[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zapomnij.Ania wielbi wuja, nie będzie go denerwować.- Jakiego zaginięcia? - oczy Moniki zabłysły.- Wcięło Matyldę? Mówiłam! Ubił ją i zakopał!- Monika, ona duża była - zgasiła ją Luka.- Większa od niego.- Spuścił ją ze schodów, zaciągnął do piwnicy i zakopał - upierała się Monika.118- Tam jest cement w tej piwnicy - poinformował ją Łukasz.- Byłyby ślady, a nie widziałem.No i ta cholerna Matylda poleciała do Stanów, jak wskazują wszelkie znaki na niebie i ziemi.Jeśli zaginęła, to tam, nie u nas.- Iii tam - Monika pogardliwie prychnęła.- Ktoś mógł polecieć na jej bilet.- A paszport? - wtrącił Janusz, coraz bardziej zainteresowany dyskusją.- Teoretycznie wszystko jest możliwe - Łukasz westchnął.- Ciągle jeszcze mamy niedościgłych w swoim fachu fałszerzy.Pic polega na tym, że ktoś musiałby mieć dostęp do jej dokumentów.Cholera, jej mąż się upiera, że odwiózł ją na Okęcie i patrzył, jak odlatuje.- Kłamie - podsunęła żywiutko Monika.Luka rzuciła jej rozżalone spojrzenie, ale nic nie powiedziała.- No, dobrze - Janusz zmarszczył brwi i dziabnął widelcem sałatkę.- Ogólnie rozumiem.Znalazłyście trupa, to raz - wystawił palec.- Trup się zrobił samodzielnie, bez niczyjej pomocy, to dwa - wystawił następny.- Podejrzewacie, że żona sąsiada zaginęła bez wieści, to trzy.Dowodów na to nie ma żadnych, to cztery.Nie ma zgłoszenia, nie ma sprawy.Ta wasza Matylda może być wszędzie.To kto, na litość boską, straszy was po nocach? Po co?I dlaczego akurat was?- Sąsiad - powiedziała Monika pośpiesznie, nie patrząc na przyjaciółkę.- Chyba że Mariolka usiłuje w ten sposób zwrócić na siebie uwagę.Ale ona raczej straszyłaby płeć przeciwną - dodała po namyśle.- Po co? - drążył Janusz.- I dlaczego właśnie was?- Bo.- Monika zadumała się głęboko i nagle podskoczyła, machając widelcem.-Wiem! Musi mieć coś na sumieniu! Boi się, że naprowadzimy gliny na ślad i.podsłuchuje? -dokończyła niepewnie.- Monika! - wybuchnęła Luka.- To jest chory człowiek! Naprawdę myślisz, że lata po nocach w pończochach na głowie?!- Może jaki fetyszysta - bąknęła Monika i zabrała się do jedzenia z takim pośpiechem, jakby startowała w zawodach.Łukasz, który uważnie przysłuchiwał się rozmowie, popatrzył na Lukę, westchnął i spokojnie powiedział:- Dobra.Zacznijmy od początku.Te.wizyty zaczęły się po śmierci Mariolki, więc nie ma się co oszukiwać.Muszą mieć z tym jakiś związek.Powiem wam w zaufaniu, że Płaczek mógł być nieumyślnym sprawcą.Był wtedy w domu.Przyznał się, że nie miał ochoty na kłótnię i czekał, aż się Mariolka położy.Wychodził w pośpiechu, bo usłyszał ruch na górze.Mówiłyście, że ona była ciekawa.Mógł ją zaintrygować hałas albo chciała go złapać, żeby pogadać o ogrodzie.Schodziła, potknęła się i zleciała.On sobie poszedł i nawet nie miałpojęcia, co się stało.- Powiedziałeś mu to? - Luka spojrzała na niego z przerażeniem.- Po co? - Łukasz pokręcił głową.- Nie jego wina, że ją naszło na nocne przechadzki.Szczerze mówiąc, tak po ludzku to mi go szkoda.Trochę się znam na ludziach.Nie wydaje mi się, żeby go ta wiadomość uszczęśliwiła.Luka odetchnęła i popatrzyła na niego z wdzięcznością.- Więc, jeśli ta cała Mariolka - zaczął Janusz z namysłem - zginęła przez przypadek, to ten wasz nocny gość boi się czegoś innego.- No to przecież mówię - Monika powiodła po zgromadzeniu tryumfalnym wzrokiem.-Matylda! Boi się, coś widziałyśmy, kiedy znalazłyśmy Mariolkę! Luka! Co widziałaś?Przyznaj się! Ja tam nie właziłam.- Nic nie widziałam - mruknęła Luka niechętnie.- A nawet, gdybym widziała, to i tak Mariolka w postaci trupa przebiła wszystko.119- Musi być jakiś związek - powiedział Łukasz zamyślony.- Coś przegapiliśmy.Monika, opowiedz o tej ostatniej wizycie.Skup się.Postaraj się przypomnieć sobie szczegóły.Może coś ci wpadło w oko?- Pewnie, że mi wpadło - prychnęła Monika zgryźliwie.- Te gacie z epoki kamienia łupanego na gębie robią wrażenie - zmarszczyła brwi i posłusznie zaczęła sobie przypominać tamten wieczór.- Oglądałam telewizję.Była reklama jakiegoś żarcia, więc przyciszyłam.Myślałam sobie o.o różnych rzeczach i gapiłam się w to okno - machnęła ręką przed siebie.- Ta morda chyba musiała tam stać od jakiegoś czasu.Jezu - wzdrygnęła się.- Ja się tak na niego gapiłam bezmyślnie i dopiero potem do mnie dotarło, na co się gapię.To był moment.Ja otwierałam gębę, żeby wrzasnąć, a on zrobił takie coś.Cholera, jak to określić.- myślała intensywnie i wreszcie się rozpogodziła.- O, takie - wydała z siebie dźwięk, jakby gwałtownie wciągała powietrze.- I zwiał.- Słyszałaś tupot? - dociekał Łukasz.- Jaki tupot? - Monika spojrzała na niego z politowaniem.- Stado słoni mogło przelecieć.Nic nie słyszałam, bo się darłam.- Może ja bym pogadał z tą Anią? - zastanowił się Łukasz.- Może dałaby się przekonać.Cholera, naprawdę się nie martwi, że ciotka nie daje znaku życia?- Pewnie się martwi - Luka westchnęła.- Nie łudź się.Nie zrobi nic wbrew wujowi.Gdyby to on zaginął, to co innego.- Dlaczego? - zdziwił się Janusz.- To co ona była? Megiera?- Horpyna! - stwierdziła Monika z naciskiem i zaczęła mu opowiadać o uciążliwym charakterze Płaczkowej połowicy.Łukasz pochylił się do Luki i półgłosem zapytał:- Dałabyś się zaprosić w tę niedzielę na rodzinny obiad? - dojrzał jej minę i dodałpośpiesznie: - Do niczego cię nie zmuszam.Jak nie chcesz, jakoś się wyłgam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •