[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ale ty podobno nie powiedziałaś „tak”, jeżeli dobrze zrozumiałem.- Nie.Nie powiedziałam - oznajmiła Mali, patrząc ojcu z uporem w oczy, ale niczego bliżej nie tłumaczyła.- Dlaczego mu odmówiłaś, moje dziecko? - zawołała matka zdziwiona.- To przecież dziedzic wielkiego majątku.Zostałabyś gospodynią, do końca życia byłabyś zabezpieczona.O takiej propozycji my, biedacy, nie mogliśmy nawet marzyć.Ani ty.Bo to po prostu wspaniała propozycja.Mali siedziała i zastanawiała się, w jaki sposób ma im to powiedzieć, jak wyjaśnić, że nie cierpi Johana Stornesa.Po prostu nie może go znieść, choćby był dziedzicem nie wiem jakiego majątku.Nie powie im przecież, jak podle się wobec niej zachował, wolała, żeby tego nie wiedzieli.O takich rzeczach się nie mówi.Poza tym mogliby sobie pomyśleć, że go w jakiś sposób prowokowała, taki wielki pan, to.Choć raczej nie wierzyła, że chcieliby się doszukiwać jej winy.Do rodziców to niepodobne, na tyle ich przecież zna.No i nie mogła też powiedzieć, że czeka na kogo innego.Zaraz by się zaczęli pytać, kim jest ten inny, a na to też nie miała odpowiedzi.Na moment zobaczyła smagłego, muskularnego mężczyznę o szarozielonych oczach, z czarnymi włosami wijącymi się nad karkiem.Mężczyznę, którego spojrzenie wprawiało ją w drżenie i niepokój.Ale tego to już oni by nie zrozumieli.Jedyne, co rodzice teraz rozumieją, to ta propozycja, którą mato kto by odrzucił.Dobrobyt do końca życia był dla nich ważniejszy niż jakieś niepewne marzenia.A uczucia.Boże drogi, kto mówi o uczuciach?- Więc ty nie lubisz Johana Stornesa? - spytał ojciec, przyglądając się jej uważnie.- Nie - odparła cicho.- Nie lubię go, nie mogę go lubić.Kiedy spostrzegła, że matka skuliła się na swoim miejscu, zaczęła poprawiać na pół wyschłe włosy.Kiedy zmokły, skręcały się w drobne loczki.- Ale przecież ja go wcale nie znam - dodała.- I nie mogę pojąć, czego ode mnie chce.Wy też powinniście wiedzieć, że nie jestem tą synową, jakiej by sobie życzyli jego rodzice.Moim zdaniem coś go napadło, ale szybko mu minie - dodała niepewnie.- A potem sam będzie zadowolony, że mu odmówiłam, jestem pewna.Nikt lepiej od niej nie wiedział, że to nie jest chwilowa zachcianka dziedzica Stornes.Zachowywał się przecież jak opętany.- Nie, nie, to mu nie minie - powiedział ojciec i zapalił w końcu swoją fajkę.- Sivert Stornes przyszedł tu w imieniu swojego syna, żeby prosić o twoją rękę.Tak jak nakazuje obyczaj - dodał pospiesznie.- Johan poważnie myśli o małżeństwie z tobą, a rodzice się na to godzą.To jedno jest pewne.Przynajmniej na razie - dodał.Ojciec znowu wpił w nią wzrok.Mali czuła jakąś kulę w żołądku, kulę, z której wypływały fale mdłości.- I nie tylko to - podjął znowu ojciec.- Oni są tak bardzo zdecydowani, że jeśli się zgodzisz, to stary Stornes obiecuje zadbać, żebym mógł wykupić Buvika i pospłacać długi.Jestem pewien, że to zrobi.Mali siedziała jak zamurowana.Czyżby Johan zmusił swojego ojca, by mu kupił Mali? Aż się w niej gotowało ze złości i rozpaczy.Oczywiście pogłoski o sytuacji Buvika dotarły też do Stornes, myślała.I Johan dostrzegł w tym szansę dla siebie! Mógł kupić sobie żonę! Co to za ludzie, którzy posuwają się do czegoś takiego? Mali jest przecież wolnym człowiekiem, a nie przedmiotem na sprzedaż, nawet jeśli jej nędza jest wielka, a cena, jaką gotowi byli za nią zapłacić, odpowiednio wysoka!- Jak Sivert Stornes mógł się dać w coś takiego wciągnąć? - spytała na pół z płaczem.- Ja myślałam, że to uczciwy człowiek!- On jest uczciwy! - zawołał ojciec.- I powiem ci, że wcale dobrze się nie czuł, kiedy siedział tu przede mną i tłumaczył.Ale Johan przystawił rodzicom nóż do gardła.Powiedział, że albo ożeni się z tobą, albo wcale.A wtedy ród Stornesów skończy się wraz z nim.I w takiej sytuacji.- W takiej sytuacji nawet uczciwy człowiek może próbować mnie kupić - rzekła Mali z goryczą.- To nie na wiele mu tej uczciwości starczyło i, moim zdaniem, nie ma o czym mówić.Ogień buzował w piecu, deszcz zacinał o szyby.Długo nie padło ani jedno słowo.Mali siedziała i zastanawiała się, co takiego dolega Johanowi.Bo przecież nikt o zdrowych zmysłach nie mógł niczego podobnego wymyślić.I co takiego jest w niej, że zmusił własnego ojca, by pojechał do Buvika, żeby mu ją kupić? W dodatku po tym, jak mu powiedziała, że nic do niego nie czuje i czuć nie będzie.On nie tylko jest głupi i paskudny.Jest potwornie uparty, nie potrafi sobie odmówić niczego, jeśli tego naprawdę chce, myślała ponuro [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •