[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To jakby dodawał ci otuchy zawodowy kat.Mimo wszystko spróbowałem.- Carlo.- zacząłem.- John jest tak przerażony i wściekły, ponieważ w tej chwili strach i gniew to jedyne co ma.Stracił ciało - spoczywa w trumnie, tutaj.Jego pociąg się wykoleił.W tej chwili został z niego tylko kłębek emocji, tak silnych, że nie pozostawiają nawet miejsca na wspomnienia.To dlatego tak wiele duchów raz po raz odtwarza moment własnej śmierci: tkwią w pętli czasowej, odtwarzając te same wydarzenia, bo wiąże się z nimi tak wiele strachu i bólu.John nie próbuje cię zranić.Sama mówiłaś, że żaden z przedmiotów, którymi rzucał, nigdy cię nie dotknął.Wścieka się, bo nie rozumie, co go spotkało, i nie wie, jak się uwolnić.Ale jeśli cisnął butelką, kiedy dotknęłaś ścianki trumny - tuląc mi głowę do piersi próbowała przytaknąć i bardziej poczułem niż ujrzałem jej reakcję - to dobry znak.Oznacza, że rozpoznaje ciało jako należące do siebie i chce je chronić.To znaczy, że pamięta dość przeszłości, by je rozpoznać.Na jakimś poziomie wie, kim jest.Kim nadal jest.Słusznie zatem postąpiłaś, zgadzając się na to.Myślę, że mu pomogłaś.Carla musiała się wypłakać, ale moje słowa chyba do niej dotarły, bo powoli się uspokajała.Po jakiejś minucie puściłem ją i wyjąłem z kieszeni flet.- Zagram mu coś jeszcze - oznajmiłem.To znów ją wystraszyło.Wynurzyła się z lekko wilgotnych objęć moich klap z przerażoną miną.- Fix, jeśli teraz go odeślesz.- Za pierwszym razem go nie odesłałem - przypomniałem.- Jedynie nieco.uśpiłem.To melodie, które stosuję u Rafiego, toteż miałem mnóstwo czasu, by je udoskonalić.Tym razem nie chcę nawet, by zasnął, tylko się uspokoił, żebyś nie musiała kłaść się do łóżka w pełnej zbroi.Czekałem aż odpowie.W końcu niemal niedostrzegalnie skinęła głową, jakby nie ufała własnemu głosowi.Zagrałem melodię stanowiącą bardzo dowolną wariację na temat „Lady Pilot” Neko Case, chyba głównie z powodu fragmentu tekstu o niebaniu się śmierci.W podobnych przypadkach często wyjściowa piosenka nie ma zbytniego znaczenia - kiedy wypuszczam ją na swobodę, zaczyna się rozrastać i zmieniać, jakby wibracje muzyki stanowiły niematerialne przedłużenie mojego własnego układu nerwowego.Staje się czymś, za pomocą czego dotykam świata - niewidzialnego świata, który trwa obok naszego na biegu jałowym, zatrzymany na międzywymiarowym czerwonym świetle - a także wpływam na rzeczy, które w nim widzę i wyczuwam.Tym razem nieco szerzej otworzyłem umysł i ruszyłem wprost na spotkanie ducha, czekającego w ciemności.Natychmiast uderzyła mnie potęga jego furii: była niczym wrząca woda wypełniająca pokój, do tej pory niewidzialna i niewyczuwalna.Jej siła - siła kryjącej się za nią woli - kompletnie mnie zaskoczyła.Po wszystkich kontaktach z Johnem nigdy nie podejrzewałbym, że mógłby być zdolny do takiej gwałtowności.Dopasowując się do niej, dźwięk w dźwięk, ton w ton, pozwoliłem, by muzyka wniknęła w nią niczym rozrastający się lodowiec i powoli, stopniowo odebrała jej moc ranienia kogokolwiek.Kiedy robię takie rzeczy, tracę poczucie czasu.A może uczciwiej byłoby rzec, że czas staje się jednym z wymiarów muzyki i postrzegam go wyłącznie jako coś, co porusza się w mojej piersi i pod palcami, wypływa z wzoru, który tworzę.Tak czy inaczej, gdy w końcu się ocknąłem, odkryłem, że Carla śpi obok mnie.Geist nie spał, ale się uciszył - przez jakiś czas nie będzie już rzucał butelkami.Znów zrobiło mi się nieprzyjemnie na myśl o kontraście pomiędzy niepozornym i w gruncie rzeczy życzliwym człowiekiem, którego znałem przez ostatnie piętnaście lat, i tym wściekłym kłębkiem nienawiści i gniewu.Śmierć nas zmienia - w niektórych przypadkach wydobywa z nas wszystko co najgorsze - ale ta świadomość wcale mi nie pomagała.Zwłaszcza że zastanawiałem się, czy John Gittings przypadkiem nadal by nie żył, gdybym odebrał jego telefony.W tym momencie zadziałały moje obwody logiczne.Nie można uratować kogoś przed samobójstwem, jeśli podchodzi do sprawy poważnie.John pragnął i zamierzał umrzeć: musiało tak być.Nawet w Nowym Jorku, gdzie ponoć w kanałach żyją olbrzymie aligatory, ludzie zazwyczaj nie biorą ze sobą do kibla naładowanej dubeltówki.A jeśli to było morderstwo upozorowane na samobójstwo.? Naprawdę brzmiało to, jakby złożyła mi wizytę Pani Paranoja.Na papierze, w teorii, w zimnym blasku dnia, nie miałem nic, co powinienem sobie wyrzucać.Ale to była ciemna noc duszy Johna Gittingsa; nie tak łatwo mogłem sobie odpuścić.Zgarnąłem swoje rzeczy i poszedłem do sypialni, gdzie rozłożyłem na łóżku śpiwór.Nagi materac ma w sobie coś zimnego i nieprzyjemnego: starałem się na niego nie patrzeć, rozpakowując resztę sprzętu z obszarpanej i sfatygowanej torby, kiedyś należącej do Rafiego.Potem zsunąłem buty, usiadłem na łóżku, podwijając nogi, i w końcu zacząłem zdzierać warstwy taśmy klejącej okręcone wokół reklamówki z Sainsbury'ego, którą John tak starannie zachomikował [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •