Brzechwa Jan Akademia Pana Kleksa

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poniewa� muszle nanizane by�y nawysokie stalowe pr�ty, które obraca�y si� doko�a swej osi, nadworny muzykodpowiednio wprawiaj�c je w ruch, móg� zmienia� melodie i wygrywa� namuszlach stosownie do okoliczno�ci ró�ne alamakota�skie marsze.Przy d�wi�kach hymnu narodowego zbli�yli�my si� do królewskiego tronu,który wykonany by� w kszta�cie fregaty wyposa�onej w �agle, ster i mostekkapita�ski.Z tego mostku król wyg�asza� or�dzia do narodu.Trzeba bowiempami�ta�, �e Kwaternoster I by� starym marynarzem i zas�yn�� niegdy� jakokapitan Kwaterno.- Witam, ci� królu - powiedzia� poufale pan Kleks.- Pozwól, �e przedstawi�ci moich przyjació�.Oto pan Lajkonik.- Lewkonik - poprawi� hodowca ró�.- Tak tak.Przepraszam.Pan Lewkonik.A to s� jego kwiatuszki, czylipi�� córek.A, to pan Wazonik.- Weronik panie profesorze - przerwa� mu stary dozorca.- Wybacz, drogi przyjacielu, ale nie przywi�zuj� wagi do nazwisk - rzek�wielki uczony.- Wa�ny jest nie cz�owiek, lecz jego dzie�o.O Ambro�ymKleksie ludzko�� mo�e zapomnie�, ale mój twór, Alojzy B�bel przejdzie dohistorii.Tak jak do historii przejd� czyny s�awnych bajdockich �eglarzy zkrólem Kwaternostrem I na czele.Niech �yje król!- Niech �yje! - zawo�ali�my chórem, a muszle powtórzy�y nasze g�osywielokrotnym echem.Dworzanie uderzali przy tym zegarkami o pod�og�,wskutek czego powsta� taki zgie�k, �e Tri-Tri przera�ony uciek� przez okno.- Jeszcze nie sko�czy�em! - zawo�a� pan Kleks uciszaj�c Alamakota�czyków.-To jest w�a�nie mój ucze�, Adam Niezgódka, o którym ci, królu, opowiada�em.Przez ca�y ten czas król zaj�ty by� gor�czkowym poszukiwaniem okularów, bezktórych nic nie widzia�, ale nie móg� ich rzecz prosta znale��, poniewa�nic nie widzia� bez okularów.Sytuacja stawa�a si� coraz bardziej k�opotliwa.Dla wszystkich by�o jasne,�e s�owa pana Kleksa nie docieraj� do króla, poch�oni�tego ca�kowiciespraw� okularów.Natomiast nikt z dworzan nie po�pieszy� mu z pomoc�, gdy�oni z kolei zaj�ci byli wy��cznie swoimi zegarkami.Pan Kleks przerwa� przemówienie, a Ró�a i Dalia zacz�y chichota�, co mog�okróla urazi�.Na szcz�cie pan Ludwik dostrzeg� okulary wystaj�ce zkrólewskiego buta, przyskoczy� z lekko�ci� balonika i dwornym gestem poda�je Kwaternostrowi I.Wszyscy odetchn�li z ulg�.Wtedy król wszed� na mostek kapita�ski i raczy� tak do nas przemówi� poalambajsku, co przytaczam tu w przek�adzie na nasz j�zyk: - Pi�kne panie,panie profesorze, panowie!Przypuszczam, �e zwrot "pi�kne panie" król przygotowa� sobie wcze�niej,zanim jeszcze znalaz� okulary, przez które mia� mo�no�� przyjrze� si�pannom Lewkonikównom.- Na ziemi alamakota�skiej - ci�gn�� Kwaternoster I - mo�ecie si� czu� jaku siebie w domu.Ludno�� kraju zajmuje si� hodowl� kur.Co roku wywozimy zagranic� pi��dziesi�t milionów jajek, a za uzyskane dewizy sprowadzamy stotysi�cy zegarków.Jak mieli�cie okazj� zauwa�y�, moi wierni poddani zgodniez wiekow� tradycj� uderzaj� zegarkami o ziemi�.Nie sprzyja to niestety ichmechanizmom.Dlatego te� Alamakota�czycy ca�y wolny czas zu�ywaj� narozbieranie zegarków, ale nikt nie potrafi z�o�y� ich z powrotem.Co z tegowynika dowiecie si�, gdy zwiedzicie nasz s�ynny Rezerwat ZepsutychZegarków.Stanowi on najwi�ksz� osobliwo�� naszego kraju.Na podstawie s�ów Kwaternostera I wszyscy zebrani na sali Alamakota�czycyuderzyli parokrotnie zegarkami o posadzk�.Pan Kleks poprzednio s�ysza� ju� królewskie przemówienie, przerwa� wi�ckrólowi i rzek� roztropnie:- Pozwolisz, najja�niejszy panie, �e wezm� na siebie przyjemno��poinformowania moich przyjació� o zwyczajach tego kraju.Je�li za� chodzi onas, to mamy tylko jedno �yczenie: chcieliby�my spotka� si� na twoim dworzeze wszystkimi Bajdotami, którzy osiedlili si� w Alamakocie.Mamy z nimibardzo wa�ne sprawy do za�atwienia.- �wietnie! - zawo�a� Kwaternoster I, uradowany, �e nie musi d�u�ejprzemawia�, gdy� jak wiadomo, prawdziwi marynarze nie lubi� gada� bezpotrzeby.-Zapraszam was na wieczurrne przyj�cie; które urdb�dzie si� dzi�z urkazji �wi�ta narurdurwegur.Wobec zako�czenia cz�ci oficjalnej król zeskoczy� z kapita�skiego mostku,a minister dworu kaza� zwin�� agle fregaty i opu�ci� flag�.Kwaternoster I by� to postawny, krzepki m�czyzna w sile wieku, o rudawymzaro�cie i ry�ej bródce w szpic.Alamakota�skim zwyczajem by� obna�ony dopasa, a na piersi i na ramionach mia� wytatuowan� zwyci�sk� bitw� morsk�, wktórej rzekomo dowodzi�, a nawet bohatersko zgin��, co przecie� by�ozmy�lone od pocz�tku do ko�ca.- A zatem dur zurbaczenia wieczurrem - rzek� uprzejmie Kwaternoster I iwachluj�c si� palmowym li�ciem, opu�ci� sal� tronow�.- Adasiu - szepn�� do ucha pan Kleks - wszyscy Bajdoci, jako bylimarynarze, s� wytatuowani.To u�atwi nam rozpoznanie Alojzego.Uwa�aj, b�d�czujny!Poniewa� mieli�my przed sob� ca�y dzie�, udali�my si� na zwiedzanie miasta.Alamakotanki wyda�y si� nam bardzo �adne.U�ywaj� one do mycia twarzy, jakpoinformowa� nas pan Kleks, soku owocu gungo, który zawiera w sobiesk�adniki upi�kszaj�ce.Z racji podzwrotnikowych upa�ów krajowcy chodz�obna�eni do pasa, nie maj� wi�c do czego przypina� orderów i maluj� jesobie wprost na piersi.A wszelkich odznacze� w Alamakocie jest bardzowiele.Za szczególnie zaszczytny uwa�a si� Order Wielkiej Kury, nast�pnieKrzy� Alambajskiego Wspó�istnienia, Order Graj�cej Muszli przyznawanywybitnym muzykom, Order Trzeciej Nogi za strzelenie pi�ki do bramki, Krzy�Trzeciej R�ki za usma�enie najsmaczniejszej jajecznicy, a nadto medale "Za�apanie komarów", "Za jazd� na hulajnodze", "Za puszczanie b�belków" orazwiele innych.Weronik zagl�da� do bram domów, gdzie dora�nie udziela� dozorcom cennychrad i wskazówek, a nawet dawa� pokazy wzorowego sprz�tania.Natomiast panLewkonik wypytywa� przechodniów o miejscowych ogrodników i notowa� ichadresy.Pan Kleks pogr��ony by� w zadumie, na pró�no wi�c usi�owa�bymopowiedzie� mu o moich rodzinnych k�opotach.Musia�em od�o�y� rozmow� z nimdo bardziej stosownej chwili, a na razie pomaga�em Lewkonikównom zrywa�owoce gungo, z których wyciska�y sok i naciera�y sobie nim twarze.Alamakota�czycy ch�tnie z nami rozmawiali, u�miechali si� �yczliwie, ajeden z nich, imieniem Zyzik, s�u�y� nam za przewodnika.By� to trzyr�kim�odzieniec, po czym poznali�my �e jest synem Bajdoty.Zyzik potwierdzi� fakt, �e w Alamakocie osiedli�o si� dwunastu Bajdotów nielicz�c króla i �e sze�ciu spo�ród nich zajmuje stanowiska ministrów.- Czy wszyscy Bajdoci s� tatuowani? - zapyta� od niechcenia pan Kleks.- Wszyscy oprócz jednego - odrzek� m�odzieniec.- To on! - szepn�� do mnie pan Kleks.- Ale w takim razie musi ich by� ojednego wi�cej.Wieczorem sprawdzimy.Licz� na ciebie!- Pozostali - ci�gn�� m�odzieniec - piastuj� równie� wysokie godno�cipa�stwowe.Mój ojciec na przyk�ad jest Dyrektorem Królewskich Ogrodów i mapod sob� pi��dziesi�ciu uczonych ogrodników.- S�yszycie, dziewcz�ta? - zawo�a� pan Lewkonik.- Pi��dziesi�ciuogrodników! To co� dla was! Niech �yje Alamakota!Przechodnie obejrzeli si� za nimi ze zdziwieniem, a Rezeda rzek�aniepewnie:- Zapominasz, ojcze, �e oni s� trzyno�ni.Która z nas potrafi dotrzyma�kroku takiemu m�owi?- Istotnie - westchn�a Dalia - takiego szybkobiegacza trudno dogoni�.�atwo mo�e umkn��.Biedna Dalia! Wiedzia�a zapewne, �e nie mo�e liczy� na swoj� urod�.Spojrzeli�my na ni� ze wspó�czuciem wszyscy równocze�nie.Spojrzeli�my i, odziwo, w�asnym oczom nie mogli�my uwierzy�.Sok owocowy gungo zacz�� ju�dzia�a�.Nie tylko Dalia, ale wszystkie siostry by�y zupe�nie odmienione.W�a�ciwe rysy, kszta�t nosa, usta, oczy pozosta�y te same.Ust�pi�y jedyniecechy brzydoty.Mieli�my przed sob� pi�� licznych, pe�nych wdzi�ku panien [ Pobierz całość w formacie PDF ]

Search

Podstrony