[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.„Wszystko zwraca siê przeciw mnie, cokolwiek zrobi³em dobrego”- szepn¹³.By³ bardzo zmêczony, wiêc usiad³ na ziemi, obok dzikiej gruszki, co w tymmiejscu ros³a, nie wiêksza od dziecka.W tym czasie wia³ wiatr i porusza³listkami drzewa wywo³uj¹c szelesty, które nie wiadomo sk¹d przypomnia³yWokulskiemu dawne lata.Gdzie moje szczêœcie!.” - pomyœla³.Uczu³ œciskanie w piersiach, które stopniowo dosz³o do gard³a.Chcia³odetchn¹æ, lecz nie móg³; myœla³, ¿e siê dusi, i obj¹³ rêkoma drzewko którewci¹¿ szeleœci³o.Umieram!.” - zawo³a³.Zdawa³o mu siê, ¿e go krew zalewa, ¿e mu pêkaj¹ piersi, wi³ siê z bólu i naglezaniós³ siê od p³aczu.„Bo¿e mi³osierny.Bo¿e mi³osierny!.” - powtarza³ wœród ³kañ.Dró¿nik przype³zn¹³ do niego i ostro¿nie wsun¹³ mu rêkê pod g³owê.- P³acz, wielmo¿ny panie!.- mówi³ nachylaj¹c siê nad nim.-P³acz, wielmo¿nypanie, i wzywaj boskiego imienia.Nie bêdziesz go wzywa³ nadaremnie.„Ktosiê w opiekê poda Panu swemu, a ca³ym sercem szczerze ufa jemu, œmiele rzecmo¿e, mam obroñcê Boga, nie spadnie na mnie ¿adna straszna trwoga.Ciebie onz side³ zdradzieckich wyzuje.” Co tam, wielmo¿ny panie, dostatki, conajwiêksze skarby!.Wszystko cz³owieka zawodzi, tylko jeden Bóg niezawiedzie.Wokulski przytuli³ twarz do ziemi.Zdawa³o mu siê, ¿e z ka¿d¹ ³z¹ spada mu zserca jakiœ ból, jakiœ zawód i rozpacz.Wykolejona myœl poczê³a uk³adaæ siê dorównowagi.Ju¿ zdawa³ sobie sprawê z tego, co robi³, i ju¿ zrozumia³, ¿e wchwili nieszczêœcia, kiedy go wszystko zdradzi³o, jeszcze pozosta³a mu wiern¹ziemia, prosty cz³owiek i Bóg.Powoli uspokaja³ siê, ³kania coraz rzadziej rozdziera³y mu piersi, uczu³ niemocw ca³ym ciele i twardo zasn¹³.Œwita³o, kiedy siê obudzi³; usiad³, przetar³ oczy, zobaczy³ obok siebieWysockiego i wszystko sobie przypomnia³.- D³ugo spa³em? - zapyta³.- Mo¿e kwadrans.mo¿e pó³ godziny - odpar³ dró¿nik.Wokulski wyj¹³ pugilares, wydoby³ kilka sturublówek i podaj¹c je Wysockiemurzek³ :- Uwa¿asz.Wczoraj by³em pijany.Nie mów¿e nic i nikomu, co siê tu sta³o.Aoto masz.dla dzieci.Dró¿nik poca³owa³ go w nogi.- Myœla³em - rzek³ - ¿e jaœnie pan straci³ wszystko i dlatego.- Masz racjê! - odpar³ w zamyœleniu Wokulski - straci³em wszystko.opróczmaj¹tku.Nie zapomnê o tobie, chocia¿.Wola³bym ju¿ nie ¿yæ.- Ja te¿ zaraz mówi³em, ¿e taki pan nie szuka³by nieszczêœcia, choæby straci³wszystkie pieni¹dze.Zrobi³a to z³oœæ ludzka.Ale i na ni¹ przyjdzie koniec.Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy, przekona siê pan.Wokulski podniós³ siê z ziemi i zacz¹³ iœæ do stacji.Nagle zwróci³ siê doWysockiego.- Jak bêdziesz w Warszawie - rzek³ - wst¹p do mnie.Ale ani s³owa o tym, cosiê tu sta³o.- Tak mi Bo¿e dopomó¿, ¿e nie powiem - odpar³ Wysocki i zdj¹³ czapkê.- A na drugi raz.- doda³ Wokulski k³ad¹c mu rêkê na ramieniu - na drugiraz.Gdybyœ spotka³ takiego cz³owieka.rozumiesz?.gdybyœ spotka³, nieratuj go.Kiedy kto chce dobrowolnie stan¹æ ze swoj¹ krzywd¹ przed boskims¹dem, nie zatrzymuj go.Nie zatrzymuj! [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •