.- Mówi, że jest naukowcem, ale tak naprawdę to demon - wyjaśniła po raz kolejny.- Jeśli mówisz o mężczyźnie, który udaje szewca, całkowicie się zgadzam -odpowiedziała Leona łagodnie.- Nie, nie, nie! Nie szewc! - Wzburzoną kobietą wstrząsały gwałtowne dreszcze.-Naukowiec.- Rozumiem - powiedziała Leona uprzejmie.- Naukowiec naprawdę jest demonem.- Właśnie tak.- Kobieta odczuła widoczną ulgę, gdy przekonała się, że najważniejsza kwestia została właściwie zrozumiana.- To przerażający demon.Ma magiczne mikstury, które zmieniają senne koszmary w rzeczywistość.Leonę przeniknął dreszcz.- Wiem.W nagłym przebłysku świadomości zrozumiała, że Thaddeus i Fog jej szukają.Była tego równie pewna jak faktu, że jutro rano wzejdzie słońce.Musi się postarać, żeby mieli odpowiednio dużo czasu, by zdążyć ją odnaleźć.- Mówi, że jest naukowcem, ale to potwór, tak samo jak ten drugi - wyjaśniła kobieta lękliwym szeptem.Leona zmarszczyła brwi.- O kim ty mówisz? Kim jest ten drugi?- Widzisz, myślałam, że to dżentelmen.Jest taki przystojny.- Głos kobiety przemienił się w tęskne westchnienie.- Taki stylowy i elegancki.Najpiękniejsze włosy.Jak złoto.Wygląda jak jeden z tych aniołów na starych obrazach.Leona zacisnęła palce na brzegu pryczy.- Mówisz, że miał złote włosy?- Miał taki przyjemny uśmiech.Nikt by się nie domyślił, że jest potworem.- Głos kobiety był zachrypnięty z rozpaczy.- Wiedziałam, że ma na mnie oko.Myślałam, że dobrze zapłaci.Okłamał mnie.Zaciągnął mnie ze sobą aż tu, do piekła.- Wielkie nieba - szepnęła Leona.- Jesteś Annie Spence.Annie szarpnęła się i wcisnęła głębiej w ciemny kąt.- Wiesz, jak się nazywam? Też jesteś demonem?- Nie, nie jestem.Posłuchaj mnie, Annie, ten złotowłosy potwór, który cię tu ściągnął, już nie żyje.- Nie, nie! Nie da się zabić potworów i demonów.- Nazywał się Lacing i przysięgam ci, że nie żyje.- Szukała jakiegoś sposobu, by przebić się przez urojenia Annie.- Potwór zginął, bo spotkał na swojej drodze Ducha.- Słyszałam o Duchu.- W głosie Annie rozbłysła iskierka nadziei.- Szepczą o nim na ulicach.- Lacing próbował uciec przed Duchem.Spadł z dachu i się zabił.- Nie, to nie może być prawda.- Annie znów pogrążyła się w rozpaczy.- Potwór to jeden z demonów.Nawet Duch nie może zabić demona.- Sama widziałam ciało, Annie.Co więcej, Duch wkrótce tu przybędzie, by nas uratować.- Nikt nie jest w stanie nas uratować - tłumaczyła Annie ze smutkiem.- Nawet Duch.Już za późno
[ Pobierz całość w formacie PDF ]