[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pozostała część materiału genetycznego, pochodząca z Imaculaty, nie była wcale zapisem innej rośliny.Otrzymano z niego niewielkiego latającego insekta z ciałem jakby glisty, tyle tylko, że posiadał dodatkowo trzy pary skrzydeł.Niczego takiego nie znaleźliśmy w katalogach gatunków przywiezionych z Ziemi.Najbardziej przypominało to owada, nazywanego przez pierwszych kolonistów „komarem”, który zniknął po kilku latach istnienia kolonii na Imaculacie.”- Co to ma wspólnego z geblingami? - zapytał Ruin.- Na roślinach znam się lepiej niż jakikolwiek człowiek-naukowiec.- Jeśli nie chcesz moich odpowiedzi - powiedziała Heffiji - to idź sobie.Reck dotknęła policzka brata.- Nie myśl, że on nie rozumie - powiedziała.- Problem w tym, że pojął zbyt dobrze.Heffiji ciągnęła dalej:- „Pojedynczego imaculatańskiego komara wsadziliśmy do szklanego pudełka z próbką czystego ziemskiego zboża, gotowego do zapylenia.Choć imaculatański komar nie miał partnera, wkrótce złożył tysiące jajeczek.Także pszenica dojrzała.Ale jajeczka komara dojrzały wcześniej.Z niektórych wylęgły się komary, które atakowały się wzajemnie z wielką brutalnością, aż został tylko jeden.Z pozostałych jajek wydobyły się jednak całe szeregi dziwnych roślin, niektóre podobne do kłosów pszenicznych, inne do komarów, w większości nie potrafiących utrzymać się przy życiu.Tylko kilka osiągnęło parę centymetrów, zanim umarło.Natomiast te, które rozwijały się dobrze, chociaż bardziej przypominały pszenicę, jednak wyraźnie różniły się od ziemskiego gatunku.Zanim zboże kolejny raz obrodziło i wzrosło, wszystko wskazywało na to, że otrzymaliśmy nowy i bardzo silny gatunek.Natychmiast rozpoczęliśmy kolejne eksperymenty, by sprawdzić, czy wyniki się potwierdzą.”Sięgnęła po kolejny rysunek.- „Tymczasem jedyny komar drugiej generacji, któremu udało się przetrwać, skrzyżował się, ale nie z nowym gatunkiem owadów tylko z pszenicą.Tym razem większość potomstwa wyglądała dokładnie jak pszenica, z tym że otrzymany gatunek posiadał jedną wielką molekułę genetyczną, w której zapisana była cała informacja genetyczna na temat zboża z Ziemi.Za każdym razem otrzymywaliśmy te same rezultaty.Kiedy pozwalano komarowi drugiej generacji reprodukować się przy udziale drugiej - czy nawet dziesiątej lub dwudziestej - generacji ziemskiej pszenicy, w rezultacie dostawaliśmy zawsze identyczną pszenicę imaculatańską, która reprodukowała się szybciej i była silniejsza od jakiegokolwiek gatunku pszenicy ziemskiej czy też od nowych gatunków imaculatańskich.Prawdę mówiąc, pszenica imaculatańska wydawała się szczególnie wroga w stosunku do nowych gatunków niepszenicznych.Zostały one zniszczone jakby zaatakowała je jakaś trucizna.Zginęły w ciągu dwóch generacji.Ziemska pszenica niekiedy potrafiła przetrwać dłużej niż sześć generacji, zanim została całkowicie zastąpiona przez nowy gatunek.Jednakże kiedy komar drugiej generacji nie miał możliwości reprodukowania się przy pomocy ziemskiej pszenicy, imaculatańska pszenica nie pojawiała się wcale.Zamiast tego i owad, i pszenica ziemska utrzymywały swoją postać nie krzyżując się.Taki proces kompletnej mimikry zachodzący podczas dwóch generacji mógł wystąpić wielokrotnie od czasu, gdy Ziemianie przywieźli swoje gatunki roślin i zwierząt.Zmiany nie zaistniały jedynie we wzorach chromosomowych samych ludzi, gdzie nie zaobserwowano żadnych zmian.”I to było wszystko.- Nic nie powiedziałaś o geblingach - oznajmił triumfalnie Ruin.- Pytaliśmy cię o geblingi, ale nawet o nich nie wspomniałaś.Heffiji odeszła trochę dalej.Oczywiście ruszyli za nią.Ale nie poprowadziła ich w kierunku schodów, lecz wyciągnęła kolejne papierzyska i znowu je rozłożyła.Były to cztery rysunki, wszystkie wykonane i podpisane jedną ręką.Na pierwszym widniał nagłówek: ludzkie molekuły genetyczne.Na trzech innych kolejno: molekuła ludzka w zapisie genetycznym geblingów, dwelfów i gauntów.W każdym przypadku ludzki wzór genetyczny mieścił się w pojedynczej, długiej molekule, podobnie jak wzory pszenicy ziemskiej w genetycznej molekule roślin imaculatańskich.Heffiji z trudem ukrywała rozradowanie.- Nie wiedzieli! To ja poskładałam wszystko w całość, to ja wiedziałam, że obie odpowiedzi składają się na jedną.A kiedy zobaczyłam ludzi i geblingów razem, wiedziałam, że będą potrzebowali właśnie tej odpowiedzi.- Uśmiechnęła się szeroko.- Nakierowałam was.Podprowadziłam, byście zadali odpowiednie pytanie.- To nieprawda! - krzyknął Ruin.- Nie jesteśmy nieudolnymi kopiami ludzi.Machnął ręką, jakby chciał wytrącić latarnię z rąk Heffiji.Reck i Patience jednocześnie schwyciły go za ramię.- Chcesz spalić dom? - zapytała Reck.- My od początku mieszkaliśmy na tej planecie, a oni są intruzami.Nie pochodzimy od ludzi! Oni są uzurpatorami i chcą nam odebrać nasz świat!- Masz rację, Ruin - odezwała się Patience spokojnie.- Nawet jeśli w części wywodzicie się od ludzi, to druga połowa jest stąd.Tutejsza przyroda wiedziała, że musi nas imitować, by przetrwać.Kimkolwiek byli wasi przodkowie, zanim ludzie zjawili się na Imaculacie, ich naturalną cechą było absorbowanie informacji i przystosowywanie się.To, kim staliście się dzisiaj, jest wypełnieniem wszystkiego, do czego dążyli wasi przodkowie, jeśli mieli pozostać sobą.- A czym byliśmy wcześniej? - zapytała Reck.Nie spodziewała się odpowiedzi na to pytanie.Ale znowu Heffiji ruszyła ze swą latarnią, tym razem w dół po schodach.Pozostało im tylko podążyć za nią.Biegła przez dom wołając:- Ja wiem, ja wiem! Ja wiem, ja wiem!Odnaleźli ją w pierwszym pokoju, gdzie znowu Will stał przy drzwiach, a Angel siedział na krześle przy ogniu.Heffiji trzymała wielką płachtę papieru, na której widniały cztery wersje tego samego rysunku.Powtarzała słowa wypisane na szczycie kartki: „Najbardziej prawdopodobna rekonstrukcja wielkich stworzeń znalezionych w osadach Żantyca i Chorzyca”.Był to wizerunek wielkiego robaka, niby glisty, z pozostałościami skrzydeł, rozdzielających się jak palce geblinga, z głową proporcjonalnie małą jak u dwelfa i z ciałem tak długim i giętkim jak ciało gaunta.Brzuch zwierzęcia wyglądał na otwarty, jakby mu wyjęto część jelit.Kiedy Heffiji wreszcie zamilkła, z miejsca przy ogniu odezwał się Angel:- Glizdawce.Pierwsi koloniści tak je nazwali, a potem je wybili, chociaż wszystko wskazywało, że stworzenia te żyją w stadach i grzebią swoich zmarłych.Były zbyt przerażające, budziły w ludziach strach.A teraz zanikły.- Poza jednym - wtrąciła Patience [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •