[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ja za to nie rozumiem, dlaczego ich ranni maj¹ ci¹gle uszczuplaæ naszezasoby.- Kylaro.Nie zaprzeczaj ka¿demu mojemu s³owu.Uœmiechaj¹c siê, W³adczyni odwróci³a siê do jeŸdŸca ty³em, zadowolona, ¿eniemal¿e siê jej uda³o sprowokowaæ go, by z³ama³ swe dziecinne postanowienie.- Spytaj Brekke.Uwielbia mnie zastêpowaæ.- Obejrza³a siê przez ramiê, byzobaczyæ, czy zrozumia³ dok³adnie, co mia³a na myœli.By³a przekonana, ¿eBrekke dzieli³a z nim ³o¿e, gdy ona by³a zajêta czymœ innym.Wed³ug niej Brekkeby³a strasznie g³upia, widaæ przecie¿ by³o, ¿e rzuca têskne spojrzenia zaF'norem.Musz¹ mieæ z T'borem ca³kiem interesuj¹ce fantazje, pomyœla³a, ka¿dewyobra¿a sobie, ¿e jest obiektem prawdziwej, nieodwzajemnionej mi³oœci drugiejstrony.- Brekke jest bardziej kobieca i o wiele lepiej nadaje siê na W³adczyniê Weyru- powiedzia³ T'bor napiêtym, opanowanym g³osem.- Zap³acisz mi za to, ty szumowino, ty zasmarkany pederasto! - Kylarawykrzycza³a mu prosto w twarz, rozwœcieczona jego niespodziewanym odwetem.Nagle wybuchnê³a œmiechem, na myœl o Brekke W³adczyni Weyru lub Brekkenamiêtnej i doœwiadczonej kochance za jak¹ ona siebie uwa¿a³a.Koœcista Brekkeo piersiach niewiele wiêkszych ni¿ u ch³opca.Och, nawet Lessa jest bardziejkobieca.Myœl o Lessie otrzeŸwi³a j¹ natychmiast.Po raz kolejny próbowa³a przekonaæsam¹ siebie, ¿e Lessa nie stanowi ¿adnego zagro¿enia dla jej planów.Lessa jestza bardzo uleg³a wobec F'lara, boleœnie pragnie zajœæ ponownie w ci¹¿ê i grarolê sumiennej W³adczyni Weyru, co jej tak bardzo odpowiada, ¿e nie dostrze¿e,co siê dzieje tu¿ pod jej nosem.Lessa jest g³upia.Mog³aby rz¹dziæ ca³ymPernem, gdyby tylko chcia³a spróbowaæ.Ju¿ raz mia³a ku temu okazjê, lecz niewykorzysta³a jej.Jak¹ g³upot¹ wydawa³a siê podró¿ pomiêdzy czasem, tylko poto, by sprowadziæ jeŸdŸców z przesz³oœci.A mog³a zyskaæ w³adzê absolutn¹ nadca³¹ planet¹ jako towarzyszka jedynej królowej! Có¿, ona nie ma zamiarupozostaæ w Weyrze Po³udniowym, pokornie dogl¹daæ rannych z ca³ego œwiata iprodukowaæ ¿ywnoœæ, z której korzysta³ ka¿dy, tylko nie ona.Ka¿de jajowysiaduje siê inaczej, lecz zbicie skorupki w odpowiedniej chwili mo¿eprzyœpieszyæ ca³y proces.A Kylara nie mog³a siê ju¿ doczekaæ, kiedy wreszcie na swój sposób st³uczekilka jaj.Dostojny Larad, Lord Telgaru, móg³ zapomnieæ o zaproszeniu jedynejrodzonej siostry na œlub, lecz z pewnoœci¹ nie ma ¿adnego powodu, dla któregomia³aby pozostawaæ w cieniu, w chwili gdy jej przyrodnia siostra wychodzi zam¹¿ za Lorda Warowni Lemos.Brekke zmienia³a F'norowi opatrunek, gdy rozleg³ siê g³os wo³aj¹cego j¹ T'bora.S³ysz¹c go spiê³a siê, a jej twarz okry³a przelotnie chmura wspó³czucia izaniepokojenia.- Jestem w kwaterze F'nora - powiedzia³a podniesionym g³osem, odwracaj¹c g³owêw stronê wejœcia.- Nie mogê zrozumieæ, dlaczego upieramy siê, by nazywaæ Weyrem drewnian¹ osadê- powiedzia³ F'nor, myœl¹c przez ca³y czas o dziwnej reakcji Brekke.Jestpowa¿nym dzieckiem, lecz na swój wiek wygl¹da staro.Byæ mo¿e funkcja m³odszejW³adczyni Weyru u boku Kylary sprawi³a, ¿e postarza³a siê przedwczeœnie.Wreszcie pogodzi³a siê z tym, ¿e siê z ni¹ przekomarza, pomyœla³, a mo¿eustêpuje mu tylko, chc¹c jakoœ z³agodziæ nie przyjemn¹ operacjê opatrywaniag³êbokiej rany, zastanawia³ siê F'nor.Uœmiechnê³a siê do niego nieznacznie.- Bez wzglêdu na to z czego jest zbudowany, Weyr jest tam, gdzie smok.W tej chwili wszed³ T'bor, schylaj¹c siê niepotrzebnie w drzwiach.- Jak tam ramiê, F'norze?- Z ka¿dym dniem lepiej - odpar³ pogodnie, po czym doda³: - dziêki fachowejopiece Brekke.Mówi¹ - F'nor zwróci³ siê chytrze do dziewczyny - ¿e mê¿czyŸniwysy³ani do waszego Weyru szybciej odzyskuj¹ zdrowie.- Jeœli z tego samego powodu tak wielu wraca ponownie, to dam jej jakieœ innezajêcie.- T'bor powiedzia³ to takim zgorzknia³ym tonem, ¿e F'nor popatrzy³ naniego zdziwiony.- Brekke, ilu rannych mo¿emy jeszcze przyj¹æ?- Tylko czterech, lecz Warena z Zachodniego ma miejsce przynajmniej dladwudziestu.Z wyrazu jej twarzy F'nor odgad³, ¿e ma nadziejê, i¿ nie bêdzie a¿ tylurannych.- R'mart pyta, czy móg³by przys³aæ dziesiêciu.Jeden jest powa¿nie ranny -powiedzia³ T'bor, jakby wci¹¿ czu³ z jakiegoœ powodu urazê.- Skoro tak, to lepiej by by³o, gdyby tu zosta³.F'nor chcia³ powiedzieæ, ¿e wed³ug niego Brekke bierze na siebie zbyt du¿oobowi¹zków.Zd¹¿y³ siê ju¿ zorientowaæ, ¿e nie maj¹c prawie ¿adnychprzywilejów, przejê³a wszystkie obowi¹zki, które nale¿a³y do Kylary.Taostatnia robi³a jedynie to, co chcia³a.W dodatku narzeka³a, ¿e Brekke uchylasiê od tego lub nie robi tamtego.A przecie¿ Wirenth, z³ota smoczyca Brekke,wci¹¿ jest m³oda i wymaga wiele uwagi.Oprócz tego Brekke matkuje ma³ej Mirrim,mimo i¿ nie ma w³asnych dzieci i wygl¹da³o na to, ¿e ¿aden z jeŸdŸców niedzieli z ni¹ ³o¿a.Oprócz tego zawsze opiekowa³a siê najpowa¿niejszymiprzypadkami.Oczywiœcie F'nor by³ jej niezmiernie wdziêczny.Zdawa³a siêdysponowaæ jakimœ dodatkowym zmys³em, który mówi³ jej, kiedy trzeba ponownieposmarowaæ ranê maœci¹ z mrocznika, lub ¿e wzros³a gor¹czka i chory jestniespokojny.Jej rêce by³y cudem delikatnoœci; pe³na spokoju, potrafi³a byæjednak stanowcza, pilnuj¹c, by jej pacjenci wracali do zdrowia.- Wysoko sobie ceniê tw¹ pomoc, Brekke - powiedzia³ T'bor.- Wierz mi.- Zastanawiam siê, czy nie powinno siê tu czegoœ zmieniæ - F'nor zasugerowa³niezobowi¹zuj¹co.- Co masz na myœli?Oho, pomyœla³ F'nor, jaki¿ on dra¿liwy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •