[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zawdzięczać Twoją miłość litości! Ta myśl jest dla mnie jeszcze okropniejsza niż obawa, że ci łamię życie.Ci, którzy umieją zasztyletować kochankę, są bardzo miłosierni, kiedy ją zabijają w chwili, gdy jest szczęśliwa, niewinna, w pełni złudzeń.Tak, śmierć lepsza jest od tych dwóch myśli, które od kilku dni trawią potajemnie moje godziny.Wczoraj, kiedy mnie spytałeś tak łagodnie: »Co Tobie?.«, twój głos przyprawił mnie o dreszcz.Zdało mi się, że wedle zwyczaju czytasz w mojej duszy; czekałam twoich wynurzeń, wyobrażając sobie, że dobrze odgadłam rachuby twego rozsądku.W dobroci Twojej, mimo że do niej przywykłam, zdało mi się, że widzę przymus, ciężar, który dźwigasz.W tej chwili drogo opłaciłam moje szczęście; uczułam, że natura zawsze nam sprzedaje skarby miłości.W istocie, czyż los nas nie rozłączył? Powiedziałeś sobie: »Prędzej czy później, muszę opuścić tę biedną Klarę, czemu się z nią nie rozstać w porę?« To zdanie było wypisane na dnie Twego spojrzenia.Odeszłam, aby się wypłakać z dala od Ciebie.Kryć Ci moje łzy! To pierwsze łzy, jakie zgryzota wycisnęła mi od dziesięciu lat, a jestem za dumna, aby ci je pokazać, ale nie oskarżałam cię.Tak, masz słuszność, nie powinnam być tak samolubna, aby wiązać Twoje życie, świetne i długie, z moim niebawem zużytym.Ale gdybym się myliła?.Gdybym wzięła zadumę miłosną za trzeźwość rozsądku?.Och, Aniele mój, nie zostawiaj mnie w niepewności, ukarz Twą zazdrosną żonę, ale wróć jej świadomość, jej i Twojej miłości: cała kobieta jest w tym uczuciu, ono uświęca wszystko.Od przybycia Twojej matki, odkąd ujrzałeś u niej pannę de La Rodière, stałam się pastwą wątpień, które są dla nas hańbą.Zadaj mi ból, ale nie oszukuj mnie; chcę wszystko wiedzieć, i to, co mówi Twoja matka, i co Ty o tym myślisz! Jeśli się zawahałeś między czymkolwiek w świecie a mną, wracam ci wolność.Skryję Ci mój los, będę umiała nie płakać przy Tobie, tylko nie chcę Cię już widzieć.Och, nie mogę, serce mi pęka.Siedziałam martwa i otępiała przez kilka chwil.Drogi mój, nie mam dumy wobec Ciebie, Tyś taki dobry, taki szczery! Nie byłbyś zdolny zranić mnie ani oszukać, ale powiesz mi prawdę, choćby najokrutniejszą.Czy chcesz, abym Ci ułatwiła Twoje wyznanie? A więc, moje Serce, pocieszy mnie bardzo kobieca myśl.Czyż nie posiadałam w Tobie istoty młodej i wstydliwej, sam wdzięk, samą piękność, samą delikatność, Gastona, którego żadna inna nie może już znać, a którym ja się rozkosznie syciłam.Nie, nie będziesz już kochał nikogo tak, jak mnie kochałeś, jak mnie kochasz; nie, nie mogę mieć rywalki.Kiedy będę myślała o naszej miłości — a to jest moja cała myśl — wspomnienia moje będą wolne od goryczy.Czyż będzie jeszcze kiedy w Twej mocy czarować kobiety owymi dziecinnymi figlami, młodocianymi igraszkami młodego serca, ową zalotnością duszy, wdziękiem ciała i owym błyskawicznym porozumieniem rozkoszy, słowem: cudownym orszakiem, który towarzyszy młodzieńczej miłości? Teraz jesteś mężczyzną, będziesz szedł swoją drogą, obliczając wszystko.Będziesz miał zajęcia, troski, ambicje, zgryzoty, które ją pozbawią owego ciągłego i niezmiennego uśmiechu, jaki zawsze stroił dla mnie Twoje wargi.Twój głos, dla mnie wciąż tak słodki, będzie czasami opryskliwy.Twoje oczy, zawsze rozjaśnione na mój widok niebiańskim blaskiem, będą się często chmurzyły dla niej.A wreszcie, ponieważ niepodobna jest kochać tak, jak ja Ciebie kocham, ta kobieta nie będzie ci się podobała tak, jak ja Ci się podobałam.Nie będzie tak wciąż czuwała nad sobą jak ja czuwałam, ani nie będzie tak nieustannie wmyślała się w Twoje szczęście, które tak nauczyłam się rozumieć.Tak, człowiek, serce, dusza, które je znałam, nie będą już istniały; pogrzebię je w mym wspomnieniu, aby się nimi sycić jeszcze i aby żyć szczęśliwa tym pięknym minionym życiem, nieznanym wszystkim oprócz nas
[ Pobierz całość w formacie PDF ]