[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ale, ale - przypomniało mi się - dlaczego pan nie spyta o te zdjęcia samej Agnieszki?Leszczuk westchnął nadspodziewanie ciężko.- Bo obywatelka Wereszycka zniknęła nam z oczu.Zupełnie tak jak panu.Obawiam się, że to jej specjalność.Roześmiałem się mimo woli, choć wcale nie było mi do śmiechu.- Więc będziemy jej szukać razem?- Widzę, że pan nie rezygnuje?- To mi wolno, panie poruczniku? Chyba jeszcze wolno kochać?- Prawo nie zabrania, ale jeśli chce pan posłuchać mojej rady, to lepiej niech pan da sobie spokój.- Dlaczego, dlaczego, dlaczego?- Musi pan to wiedzieć?- Muszę, po prostu muszę.- Będę się zbierał.Aha - jeszcze jedno.Opowiedziałem panu tak wiele szczegółów nie po to, żeby pana straszyć.Ani przez chwilę nie wierzyłem w pana winę.To sprawa intuicji, ale również, jak zwykle, faktów.Ten ktoś, kto zabił Szewczykównę wyjął jej dokumenty z torebki i włożył w to miejsce dowód Wereszyckiej.Nie mógł to być pan, bo pan nie miał żadnej styczności z Agnieszką, a trudno przypuszczać, że właśnie pan znalazł jej torebkę na ulicy.- Rzeczywiście, nie pomyślałem o tym.Ale w takim razie trudno chyba będzie udowodnić, że Fabjański miał jakiś kontakt z Agnieszką?- Owszem, to kolejna zagadka.I wszystko to konsekwentnie obraca się wokół pana.- To już nie moja wina.- Mam nadzieję.Leszczuk zmierzał już do drzwi, kiedy przypomniałem sobie, że coś mnie zaniepokoiło w jego relacji o odciskach na zdjęciach.Zatrzymałem go.- Jeszcze jedno.Może naczytałem się za dużo kryminałów, ale coś mi się nie zgadza w tej całej historii ze zdjęciami.- Słucham.- Mówił pan, że znaleziono na nich odciski palców Wisi, Agnieszki i Fabjańskiego?- Tak.- I żadnych innych?- Nie.A co - czy uważa pan, że powinny być jeszcze jakieś?- Owszem.W końcu trudno przypuszczać, że Wisia sama się sfotografowała.Więc albo zrobił to Fabjański, albo ktoś inny, jakiś pan X, który jednak z zupełnie niezrozumiałych powodów używał rękawiczek.A po co miałby to robić, skoro zdjęcia nie miały w istocie służyć kryminalnemu szantażowi, a przeznaczone były do.hmmm.nazwijmy to tak - prywatnych celów?- Powiem panu szczerze - był to, zdaje się, ulubiony zwrot porucznika - nie wiem.Nie mam pojęcia i nigdy nawet o tym nie pomyślałem.Tu mnie pan złapał.Leszczuk położył już rękę na klamce, ale odwrócił się jeszcze raz:- Pan jednak nie jest taki głupi, jak by się to mogło zdawać - powiedział.I wyszedł.Nie da się ukryć, że porucznik Leszczuk jest rozbrajająco szczery, kiedy już zaczyna coś mówić - pomyślałem, zamykając za nim drzwi.Wróciłem do pokoju i usiadłem wygodnie w fotelu.Nie byłem wcale taki głupi, jak sądził Leszczuk.A może nawet byłem mądrzejszy od samego porucznika? W każdym razie miałem nadzieję, że niedługo go o tym przekonam.Bowiem porucznik Leszczuk przegapił jeszcze jeden bardzo ważny ślad w swoim śledztwie - ślad, którego ja nie chciałem zlekceważyć.I którym chyba tylko ja mogłem podążyć dalej.Kiedy Leszczuk oddychał przy oknie świeżym powietrzem, odwrócony do mnie tyłem, schowałem szybko pod obrus trzy spośród przyniesionych przez niego zdjęć.Były mi potrzebne.Bardzo potrzebne.Wyciągnąłem je spod serwety i zacząłem się im jeszcze raz uważnie przyglądać.Nie były to obrazki wulgarne, ale też nie można by ich nazwać przyzwoitymi.Wisia wyglądała nawet ponętnie, jej ciało było delikatne, wręcz kruche.Dopiero teraz oglądając zdjęcia raz jeszcze, zdziwiłem się, że od razu nie poznałem w nich falsyfikatu.Mężczyzna, który był partnerem Wisi miał nawet ciała podobne do mojego, ale jednak ja sam bez trudu rozpoznawałem różnicę.Czy poznałaby się na tym fałszu również Agnieszka? Myśl o niej dziwnie mnie zabolała.Jakby dziewczyna oddaliła się ode mnie, jakby wciąż dalej odpływała.Może sprawiały to wiadomości na jej temat, który serwował mi Leszczuk i inni? Może wyłaniała się z nich inna Agnieszka, nieznana, obca? Mimo woli wróciłem znów myślą do Wisi.Dopiero teraz zacząłem sobie zdawać sprawę z tego, jak mało w gruncie rzeczy wiedziałem o tych dwóch dziewczynach - Wisi i Agnieszce - o ich szczególnym związku, a nawet o samym sobie, bo przecież i ja byłem związany z obydwiema, nie tylko z Agnieszką, związany ich różnymi, a jednak wspólnymi uczuciami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •