[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tylko przed chwil¹ widzia³em Tygrysa.– To niedobrze.– Tak – zgodzi³ siê Puchatek – i ja tak myœlê.– A mo¿e widzia³eœ Prosiaczka?– Widzia³em – odpar³ Puchatek.– Ale mo¿e to te¿ niedobrze? – spyta³ nieœmia³o.– Widzisz, to zale¿y, czy Prosiaczek czasem czego nie widzia³.– Mnie widzia³ – odpar³ Puchatek.Królik usiad³ na ziemi obok Puchatka, ale poczu³ siê przez to o wiele mniejwa¿ny, wiêc wsta³ z powrotem.– Widzisz, chodzi o to – powiedzia³ - co Krzyœ ostatnio porabia przedpo³udniem?– A co takiego?– Otó¿, czy móg³byœ mi powiedzieæ, co siê z nim dzieje z rana? W ci¹guostatnich kilku dni.– Tak – odpar³ Puchatek – wczoraj jedliœmy razem œniadanie pod Sosn¹.Przygotowa³em ma³y koszyczek, zupe³nie malutki, podró¿ny koszyczek, takizwyczajny, dosyæ ciê¿ki koszyczek, pe³en.– Dobrze, dobrze – przerwa³ mu Królik – ale ja bym chcia³ wiedzieæ, co by³opotem.Czy nie widzia³eœ go miêdzy jedenast¹ a dwunast¹?– No, mniej wiêcej o tej porze idê zwykle do domu.Mam wtedy jedn¹ lub dwieSprawy do Za³atwienia.– No dobrze, a mo¿e widzia³eœ go kwadrans po jedenastej?– Kwadrans po jedenastej.– zacz¹³ przypominaæ sobie Puchatek.– A o wpó³ do dwunastej?– Tak – powiedzia³ Puchatek – o wpó³ do dwunastej chyba go widzia³em.I teraz, gdy dobrze o tym pomyœla³, zacz¹³ sobie przypominaæ, ¿e nie widzia³Krzysia o tak póŸnej porze.W ka¿dym razie nie z rana.Po po³udniu, owszem,widzia³, wieczorem widzia³, przed œniadaniem tak¿e widzia³, zaraz po œniadaniuwidzia³, a potem nastêpowa³o jakieœ „zobaczymy siê jeszcze, Puchatku” i Krzyœodchodzi³.– O to-to – rzek³ Królik.– Ale dok¹d?– Mo¿e on czegoœ szuka?– Ale czego? – spyta³ Królik.– W³aœnie chcia³em to samo powiedzieæ – rzek³ Puchatek, po czym doda³: – Mo¿eszuka, mo¿e szuka.– Cêtkowanego albo Trawiastego Jentyka?– Tak – powiedzia³ Puchatek.– Jednego z nich.Chyba ¿e nie.Królik spojrza³ na niego surowo.– Nie s¹dzê, ¿ebyœ móg³ mi siê na coœ przydaæ.– Nie – powiedzia³ Puchatek – ja tylko próbujê – doda³ potulnie.Królik podziêkowa³ mu za tê próbê i oznajmi³, ¿e idzie do K³apouchego i ¿ePuchatek mo¿e pójœæ z nim razem, jeœli ma ochotê.Lecz Puchatek czuj¹c, ¿ezbli¿a siê do niego nowa strofa piosenki, powiedzia³, ¿e lepiej zaczeka sobiena Prosiaczka, wiêc do widzenia, Króliku, i Królik poszed³.Ale jak to siê zdarza, Królik, a nie Puchatek, pierwszy zobaczy³ Prosiaczka.Prosiaczek wsta³ wczeœnie tego ranka, by uzbieraæ bukiecik fio³ków.Gdy jeuzbiera³ i w³o¿y³ do wazonika, nagle pomyœla³ sobie, ¿e jeszcze nigdy nikt nieuzbiera³ bukiecika fio³ków dla K³apouchego.I im bardziej o tym myœla³, tymbardziej sobie myœla³, jak to jest smutno byæ Zwierzêciem, dla którego jeszczenigdy nikt nie uzbiera³ bukiecika fio³ków.Wiêc wybieg³ znów z domu i powtarza³sobie w myœli: „K³apouchy, Fio³ki, Fio³ki, K³apouchy”, ¿eby nie zapomnieæ, boto by³ ju¿ taki Dzieñ Zapominalski.Wiêc uzbiera³ spory pêczek fio³ków i szed³sobie, i w¹cha³ je, a¿ zaszed³ do K³apouchego.K³apouchy podniós³ jedn¹ nogê i machn¹³ ni¹ w stronê Prosiaczka.– Jutro – rzek³ K³apouchy – lub kiedy indziej.Prosiaczek podszed³ trochê bli¿ej, by zobaczyæ, co K³apouchy robi.Przed nim,na ziemi, le¿a³y trzy patyki, w które K³apouchy siê wpatrywa³.Dwa z nichstyka³y siê z sob¹ w jednym koñcu, a rozchodzi³ w drugim, a trzeci patyk le¿a³w poprzek na tamtych.Prosiaczek pomyœla³, ¿e mo¿e jest to jakaœ Pu³apka.– Ach, K³apouszku – zacz¹³ znowu – w³aœnie.– Czy to maleñki Prosiaczek? – zapyta³ K³apouchy wci¹¿ patrz¹c uparcie na swojepatyki.– Tak, K³apouszku, i w³aœnie.– Czy wiesz, co to jest?– Nie – rzek³ Prosiaczek.– To jest A.– O – rzek³ Prosiaczek.– Nie O, tylko A – skarci³ go K³apouchy surowo.– Czy¿ ty nie s³yszysz? Albomo¿e ci siê zdaje, ¿e masz wiêcej wykszta³cenia od Krzysia?– Tak – powiedzia³ Prosiaczek.– Nie – poprawi³ siê bardzo szybko.I podszed³jeszcze bli¿ej.– Krzyœ powiedzia³, ¿e to jest A i to jest A, chyba ¿e ktoœ na nie wlezie –doda³ K³apouchy surowo.Prosiaczek gwa³townie odskoczy³ w ty³ i pow¹cha³ swoje fio³ki.– Czy wiesz, co znaczy A, maleñki Prosiaczku?– Nie, K³apouszku, nie wiem.– Otó¿ A oznacza Naukê, oznacza Wykszta³cenie, oznacza wszystkie te rzeczy, októrych ani ty, ani Puchatek nie macie pojêcia.– Oo.– rzek³ znów Prosiaczek.– Chcia³em powiedzieæ, czy tak? – wyjaœni³szybko.– Wiêc s³uchaj, co ci powiem.Przychodz¹ tu rozmaici do tego Lasu i mówi¹: „Tojest tylko K³apouchy i to siê nie liczy” [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •