[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pomyślałem więc, że mógłbym dodać coś do tego, czego nauczył mnie ojciec, skoro jegonauki były najwyraźniej niekompletne.- Żadna dziedzina wiedzy nie jest kompletna - rzucił historyk z irytacją.- A mimo to mądry człowiek stara się poszerzyć swą wiedzę, nim podejmie zasadniczedecyzje.- Jakie decyzje chcesz podjąć? - zapytał botanik.- Nie mam wystarczającej wiedzy, by wiedzieć, co muszę wiedzieć, by zdecydować, oczym muszę zdecydować.Zmysł widzenia ścieżek podpowiedział Riggowi, że jedna z osób w salonie wstała izaczęła niecierpliwie chodzić tam i z powrotem.Kobieta.Jej głos brzmiał dość staro.- Niektórzy mogą sądzić, że twoja tutejsza pozycja - członka skompromitowanej rodzinykrólewskiej.Kilku uczonych wstało.- Mówię tylko to, o czym wiedzą wszyscy tu zebrani - zaprotestowała uczona - siadajciewięc i posłuchajmy, co on na to! Słuchaj więc, chłopcze.Niektórzy sądzą, że żadna twojadecyzja nie ma najmniejszego znaczenia.Przez resztę twojego życia inni ludzie będądecydować o wszystkim istotnym, łącznie z tym, czy przeżyjesz, czy umrzesz.Usiadła na swoim miejscu.Znów odezwały się pomruki sprzeciwu, lecz Rigg szybko sięodezwał, by je uciąć.- Nie boję się zmierzyć z sytuacją, w której się znalazłem.Mam pełną świadomość, żemoja zdolność do podejmowania decyzji jest teraz ograniczona i w każdym momencie możezostać mi odebrana całkowicie.Od czasu aresztowania doszło do dwóch zamachów na mnie -dwóch, o których mi wiadomo.W obu wypadkach zdołałem zachować czujność na tyle, byujść z życiem, ale jak długo będzie mi się udawało? Ktoś z państwa będzie musiał o tymnapisać, gdy już poznamy odpowiedź.Słychać było kilka nerwowych chichotów.- Jest szansa, że jednak nie umrę młodo.Czym mam zapełnić długie lata? Zdecydowałemsię wybrać karierę uczonego.By to osiągnąć, muszę się dowiedzieć, w czym jestem dobry.Iw tym celu proszę o dostęp do biblioteki.W ostatecznym rozrachunku może uda mi sięwnieść jakiś wkład do ogółu ludzkiej wiedzy.A jeśli nie, przynajmniej będę miał ciekaweżycie.O wiele mniej ciekawe czeka mnie w tym domu, gdzie jest tak niewiele książek.Więcej pomruków.Ktoś zaczął mówić.Rigg od razu wpadł mu w słowo.- Starczy! Wykształceni doktorzy i filozofowie tacy jak państwo usłyszeli już chyba dość,by podjąć decyzję.Pozwólcie więc, że teraz ja zadam wam pytanie.- Nie jesteśmy tu, by nas przepytywać - ostro odparł botanik.- A ty nie będzieszdecydował, kiedy e.- Oczywiście, że po to tu jesteście - odciął się Rigg.- Wszyscy starannie formułowaliścieswoje pytania, by zaimponować sobie nawzajem erudycją.Przyznaję, jestem pod wrażeniem.Pragnę więc was zapytać: Czego oczekujecie po dziecku w moim wieku? Mam tylkopotencjał, niczego nie dokonałem.Gdybym był waszym uczniem, czy uznalibyście mnie zaobiecującego? Czy oddalibyście książkę w moje ręce? Czy mam umysł godny nauczania?Mój ojciec uważał, że tak, gdyż poświęcał na to każdą chwilę, a potem przepytywał mnie z tejwiedzy - poddając mnie rozmaitym próbom, łącznie z takimi, przez jakie dziś przeszedłem,pytaniami wykraczając poza granice mojej edukacji, by przekonać się, do jakich wnioskówsam dojdę.Umarł, nie mówiąc mi, czy zadowoliłem jego wymagania.Nigdy nie powiedziałmi ani nie zasugerował, że o czymś wiem wystarczająco dużo.Ale też nie przestał mnieuczyć.Czy mój ojciec miał rację? Warto mnie uczyć? A jeśli nie, czemu, na wszystkichświętych, poświęciliście tyle godzin, by mnie ciągnąć za język? Czy zyskamy jakąś wielkąwiedzę, precyzując, jak bardzo jestem tępy?- Egzamin skończony - orzekł botanik.Rigg z ulgą podniósł się ze stołka.Plecy miał tak zesztywniałe, jakby spędził noc nazimnej twardej ziemi.Ostatnim pytaniem zapewne uraził wszystkich, ale doszli już dopunktu, po którym kontynuacja egzaminu byłaby jedynie stratą czasu.Zdziwił się nie na żarty, że uczeni nie wyszli na zewnątrz.Wkroczyli do pokoju, wktórym Rigg rozprostowywał zdrętwiałe ciało.Niektórzy stąpali z wielką godnością, innispieszyli z wyciągniętymi rękami.Zrazu nie odezwali się ani słowem.Po kolei podawali murękę.A Rigg ujmował każdą dłoń, przez chwilę ją przytrzymywał i patrzył im w oczy.Na każdej twarzy widać było tę samą nowinę - gdyby tylko ośmielił się w to uwierzyć!Wszystkie kobiety i wszyscy mężczyźni, którzy weszli do pokoju, spoglądali na niego zsympatią.Z - tak mu się przynajmniej wydawało - czułością.Każdy z nich się przedstawiał, wymieniając dziedzinę swej specjalizacji.I nie chodziło tuo ogólny przedmiot, jak botanika czy fizyka, lecz konkretne badania, które zapewniły imnaukową renomę.„Mutacja roślin w wyniku zapylania międzygatunkowego”.„Napędzaniemaszyn przez kontrolowany upust pary”.„Modyfikacja deklinacji rzeczowników poprzezzrost z partykułami w okresie przejściowym między językiem średnioumickim apóźnoumickim”.„Ogony komet jako lód stopiony promieniowaniem słonecznym”.Każdy, puściwszy jego rękę, odsuwał się na bok, by umożliwić podejście następnemu.Koniec końców ustawili się w dwa rzędy i tym szpalerem podeszło dwoje ostatnich uczonych.Botanik i kobieta, która zadała to pragmatyczne i niebezpieczne pytanie pod koniecegzaminu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •