[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mogê to zrobiæ za ciebie, jeœli wolisz - zaproponowa³, nagle bardzo ludzki wswoim tajonym wspó³czuciu.- Nie, to ja pilotowa³am sanie.Komendant lotów, wysoki, chuderlawy mê¿czyzna, któ­rego Killashandra w ¿adensosób nie mog³a sobie przypo­mnieæ, zmierza³ w jej stronê, daj¹c znaki, ¿ebyzaczeka³a.- Czy gdzieœ natknê³aœ siê na Bollama? Tego, którego wprowadza³ Lanzecki?- Owszem - odpar³a tak obojêtnie, ¿e a¿ przymkn¹³ oczy ze zdumienia.- Nieumia³ wyrwaæ Lanzeckiego ze stanu Zniewolenia.Kazaliœmy mu czym prêdzej wracaæz Pasma.- Chcesz powiedzieæ.Przysz³a pracownica bazy zajmuj¹ca siê nadzorem prze­wozów.Minê mia³a ponur¹.- Uwa¿am, ¿e Lanzecki zrobi³ to œwiadomie! - oœwiad­czy³a Killashandraprowokacyjnie.- Jesteœ tego pewna, Killa? - spyta³a tamta.Killashandra odwróci³a siê w jejstronê, unikaj¹c oskar-¿ycielskiego wzroku komendanta lotów.- Po có¿ by sobie dobiera³ takiego wymoczka jak Bollam? W dodatku kompletnego¿Ã³³todzioba? Zbyt niedo­œwiadczonego, ¿eby wiedzia³, jak przerwaæ zniewolenie?Zbyt nêdznej postury, ¿eby mia³ szansê w starciu z Lanzeckim?Kobieta odpowiedzialna za cargo schyli³a g³owê, zamy­kaj¹c oczy.- Nie rozumiem, Killashandro Ree.By³aœ doœæ blisko, ¿eby zd¹¿yæ w porê? -domaga³ siê odpowiedzi oficer dy¿urny.- Postanowi³am uszanowaæ wybór Lanzeckiego.Wszyst­kim radzi³abym to samo.Okrêci³a siê na piêcie, zawracaj¹c do sañ nieomal bie­giem.Zza plecówdobiega³y j¹ odg³osy sprzeczki tamtych dwojga.Ciche, zwiêz³e odpowiedzikobiety œwiadczy³y o tym, ¿e usi³owa³a pogodziæ siê z wyborem Lanzeckiego.Kiedy w milczeniu wy³adowywali we dwójkê skrzynie z kryszta³em, czu³a, ¿estosunek Larsa do jej decyzji jest ambiwalentny.Wygl¹da³o na to, ¿e wiadomoœcizd¹¿y³y ju¿ przeciec z hangaru do sortowni.Rozmawiano przyciszo­nym g³osem,ukradkiem toczono debaty na temat cen kryszta³u.Kiedy sortowaczka wyjaœni³aim, ile dostan¹ za zielony, Killashandra nie prze¿y³a nawet odrobinyuniesienia, jakie cyfry tego rzêdu powinny by³y w niej wzbudziæ.Lars tylkozmarszczy³ brwi, skin¹³ g³ow¹ i odszed³ od blatu.Sortowaczka wzruszy³aramionami.Killashandra powlok³a siê za Larsem do wind.Wys³ucha³a komunikatumeteoro­logicznego, nadawanego wszêdzie, nawet tutaj, poniewa¿ pogoda dlaœpiewaków by³a spraw¹ najwy¿szej wagi.Nie pojawi³a siê ¿adna wzmianka ozaginionych saniach.Nigdy nie informowano o zaginionych saniach.- No i dobrze - mruknê³a, kiedy komunikat dobieg³ koñca.Burza zalicza³a siê dotych przelotnych szkwa³Ã³w, gwa³townych, lecz krótkich, i jedyn¹ ofiar¹ jejimpetu by³o ¿ycie Lanzeckiego.- Jutro wieczorem bêdziemy mogli wró­ciæ wPasmo.- Co ty bredzisz? - obruszy³ siê Lars.- Jeszcze nie znaleziono Lanzeckiego, aty ju¿.- Urwa³, widz¹c wyraz jej twarzy.- Im prêdzej wyl¹dujê w Paœmie, tym prêdzej zapomnê -oœwiadczy³a, sina zwœciek³oœci.- Zapomnisz o Lanzeckim? - spyta³ w os³upieniu.- Zapomnê! Zapomnê!Drzwi windy otworzy³y siê.Killashandra pobieg³a kory­tarzem do ichapartamentu.Za plecami s³ysza³a kroki Larsa, ale wcale nie by³a mu wdziêczna,¿e za ni¹ idzie.Wbieg³a do œrodka, trzasn¹wszy drzwiami.Us³ysza³a znajomy odg³os ciekn¹cego dowanny p³ynu opalizuj¹cego.Niezdarnie zrzuciwszy po drodze skafander i buty,wesz³a do ³azienki i wgramoli³a siê do wanny.P³yn siêga³ jej dopiero do ³ydek,wiêc nadstawia³a ramiona i plecy pod strumieñ z kranu.Z pokoju dobieg³ j¹niewyraŸny g³os Larsa wprowadzaj¹cego do osobistej pamiêci najœwie¿sze dane.¯eby go zag³uszyæ, bluznê³a wi¹zank¹ przekleñstw.Kiedy w po³udnie nastêpnego dnia zeszli do jadalni, powita³y ich milcz¹ce,przygnêbione twarze pracowników bazy.Killashandra podstawi³a swoj¹ tacê podautomat z napojami alkoholowymi, Lars natomiast obserwowa³ miny tych, którzysiedzieli w alkowach.Jego dyskretne poszukiwanie Bollama ponownie rozbudzi³ofuriê Killashandry.- Lanzecki jest ju¿ na tamtym œwiecie — syknê³a, szar­pi¹c go za koszulê.— Copijesz?- Yarrañskie - odpowiedzia³ bezbarwnie.- Yarrañskie? Masz zamiar piæ piwo? Dzisiaj jest dzieñ na nalewkê parali¿uj¹c¹,a nie na piwo!- Myœla³em, ¿e zamierzasz jutro rano byæ w Paœmie -zauwa¿y³ z gorzk¹ ironi¹.-Polecisz na kacu?- Na najwiêkszym kacu, jaki uda mi siê sprokurowaæ przed startem - odpar³abuñczucznie, wychylaj¹c pierwszy z szeregu potrójnej objêtoœci kieliszków naswojej tacy.Wrzuci³a naczynie do otworu odzyskowego, wciskaj¹c jednoczesne guzik, ¿ebyzamówiæ nastêpne.- No to polecisz sama - oznajmi³.Wyj¹³ z automatu piwo i odszed³, zostawiaj¹c j¹ tam, gdzie sta³a.Zdumiona, patrzy³a, jak lawiruje wœród stolików kieruj¹c siê w stronê alkowy, wktórej siedzia³a ju¿ para komendan­tów hangaru.Nigdy przedtem nie przysz³o jejdo g³owy, ¿e Lars ma ci¹gotki masochistyczne.A mo¿e chcia³ po prostusprawdziæ, czy Bollamowi przypadkiem nie uda³o siê zaci¹g­n¹æ Lanzeckiego dosañ i przewieŸæ do bazy?Wymoczek z pewnoœci¹ tego nie dokona³, w przeciwnym przypadku personel niesiedzia³by obstawiony alkoholem.Rozejrzawszy siê uwa¿niej, stwierdzi³a, ¿ewiêkszoœæ obec­nych osi¹gnê³a ten stopieñ pijañstwa, do jakiego sarnazmierza³a.Osuszy³a kolejny kieliszek i, st¹paj¹c z namaszczeniem, ¿eby nieuroniæ ani kropli znieczulaj¹cego p³ynu, ruszy³a w stronê Larsa.Wokó³ stolikaunosi³ siê duszny opar ketonów.Obs³uga hangaru musia³a ostro piæ, od kiedyroznios³a siê wiadomoœæ o wypadku.- Prze¿yje, prze¿yje - uspokaja³a w³aœnie szefowa dzia³u cargo, kiedyKillashandra zbli¿a³a siê do nich.- Trudno natomiast przewidzieæ, czy bêdziesiê jeszcze do czegoœ nadawa³.- Podnios³a wzrok na Killashandrê i, krótkimskinieniem g³owy, zaprosi³a œpiewaczkê do stolika.Komen­dant lotów wyraŸnienie zaaprobowa³ jej zaproszenia.-Daj spokój, Murr, jesteœ z nami dopiero odniedawna i niczego nie rozumiesz.S³usznie post¹pi³aœ, Killashandro - doda³a ipoklepa³a poduszkê obok siebie.Unios³a brwi na widok iloœci alkoholu na tacy.- Weso³ego kaca! - wznios³a toast kubkiem z kaw¹.Nagle Killashandra straci³a wszelk¹ ochotê na pijañstwo, które zaplanowa³a.Jej¿o³¹dek buntowa³ siê, burcz¹c g³oœ­no.Siad³a, z³o¿y³a rêce na podo³ku izapatrzy³a siê w Larsa, od którego pociechy i zrozumienia by³a bardziejuzale¿­niona ni¿ swego czasu od œpiewania czarnego kryszta³u.Ostentacyjnie niezwróci³ na ni¹ uwagi.£zy same pop³ynê³y jej po twarzy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •