[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pozwala³o ci to upiec dwie pieczenieprzy jednym ogniu.Ja i tak ju¿ za du¿o wykry³em w Europie, a nareszciewiedzia³eœ, ¿e nale¿ê do tych, którzy nie zawracaj¹ w pó³ drogi.Powiedzia³eœMarie Hopeman, ¿e jestem jedynym cz³owiekiem, którego móg³byœ siê baæ, i mo¿epo raz pierwszy w ¿yciu uda³o ci siê nie sk³amaæ.Za du¿o wiedzia³em i nale¿a³omnie zlikwidowaæ.Marie Hopeman równie¿.Mnie jednak czeka³o najpierw zadanie.Zanim zostanê zlikwidowany, który to obowi¹zek na³o¿y³eœ na LeClerca, mia³emuzbroiæ Krzy¿owca.Mog³eœ mnie wprawdzie wys³aæ na poligon ca³kiem oficjalnie, gdy jeszczeprzebywa³a tam marynarka.Wiedzia³eœ jednak, ¿e sta³bym siê cholerniepodejrzliwy, gdybyœ odwo³a³ mnie nagle z misji wywiadowczej i przeniós³ dopracy cywilnej.Tym bardziej ¿e mamy wielu lepszych fachowców w tej dziedzinie.No i w takim wypadku nie mia³byœ ¿adnego pretekstu, ¿eby wys³aæ ze mn¹ MarieHopeman.A przecie¿ j¹ te¿ chcia³eœ zg³adziæ.Dlatego zamieœci³eœ ostatnie,fa³szywe og³oszenie w „Telegraph", nafaszerowa³eœ mnie k³amstwami i wys³a³eœnas oboje na Pacyfik.Istnia³o tylko jedno zagro¿enie, kluczowa sprawa, od której wszystko zale¿a³o,a któr¹ rozegra³eœ po mistrzowsku.Problem ten - na który musia³eœ znaleŸæjak¹œ metodê, bo inaczej wszystko by wziê³o w ³eb - sprowadza³ siê do tego, wjaki sposób zmusiæ mnie do uzbrojenia rakiety.Owieczka, któr¹ sobieupatrzy³eœ, zmieni³a siê tymczasem w tygrysa.Wiedzia³eœ ju¿, jak uparty ibezlitosny potrafiê byæ w razie potrzeby.Domyœli³eœ siê, ¿e ani groŸba tortur,ani same tortury nic by tu nie da³y.Wiedzia³eœ, ¿e gdybym to uzna³ zakonieczne, potrafi³bym spokojnie przygl¹daæ siê mêczarniom innych.Alewiedzia³eœ te¿, ¿e zakochany mê¿czyzna zrobi wszystko dla tej, któr¹ kocha.Wiêc postara³eœ siê, ¿ebym siê zakocha³ w Marie Hopeman.Ca³kiem s³usznieuzna³eœ, ¿e nie sposób siê w niej nie zakochaæ po dwóch dniach spêdzonychwspólnie w samolocie, nocy w tym samym pokoju, dniu i nocy w ³adowni statku,nocy na rafie koralowej i jeszcze dwóch dni pod jednym dachem.Mój Bo¿e,kaza³eœ nawet fa³szywemu Witherspoonowi wzbudzaæ we mnie zazdroœæ.Niech diabliporw¹ ciebie i twoje kamienne serce, Raine, stworzy³eœ nam wszelkie warunki dotego, ¿ebyœmy siê zakochali.I tak siê sta³o.A oni wziêli j¹ na tortury.Pokazali mi j¹ potem i zagrozili, ¿e zrobi¹ to jeszcze raz.Wtedy, niech mi toBóg wybaczy, uzbroi³em Mrocznego Krzy¿owca.Ty te¿ proœ Boga o wybaczenie,Raine, bo z powodu Marie za chwilê umrzesz.Nie za innych, którzy zginêli przezciebie, nie za ludzkie cierpienia, tragedie i nieszczêœcia, które spowodowa³eœ.Umrzesz za Marie.Wsta³em z wysi³kiem i pokuœtyka³em wokó³ biurka.Zatrzyma³em siê trzy stopy odRaine'a.- Nic z tego nie udowodnisz - powiedzia³ ochryple.- Dlatego muszê ciê zabiæ - odpar³em obojêtnie.– ¯aden s¹d w tym kraju niewyda³by na ciebie wyroku.Brak dowodów.Ale wiele poszlak œwiadczy o twojejwinie, poszlak, których w porê nie zauwa¿y³em.Sk¹d Fleck wiedzia³, ¿e Marienosi broñ w podwójnym dnie torebki? ¯ony naukowców zwykle siê bez tego obywaj¹.Dlaczego LeClerc - którego zna³em wtedy jako Witherspoona - twierdzi³, ¿ejesteœmy m³odym ma³¿eñstwem, choæ wcale siê tak nie zachowywaliœmy? Wiêcej,dlaczego siê nie zdziwi³, kiedy mu powiedzia³em, ¿e ona nie jest moj¹ ¿on¹?Mówi³, ¿e mam fotograficzn¹ pamiêæ.sk¹d móg³ to wiedzieæ, u licha, jeœli nieod ciebie.Dlaczego razem z Hewellem próbowa³ mnie okulawiæ przy pomocy sejfu?Oni wiedzieli, ¿e jestem agentem kontrwywiadu, wiedzieli to od ciebie i niechcieli, ¿ebym tam wêszy³.Kto wyda³ Fleckowi opiniê? Sk¹d mogli wiedzieæ,kiedy ma nast¹piæ próba odpalania Krzy¿owca, je¿eli nie z Londynu? Dlaczegonikt siê nie zainteresowa³ moim telegramem, który wys³a³em do Londynu, dlaczegonikt nam nie przyszed³ z pomoc¹? LeClerc próbowa³ mi wmówiæ, ¿e wys³a³ drug¹depeszê, anuluj¹c¹ poprzedni¹, ale sam wiesz najlepiej, ¿e wszystkie depeszetrafiaj¹ce na to biurko, obojêtnie, czy szyfrowane, czy nie musz¹ zawieraæ wtekœcie s³owo „Bilex", mój znak rozpoznawczy.Dlaczego po naszym znikniêciu zhotelu „Grand Pacific" nikt siê tym nie zainteresowa³? Wracaj¹c do Angliisprawdzi³em, ¿e nikt siê nie zwraca³ do w³adz ani do policji z proœb¹ owyjaœnienie tej sprawy.Opiekun, który mia³ nam towarzyszyæ w drodze doAustralii nigdy nie doniós³ o naszym znikniêciu.poniewa¿ w ogóle nieistnia³.Chyba siê nie mylê, pu³kowniku Raine? Ale to tylko poszlaki, sameposzlaki.Masz racjê, nic z tego nie móg³bym udowodniæ.Raine uœmiechn¹³ siê.Ten cz³owiek mia³ nerwy jak postronki.- Do diab³a, cz³owieku, ja mam dowód! - krzykn¹³.- Mam go tu, w portfelu.Lew¹ rêk¹ odchyli³ klapê marynarki, praw¹ siêgn¹³ do wewnêtrznej kieszeni iwyci¹gn¹³ ma³y czarny pistolet.Zd¹¿y³ jeszcze po³o¿yæ palec na spuœcie, zanimprzystawi³em mu lugera do g³owy i wypali³em.Pistolet wypad³ mu z rêki, g³owaopad³a na oparcie fotela, po czym pochyli³ siê do przodu i run¹³ na zakurzonebiurko.Wyci¹gn¹³em chusteczkê z kieszeni.Wraz z ni¹ wypad³a kartka papieru i sfrunê³ana pod³ogê.Zostawi³em j¹ tam.Podnios³em czarny pistolet przez chusteczkê,wsun¹³em Raine'owi do wewnêtrznej kieszeni i dok³adnie wytar³em lugera.Wcisn¹³em go pu³kownikowi w d³oñ, zaciskaj¹c mu palce na kolbie i spuœcie, poczym puœci³em jego rêkê, która opad³a na blat biurka.Nastêpnie wytar³em klamkiporêcze krzes³a, wszystko, czego tam dotyka³em, i podnios³em z pod³ogi kartkê.By³ to liœcik od Marie.Roz³o¿y³em go, uj¹³em za róg i trzymaj¹c go nadpopielniczk¹ Raine'a, zapali³em zapa³kê.Patrzy³em, jak pali siê powoli, jaknik³y p³omieñ nieub³aganie pe³znie w górê kartki, a¿ wkrótce zosta³y ju¿ tylkos³owa Ty i ja, i œwiat³a Londynu.Ale i one spali³y siê doszczêtnie, zniknê³y.Rozkruszy³em popió³ w popielniczce i wyszed³em [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •