[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- ,Coo? - przerwa³ mu Mikah.- No, za³atwiæ go w nocy.Nie s¹dzisz chyba, ¿e ktoœ przy zdrowych zmys³achchcia³by stan¹æ do walki z takim potworem twarz¹ w twarz, co? Ostatecznie taksiê w³aœnie skoñczy³o, bo mia³ kilka zgrabnych gad¿e­tów do ostrzegania goprzed nocnymi goœæmi.Krótko mówi¹c, walczyliœmy, wygra³em i zosta³em Ch'ak¹,choæ moje panowanie nie by³o ani d³ugie, ani szczêœli­we.Dotar³em w œlad zatob¹ a¿ na pustyniê, a tam wpad³em w pu³apkê zgrabnie zastawion¹ przez staregocwaniaka o imieniu Edipon, który znowu zdegradowa³ mnie do rangi niewolnika iza jednym zamachem zabra³ mi równie¿ moich podw³adnych.I to ju¿ ca³a mojahistoria.A teraz opowiedz mi swoj¹ - gdzie siê znajdujemy, co tu siêdzieje.- Morderco! Posiadaczu niewolników! - Mikah odsun¹³ siê najdalej jak mupozwala³ ³añcuch i palcem oskar¿ycielsko wskaza³ Jasona.- Jeszcze dwiezbrod­nie nale¿y dodaæ do twego haniebnego spisu.Czujê do siebie obrzydzenie,Jasonie, i¿ kiedykolwiek mog³em czuæ do ciebie sympatiê i próbowa³em ci pomóc.Dalej bêdê ci pomaga³, ale jedynie po to, by dostarczyæ ciê na Cassyliê, a tamzaprowadziæ przed s¹d i na szafot!- Podoba mi siê wyk³adnia twojej uczciwoœci i bezstronnej sprawiedliwoœci - s¹di szafot.- Jason ponownie siê rozkaszla³ i wypi³ do koñca wodê z miski.- Czykiedykolwiek s³ysza³eœ o zasadzie presumpcji niewinnoœci? ¯e oskar¿onego uwa¿asiê za niewinnego, dopóki nie dowiedzie mu siê przestêpstwa? Tak siêsk³ada, ¿e jest to kamieñ wêgielny ca³ego porz¹dku prawnego.I w jaki sposóbuzasadni³byœ wytoczenie mi procesu na Cassylii za czyny, które pope³ni³em natej planecie, czyny, które tu wcale nie s¹ uwa¿ane za przestêpstwo? To tak,jakbyœ zabra³ kanibala z jego plemienia i skaza³ za ludo¿erstwo.- I co w tym z³ego? Po¿eranie ludzkiego miêsa jest zbrodni¹ tak obrzydliw¹, ¿ewzdragam siê na sam¹ myœl o niej.Oczywiœcie, ¿e cz³owiek, który dopuœci³ siêtego, musi zostaæ skazany na œmieræ.- Gdyby zakrad³ siê tylnymi drzwiami i wr¹ba³ kogoœ z twojej rodziny, mia³byœniew¹tpliwie powody do wszczêcia postêpowania.Ale na pewno nie dlatego, ¿e wotoczeniu swego czcigodnego szczepu skonsumo­wa³ soczyst¹ pieczeñ z ludziny.Czy nie dostrzegasz jednego, kluczowego zagadnienia? Tego, ¿e ludzkiezachowanie mo¿e byæ ocenione jedynie w relacji z otoczeniem tego cz³owieka?Zachowanie jest pojê­ciem wzglêdnym.Kanibal w swojej spo³ecznoœci jest równiemoralny, jak przyk³adny parafianin w twpjej.- BluŸnierco! Zbrodnia jest zbrodni¹! S¹ prawa moralne, które odnosz¹ siê doca³ej ludzkoœci!- O, co to, to nie.To w³aœnie jest ów punkt, w którym za³amuje siê twojaœredniowieczna moral­noœæ.Wszystkie prawa i idee s¹ historyczne i wzglêdne,nie zaœ absolutne.Odnosz¹ siê do okreœlonego czasu i miejsca, natomiastwyrwane z kontekstu trac¹ ca³e swe znaczenie.W tym zapluskwionymspo³eczeñstwie dzia³a³em w sposób jak najbardziej uczciwy i prostoli­nijny.Próbowa³em zamordowaæ swego pana, bo jest to jedyny sposób awansowania w tymokrutnym œwiecie i niew¹tpliwie Ch'aka tak samo doszed³ do swejpozycji.Zabójstwo siê nie uda³o, ale walkê wygra³em i rezultaty by³y te same.Gdy mia³em ju¿ w³adzê, stara³em siê dbaæ o swych niewolników, choæ oczywi­œcienie doceniali tego, bo wcale nie zale¿a³o im na tym, by ktoœ siê o nichprawdziwie troszczy³.Chcieli tylko mojej posady i takie jest prawo tej ziemi.Jedynym moim rzeczywistym wykroczeniem by³o to, ¿e nie spe³ni³em nale¿yciemoich obowi¹zków posiadacza niewolników i nie maszerowa³em z nimi tam i zpowro­tem po pla¿y do skoñczenia œwiata.Zamiast tego poszed³em ciê szukaæ,zosta³em schwytany w pu³apkê i ponownie zosta³em niewolnikiem, co mi siês³usznie za moj¹ g³upotê nale¿a³o.Drzwi otwar³y siê z trzaskiem i ostre œwiat³o s³oneczne wdar³o siê dopozbawionego okien pomiesz­czenia.- Wstawaæ, niewolnicy! wrzasn¹³ d'zertano przez otwarte drzwi.Chór jêków i postêkiwañ towarzyszy³ pobudce.Jason móg³ wreszcie zobaczyæ, ¿ejest jednym z dwu­dziestu niewolników przykutych do d³ugiej belki wy­ciosanejnajwidoczniej z pnia pokaŸnego drzewa.Cz³owiek przykuty do samego jej koñcaby³ najwidocz­niej kimœ w rodzaju przywódcy, obrzuca³ bowiem wszystkichkl¹twami i stara³ siê ich rozruszaæ.Gdy niewolnicy wstali, bohaterskim tonemzacz¹³ rzucaæ rozkazy.- Ruszaæ siê, ruszaæ! Najpierw bêdzie wspania³e ¿arcie.Nie zapominajcie oswoich miskach.Od³Ã³¿cie je tak, ¿eby nie spad³y.Pamiêtajcie, nie dostaniecienic do jedzenia i picia, je¿eli nie bêdziecie mieæ miski.Pracuje­my dziœwspólnie i niech ka¿dy siê przy³o¿y, to jedynysposób.To dotyczy wszystkich, a zw³aszcza nowych.j Dajcie panom dzieñporz¹dnej pracy, a oni dadz¹ wam jeœæ.'- Zamknij siê! - wrzasn¹³ któryœ.-.i nie mo¿ecie mieæ o to pretensji - ci¹gn¹³ dalej mówca, zupe³nie niezmieszany.- A teraz razem.i raz.schyliæ siê i obj¹æ belkê, schwyciæ j¹ dobrze.idwa.unieœæ j¹ z ziemi, o tak.I trzy.wstaæ i wychodzimy.Wdreptali na œwiat³o s³oneczne i zimny wiatr poranka przebi³ siê przezpyrrusañski kombinezon i pozosta³oœci skórzanej odzie¿y Ch'aki, któr¹pozwo­lono Jasonowi zatrzymaæ.Jego pogromcy zerwali mu pazury przymocowane doobuwia Ch'aki, ale nie zainteresowali siê skórzanymi owijaczami, dziêki cze­munie znaleŸli butów.By³ to jedyny jaœniejszy punkt w tym paœmienajczarniejszych nieszczêœæ.Jason pró­bowa³ byæ wdziêczny za drobnedobrodziejstwa, ale staæ go by³o jedynie na dygotanie z zimna.Tê sytuacjênale¿a³o zmieniæ jak najszybciej.W koñcu ods³u¿y³ ju¿ swój sta¿ niewolnika natej zapyzia³ej planecie, a nie­w¹tpliwie by³ stworzony do godniejszych zadañ.Niewolnicy na rozkaz oparli sw¹ belkê o ogrodze­nie podwórza i usiedli na niej.W wyci¹gniête miski inny niewolnik wlewa³ po chochli letniej zupy, nabiera­nejz kot³a na kó³kach.Apetyt Jasona natychmiast siê ulotni³, gdy spróbowa³ tejbrei.By³a to zupa z krenoj i okaza³o siê, i¿ pustynne bulwy smakuj¹ pougotowa­niu jeszcze gorzej, choæ nie s¹dzi³, ¿e jest to w ogóle mo¿liwe.Jednakkwestia prze¿ycia by³a wa¿niejsza od rozkoszy podniebienia i uda³o mu siê zjeœætê koszmar­n¹ polewkê do koñca [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •