[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cały wysiłek poszedł na marne.Lord X musiał być tak samo wściekły z powodu zepsucia misternego planu jak i z niepowodzenia.Miles był pewien, że ma do czynienia z niecierpliwym perfekcjonistą, który nie może zostawić w spokoju swego dzieła i do ostatniej chwili wprowadza poprawki.Kimś, kto jako dziecko co chwilę wykopywał nasiona w ogrodzie, żeby sprawdzić, czy już kiełkują.(Miles poczuł cień współczucia dla lorda X).Rzeczywiście, grając o wysoką stawkę, straciwszy czas i wszelkie zahamowania, lord X znalazł się w klasycznym położeniu, w którym po prostu musiał popełnić kardynalny błąd.Dlaczego wcale nie jestem przekonany, że to taka świetna myśl?– Chce pan coś jeszcze dodać, lordzie Vorkosigan? – spytał Vorreedi.– Hm? Nie.Zastanawiałem się tylko.– Poza tym jedynie byś się zdenerwował.– Jako urzędnik ambasady bezpośrednio odpowiedzialny za pańskie osobiste bezpieczeństwo jako oficjalnego wysłannika chciałbym prosić, abyście obaj panowie zerwali kontakty towarzyskie z człowiekiem, który z pewnością jest zamieszany w krwawą cetagandańską wendetę.– Yenaro już mnie nie interesuje.Nic do niego nie mam.Najważniejsze jest teraz zidentyfikowanie człowieka, od którego dostał tę fontannę.Vorreedi uniósł brwi z łagodnym wyrzutem.– Mógł pan tak mówić wcześniej.– Zawsze bywa się mądrzejszym po fakcie – rzekł Miles.– To prawda.– Vorreedi westchnął z goryczą, oznaczającą podobne doświadczenia.Podrapał się w nos i oparł na krześle.– Jest jeszcze jeden powód, dla którego wezwałem pana do siebie, lordzie Vorkosigan.Otóż czcigodny pułkownik Benin poprosił o drugą rozmowę z panem.– Doprawdy? Taką samą jak poprzednio? – Miles starał się, by jego głos nie brzmiał piskliwie.– Niezupełnie.Prosił zwłaszcza o umożliwienie mu rozmowy z panem i lordem Vorpatrilem.Właściwie pułkownik jest już w drodze.Może pan jednak odmówić, jeśli pan sobie życzy.– Nie, zgadzam się.Właściwie chciałbym jeszcze raz z nim porozmawiać.W takim razie.chyba pójdę po Ivana, pułkowniku.– Miles wstał.Niedobry pomysł, by pozwolić dwóm podejrzanym skonsultować się przed przesłuchaniem, ale przecież nie była to sprawa Vorreediego.Ciekawe, w jakim stopniu udało mu się przekonać pułkownika o swoich tajnych wpływach.– Proszę bardzo – rzekł życzliwie Vorreedi.– Chociaż muszę powiedzieć.Miles przystanął.– Nie rozumiem, jakie miejsce zajmuje tu lord Vorpatril.Nie jest oficerem łącznikowym.A jego akta są czyste jak łza.– Ivan zdumiewa wielu ludzi, pułkowniku, ale.czasami nawet geniusz potrzebuje kogoś, kto będzie wypełniał rozkazy.Spiesząc korytarzem do pokoju Ivana, Miles starał się nie biec jak oszalały.Podejrzewał, że luksus prywatności, jaki uzyskali dzięki swemu statusowi, niebawem się skończy.Jeśli po rozmowie Vorreedi nie włączy podsłuchu w ich pokojach, da dowód, że albo jest niewiarygodnie opanowany, albo niespełna rozumu.Lecz urzędnik protokolarny to człowiek chorobliwie ciekawski, co było cechą typową dla tego rodzaju pracy.W odpowiedzi na zniecierpliwione pukanie Milesa Ivan zwolnił zamki drzwi z przeciągłym „Wejść”.Miles zastał kuzyna siedzącego na łóżku, ubranego w zielone mundurowe spodnie i kremową koszulę.Ivan przeglądał kolorowe papiery wypełnione kaligrafowanym pismem i miał niezbyt szczęśliwą minę.– Ivan, wstawaj, ubieraj się.Idziemy na rozmowę z pułkownikiem Vorreedim i z pułkownikiem Beninem.– Zeznania, wreszcie.Dzięki Bogu! – Ivan podrzucił papiery i położył się na plecach z westchnieniem ulgi.– Niezupełnie.Chcę, żebyś pozwolił mi mówić i potwierdzał każde słowo.– Do diabła.– Ivan zmarszczył brwi i wlepił wzrok w sufit.– Co znowu?– Benin musiał dokładnie prześledzić kolejne działania Ba Lury w dniu poprzedzającym jego śmierć.Zapewne dowiedział się o naszym spotkaniu w doku.Nie chcę mu zepsuć śledztwa.Właściwie nawet chcę, żeby się powiodło, przynajmniej jeżeli chodzi o zidentyfikowanie morderców Ba Lury.Musimy mu więc dostarczyć jak najwięcej faktów.Prawdziwych.– Prawdziwych faktów.A są inne?– Pod żadnym pozorem nie wolno nam wspomnieć o Wielkim Kluczu ani szlachetnej Rian.Doszedłem do wniosku, że możemy opowiedzieć mu wszystko tak, jak było, pomijając jeden drobny szczegół.– Doszedłeś do wniosku? Musisz kierować się zupełnie inną logiką niż reszta wszechświata.Zdajesz sobie sprawę, jak Vorreedi i ambasador wkurzą się na nas za ukrywanie przed nimi tego drobnego szczegółu?– Na jakiś czas trzymam Vorreediego w garści.Myśli, że dostałem tajną misję od Simona Illyana.– Czyli tak naprawdę nie dostałeś.Wiedziałem! – Ivan jęknął, nasunął na twarz poduszkę i mocno ścisnął.Miles wyrwał ją z uścisku kuzyna.– No, teraz już dostałem.A w każdym razie dostałbym, gdyby Illyan wiedział to co ja.Weź ze sobą ten porażacz nerwów, ale nie wyciągaj go, dopóki nie powiem.– Nie strzelę do twojego dowódcy, choćbyś mi kazał.– Do nikogo nie będziesz strzelał.Poza tym Vorreedi nie jest moim dowódcą.– To może później stać się ważnym szczegółem prawnym.– Być może trzeba będzie pokazać broń jako dowód.Ale nie wcześniej, niż ten temat pojawi się w rozmowie.Nic na własną rękę.– Tak, otóż to, nic na własną rękę! Nareszcie coś zrozumiałeś, kuzynku!– Zamknij się i wstawaj.– Miles rzucił kurtkę mundurową na rozciągnięte ciało Ivana.– To ważna sprawa! Musisz tylko zachować absolutny spokój.Być może się mylę i przedwcześnie wpadam w panikę.– Nie sądzę.Moim zdaniem wpadasz w panikę poniewczasie.Właściwie gdybyś wpadł w panikę jeszcze później, nie zdążyłbyś przed własną śmiercią.Ja panikuję już od kilku dni.Na koniec Miles bezceremonialnie rzucił kuzynowi buty.Ivan pokręcił głową, usiadł i zaczął je wciągać.– Pamiętasz – westchnął – jak kiedyś w ogrodzie za Domem Vorkosiganow, gdy czytałeś wojskowe opowieści o cetagandańskich obozach jenieckich z czasów inwazji, postanowiłeś, że musimy wykopać tunel? Tyle że sam opracowałeś cały plan, a my z Eleną kopaliśmy.– Mieliśmy po osiem lat – zauważył na swoją obronę Miles.– Medycy ciągle biedzili się nad moimi kośćmi.Były jeszcze bardzo kruche.–.a potem podkop zawalił się na mnie – ciągnął Ivan niemal rozmarzonym tonem.– I spędziłem pod ziemią parę godzin.– Wcale nie.Upłynęło tylko kilka minut [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •