[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Owszem, ale nie jako trup.Spad³em w zaspê i by³bym tam na was czeka³,zmarzniêty, ale ¿ywy, gdybym rzeczywiœcie nie zapad³ siê pod lód.Strumieñp³ynie przez system jaskiñ.Mia³em latarkê i wiêcej cierpliwoœci, ni¿przypuszcza³em.To by³o okropne, ale w koñcu wydosta³em siê stamt¹d iwyl¹dowa³em na nizinach.Za³atwi³em paru obywateli i po doœæ awanturniczejpodró¿y dotar³em do ciebie.- Mia³eœ szczêœcie.Jutro by³oby za póŸno.O zmroku ma po mnie przylecieæpatrolówka.Muszê przep³yn¹æ 10 kilometrów, by dotrzeæ na miejsce spotkania.- Masz wiêc drugiego wioœlarza.Mogê iœæ w ka¿dej chwili, pod warunkiem, ¿ezabiorê to jedzenie ze sob¹.- Nadam przez radio wiadomoœæ o twoim powrocie.Przeka¿ê Kerkowi i innym.Odp³ynêli cicho w jednej z ³odzi Rhesa.Zanim s³oñce zetknê³o siê zwidnokrêgiem, dotarli do ma³ej, skalistej wysepki.Rhes wybi³ otwór w poszyciu³odzi i wype³nion¹ kamieniami, spuœci³ na wodê.G³adko posz³a na dno.Potem niemieli ju¿ nic innego do roboty, jak tylko czekaæ na przylot rakiety,podziwiaj¹c sterty guana i s³uchaj¹c krzyku morskich ptaków.Lot by³ krótki.Clon, siedz¹cy za sterami, przywita³ Jasona skinieniem g³owy -do tego ograniczy³o siê ca³e entuzjastyczne powitanie Pyrrusan, czego siê mniejwiêcej spodziewa³.Na "Walecznym" ca³a za³oga spa³a, a obserwatorzy byli na posterunkach.Niezobaczy³ wiêc nikogo.By³o mu to na rêkê, gdy¿ nadal czu³ siê zmêczony podró¿¹.,,Plemiê" Pyrrusan mia³o przybyæ dopiero nastêpnego dnia, wiêc towarzyskiespotkania mog³y do tego czasu poczekaæ.Jego kabina wygl¹da³a dok³adnie tak,jak j¹ zostawi³;w k¹cie po³yskiwa³a metaliczna, piekielnie droga "biblioteka".Co go u lichapodkusi³o, by j¹ kupiæ? Pieni¹dze wyrzucone w b³oto! Kopn¹³ j¹, przechodz¹cobok, ale stopa tylko odbi³a siê od b³yszcz¹cego, jajowatego urz¹dzenia.- Rupieæ - podsumowa³, wal¹c w przycisk z napisem "Sieæ".- Na co ty siê mo¿eszprzydaæ?- Czy to pytanie? - zaczê³a biblioteka.- Jeœli tak, to sprecyzuj znaczenies³owa "przydaæ" w tym kontekœcie.- M¹drala.Teraz to gadasz, a gdzie by³aœ, kiedy ciê potrzebowa³em?- Jestem tam, gdzie mnie umieszczono.Odpowiadam na pytania, które mi zadano.Twoje pretensje s¹ bezpodstawne.- Nie obra¿aj prze³o¿onych, maszyno.To rozkaz.- Tak jest, sir.- Teraz lepiej.Stworzy³em ciê i równie dobrze mogê zniszczyæ.Nala³ sobie mocnego drinka z dystrybutora i opad³ na fotel.Biblioteka migota³aœwiate³kami i mrucza³a coœ do siebie w swoim elektronicznym jêzyku.- Za³o¿ê siê, ¿e nie masz zbyt wysokiego mniemania o moim planie podbiciatubylców i otworzenia kopalni.- Nie znam twych planów, wiêc nie mogê wydaæ opinii.- Wcale ciê o to nie proszê.Za³o¿ê siê, ¿e s¹dzisz, i¿ sama potrafisz wymyœliælepszy?- Czego ma dotyczyæ ten plan?- Przemian kulturowych.Tak, w³aœnie tego.Ale wcale ciê o to nie pytam.- Informacje dotycz¹ce przemian kulturowych znajdziesz pod has³em ,,historia’’i "antopologia".Jeœli nie pytasz, przerwê poszukiwania.- No dobrze, pytam.Powiedz mi coœ o kulturach.Nacisn¹³ wy³¹cznik i z powrotemusadowi³ siê w fotelu.Œwiate³ka biblioteki zgas³y, a monotonne mruczenie zast¹pi³a cisza.A wiêc jednak mo¿na to zrobiæ.OdpowiedŸ przez ca³y czas by³a tutaj - wpodrêczniku historii, gdyby tylko mia³ doœæ oleju w g³owie, by do nich zajrzeæ.Nie mia³ usprawiedliwienia dla swojej g³upoty.Powinien by³ skonsultowaæ siê zbibliotek¹, a nie uczyni³ tego.Ale.mo¿e da siê jeszcze wprowadziæ poprawki?W³aœciwie, czemu nie?!.Chodzi³ nerwowo po pokoju.Wszystko da siê jeszczenaprawiæ, jeœli to dobrze rozegraæ.Nie s¹dzi³, by uda³o mu siê przekonaæPyrrusan, ¿e nowy plan siê uda.W¹tpi³ nawet, czy uznaj¹ to za dobry pomys³.Prawdopodobnie bêd¹ absolutnie przeciw.Musi wiêc dzia³aæ sam.Spojrza³ nazegarek.Rakieta wystartuje po Kerka i resztê nie wczeœniej ni¿ za godzinê.Mawiêc doœæ czasu, by siê przygotowaæ: napisaæ przyjacielowi liœcik do Mety,niejasno wspominaj¹c o swoich planach.Potem ka¿e donowi, by go podrzuci³ w pobli¿e obozu Temuchina.Ten pozbawionywyobraŸni pilot zrobi to bez zbêdnych pytañ.Tak, to siê mo¿e udaæ.Mia³ zamiartego dokonaæ.Rozdzia³ XIXPanem by³ nad górami.W³adc¹ równin i wszystkich dolin.Bez jego wiedzy nic siê zdarzyæ nie mog³oLudzie ginêli, gdy rozpêta³ siê jego gniew.Temuchin wpad³ do camachu, œciskaj¹c w garœci obna¿ony miecz.- Poka¿ siê! - rycza³.- Moi stra¿nicy le¿¹ pobici przed namiotem.WychodŸ,szpiegu abym móg³ ciê zabiæ!Zakapturzona postaæ wesz³a w kr¹g migotaj¹cego œwiat³a olejnej lampki.Temuchinwzniós³ miecz do ciosu.Jason odrzuci³ futra, ods³aniaj¹c twarz.- Ty! - g³ucho wyj¹ka³ wódz.Miecz wysun¹³ mu siê z d³oni i z brzêkiem upad³ napod³ogê.- To nie mo¿esz byæ ty.Zabi³em ciê.Tymi rêkoma.Jesteœ duchem, czydemonem?- Wróci³em, by ci pomóc, Temuchinie.Otworzyæ nowy œwiat dla twych podbojów.- Musisz byæ demonem, skoro zamiast umrzeæ, powróci³eœ z Bramy Piek³a,zyskawszy now¹ si³ê.Demon o tysi¹cu twarzy! To wyjaœnia, dlaczego oszuka³eœ izdradzi³eœ tak wielu ludzi.Minstrel s¹dzi³, ¿e jesteœ z innego œwiata.Pyrrusanie uwa¿ali, ¿e nale¿ysz do ich plemienia.Ja myœla³em, ¿e jesteœlojalnym towarzyszem, który mi pomo¿e.- Ciekawa teoria.Mo¿esz wierzyæ, w co zechcesz.Teraz pos³uchaj, co ci chcêpowiedzieæ.- NIE! Jeœli ciê pos³uchañ, bêdê przeklêty! - krzykn¹³, ³api¹c za miecz.Jason mówi³ teraz szybko.Musia³ zd¹¿yæ, zanim bêdzie zmuszony do walki o¿ycie.- Z doliny, któr¹ zwiecie Bram¹ Piek³a jest wyjœcie.Nie prowadzi do piek³a,ale na niziny.Przyszed³em tamtêdy i wróci³em ³odzi¹, by ci pokazaæ drogê.Teraz jesteœ wodzem tu, na stepach, a mo¿esz zostaæ w³adc¹ nizin.Przed tob¹nowy kontynent.Zdobywaj.Jesteœ jedynym cz³owiekiem, któremu to siê mo¿eudaæ,Temuchin wolno opuœci³ miecz.Oczy p³onê³y mu wewnêtrznym ¿arem.Gdy siêodezwa³, g³os mia³ st³umiony, jakby mówi³ do siebie.- Musisz byæ demonem.Nie mo¿na zabiæ kogoœ, kto ju¿ nie ¿yje.Mogê ciê usun¹æ,ale nie wyma¿ê z pamiêci twych stów.Wiesz to, czego inni nie wiedz¹ -jestempusty [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •