X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tu� ko�omiejsca, gdzie sta� Frost, zapora by�a rozpruta niczym stara puszka po zupie.Po kolei przecisn�li si� w�skim przej�ciem do �rodka.Reflektory omiot�y zrujnowane wn�trze.- Czy kto� wie, gdzie jeste�my? - spyta� Gorman.Burke spojrza� na pod�wietlon� map� kolonii.- W skrzydle medycznym, w prawym sektorze.Steryl�nie to tu raczej nie jest.Rozeszli si�.Poprzewracane sto�y i szafki, po�amane krzes�a, drogie narz�dziachirurgiczne na posadzce.Drobny sprz�t medyczny wala� si� dos�ownie wsz�dzie,niczym sta�lowe konfetti.Kilka sto�ów i mebli u�o�ono w wielki stos,wzmocniony �rubami i przyspawany od wewn�trz do bary�kady, która mia�a odci��skrzyd�o medyczne od reszty kompleksu.Czarne, okopcone smugi wskazywa�ymiejsca, gdzie wybuch� po�ar, którego nikt ju� nie ugasi�.Wsz�dzie widnia�ybruzdy po kwasie i przestrzeliny.Chocia� nie �wieci�y si� tu lampy, skrzyd�o nie by�o jed�nak kompletnie odci�teod �ród�a pr�du.Kilka nielicznych urz�dze� i konsolet ton�o w nik�ejpo�wiacie zasilania awa�ryjnego.W �cianie ko�o Wierzbowskiego zia�a dziura wielko�ci pi�ki futbolowej.Szeregowy przesun�� r�kawic� po jej kra�w�dzi.- Ostatnia placówka.Uciekli tutaj i zabarykadowali si� - skonstatowa�.- Logiczne posuni�cie.- Gorman kopn�� plastikow� butelk�; by�a pusta.- Wskrzydle medycznym s� najwi�k�sze akumulatory, tym samym najd�u�ej mieli pr�d.No i oczywi�cie w�asne zapasy.Te� bym tu szuka� schronienia.Znale�li�ciejakie� zw�oki, szeregowy?Frost omiata� �wiat�em drugi koniec sali.- Nie.Jak wchodzi�em, nie by�o tu �adnych zw�ok.Te�raz te� ich nie wida�.Taaa - mrukn��.- Nie�le musieli tu walczy�.- Twoje potworki da�y chyba nog�, Ripley.- Wierz�bowski rozejrza� si� dooko�a.- Ripley? - Zacisn�� palec na spu�cie strzelby impulsowej.- Hej, gdzie jestRipley?!- Tutaj.Id�c za jej g�osem, trafili do pomieszczenia obok.Burke rzuci� tylko okiem istwierdzi�:- Laboratorium.Nawet tu porz�dek.Tutaj walka ju� chyba nie dotar�a.Musielij� przegra� w tamtym sektorze.Wierzbowski lustrowa� sk�po o�wietlonelaboratorium, a� znalaz� to, co przyku�o uwag� Ripley.Mrukn�� co� pod nosem iruszy� w tamt� stron�.Pozostali za nim.W drugim ko�cu laboratorium sta�o siedem cylindrycz�nych pojemników.�wieci�yfioletowym �wiat�em, które mia��o chroni� okazy umieszczone w wype�niaj�cym jekonserwancie.Wszystkie dzia�a�y.- Bimbrownia.Kto� tu p�dzi krzakówk� - rzuci� Gorman.Nikt si� nie roze�mia�.- Pojemniki zastojowe - wyja�ni� Burke.- Standar�dowe wyposa�enie laboratoriummedycznego w kolonii tej wielko�ci.- Podszed� bli�ej.Siedem pojemników na siedem okazów.Ka�dy cylinder zawiera� co�, co wygl�da�ojak odci�ta d�o� z nadmiarem palców.Cia�a, do których palce przylega�y, by�ysp�aszczone i pokryte materia�em przypominaj�cym be�ow� skór�, cien�kim iprzezroczystym.Wszystkie unosi�y si� leniwie w cie�czy.Nie mia�y �adnychwidocznych organów wzrokowych czy s�uchowych.Z ty�u ka�dego potworka zwisa�bezw�adnie d�ugi ogon.Ogony dwóch okazów by�y ciasno zwini�te i podkurczonepod brzuchem.Nie odrywaj�c oczu od cylindrów.Burke spyta�:- Czy to s� stworzenia, które opisa�a� w raporcie.Rip�ley? Te.twarzo�apy?Skin�a w milczeniu g�ow�.Zafascynowany, Burke nachyli� si� nad jednym z pojem�ników.Jego twarz styka�asi� niemal z pancernym szk�em.- Uwa�aj - ostrzeg�a go Ripley.Nie zd��y�a jeszcze zamkn�� ust, gdy stworzenie uwi�zione w cylindrzeszarpn�o si�, rzuci�o w jego stron� i grzmotn�o w wewn�trzne obramowaniezbiornika.Prze�ra�ony Burke odskoczy� do ty�u.Z brzusznej cz�cisp�asz�czonego, d�oniastego cia�a wysun�a si� cienka, mi�sista rur�ka.Gdyniczym ohydny j�zor przywar�a do szk�a, wygl�da�a jak sto�kowaty fragmentludzkiego jelita.Po chwili cofn�a si� i zwin�a za ochronn� pochewk�,wro�ni�t� w co�, co przypomina�o skrzela.Palce i ogon wróci�y do pozycjiwyj��ciowej.Hicks zerkn�� oboj�tnie na Burke'a.- Lubi pana - rzuci�.Burke nie odpowiedzia�.Szed� wzd�u� rz�du pojemni�ków, uwa�nie im si�przypatruj�c.Szed� i do ka�dego przy�ciska� r�k�.Tylko jeden z pozosta�ychsze�ciu okazów za�reagowa� jak ten pierwszy.Inne wisia�y w cieczy zbezw�ad�nie zwisaj�cymi ogonami i palczastymi ko�czynami.- Te s� martwe - skonstatowa�, gdy zako�czy� bada�nie ostatniego cylindra.-Tamte dwa �ywe.Chyba �e trwa�j� w jakim� specyficznym stanie.Ale w�tpi�.Spójrzcie, te martwe maj� zupe�nie inny kolor.S� jakby wyblak�e.Na ka�dym zbiorniku le�a� skoroszyt.Zebrawszy si� w sobie, zachowuj�cmaksymalne opanowanie, Ripley zdo��a�a zdj�� skoroszyt z cylindra zawieraj�cego�ywe stworze�nie.Cofn�a si� szybko, otworzy�a teczk� i przy�wiecaj�c so�biereflektorem na he�mie, zacz�a czyta�.Oprócz wydruków pe�no tam by�o zestawie�i wykresów sonograficznych.By�y równie� dwie klisze ukazuj�ce nuklearne widmorezonanso�we budowy wewn�trznej stworzenia, lecz obie bardzo niewy�ra�ne.Namarginesach wydruków komputerowych widnia�y liczne notatki.Lekarski charakterpisma, zdecydowa�a.No�tatki by�y w wi�kszo�ci nieczytelne.- Co� interesuj�cego? - Burke pochyla� si� nad zbior�nikiem, z którego wzi�askoroszyt, i ze wszystkich mo�li�wych stron ogl�da� uwi�zione w nim zwierz�.- Na pewno, ale jak dla mnie zbyt techniczne i nauko�we.- Postuka�a palcem wteczk�.- To sprawozdanie le�karza.Niejakiego doktora Linga.- Chester O.Ling.- Burke zastuka� paznokciem w szklany cylinder.Tym razemstworzenie nie zareagowa�o.- W bazie pracowa�o trzech lekarzy.O ile pami�tam,Ling by� chirurgiem.No i jakie mia� uwagi na temat naszego mi�lusi�skiego?- Ten okaz usuni�to chirurgicznie przed zako�czeniem procesu wszczepiania si�embrionu w cia�o nosiciela.Typo�wa procedura chirurgiczna okaza�a si�nieskuteczna.- Ciekawe dlaczego? - Gorman interesowa� si� oka�zami jak inni, lecz nie dotego stopnia, by oderwa� wzrok od reszty pomieszczenia.- Tradycyjne instrumenty zosta�y zniszczone przez p�y�ny organiczne zwierz�cia.Musieli u�y� lasera chirurgiczne�go, �eby usun�� i skauteryzowa� okaz.Przywar�do kogo� nazwiskiem John L.Marachuk.- Spojrza�a na Burke'a, ale ten pokr�ci�tylko g�ow�.- To nazwisko nic mi nie mówi.Na pewno nikt z za�rz�du ani z wy�szegokierownictwa.Mo�e kierowca ci�gnika albo robotnik.Ripley zerkn�a do skoroszytu.- Umar� podczas zabiegu.Zabili go, kiedy mu to zdej�mowali.Hicks podszed� bli�ej i chc�c rzuci� okiem na sprawoz�danie, zajrza� Ripleyprzez rami�.Nie zd��y� przeczyta� ani s�owa.Jego detektor wyemitowa�nieoczekiwany i przera�li�wie g�o�ny pisk.�o�nierze obrócili si�, sprawdzaj�c najpierw wej�cie do laboratorium, pó�niejka�dy ciemniejszy k�t pomieszczenia.Hicks skierowa� urz�dzenie na barykad�.- Gdzie� z ty�u, za nami.- Ruchem g�owy wskaza� korytarz, z którego niedawnowyszli.- Kto� z naszych? - Ripley przysun�a si� odruchowo do kaprala.- Nie wiadomo.To cacko to nie szwajcarski zegarek.Zaprojektowali je tak, �eka�dy g�upi prostak jak ja mo�e nim wali� po �cianach, a ono nic, dzia�a dalej.Ale my�le� niestety nie umie.Gorman przysun�� mikrofon do ust.- Apone, jeste�my w skrzydle medycznym i co� tu ma�my.Gdzie s� twoi ludzie? -Rzuci� okiem na map�.- Czy kto� od was jest w bloku "D"?- Nie.- Wszyscy s�yszeli st�umion� odpowied� star�szego sier�anta.- Jeste�myw bloku sterowniczym, zgodnie z rozkazem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.