[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Znakomicie do ciebie pasuje.- Tak sądzisz? Kiedy kupowałam tę suknię, nie byłam pewna, czy to dobry pomysł.Zwykle nie noszę takich ekstrawaganckich strojów.Zazwyczaj ubieram się sportowo.- Ale dzisiaj wyglądasz jak księżniczka, i tak powinienem cię traktować - oznajmił Vittorio, patrząc na nią z nieskrywanym zachwytem.Lucy przeszył dreszcz podniecenia.Z utęsknieniem czekała na to, co miało wydarzyć się później.Spojrzała na scenę wzniesioną, w samym środku areny.Muzycy właśnie kończyli stroić instrumenty.Na widowni zapanowała kompletna cisza.Orkiestra zaczęła grać uwerturę.Muzyka w pełni oddawała radosne podniecenie pary szczęśliwych kochanków na początku ich romansu, po którym następowała zapowiedź zbliżającej się tragedii.Lucy jak zawsze wzruszył pierwszy akt opery.Musiała przyznać, że śpiewacy są znakomici.- Uwielbiam początek „Cyganerii” - powiedziała przed rozpoczęciem ostatniego aktu.- Ponieważ widziałam tę operę już kilka razy i wiem, ile bohaterowie muszą, jeszcze wycierpieć, z niepokojem czekam na zakończenie.Żałuję, że nie mogę przerobić tej historii tak, żeby miała happy end.- Rozumiem, co masz na myśli - wyszeptał Vittorio, biorąc ją za rękę.- Jednakże ta opera odzwierciedla prawdziwe życie, które nie zawsze układa się tak, jak byśmy tego chcieli.Nie można cofnąć czasu, żeby zmienić bieg wypadków.Bez względu na nasze plany.Głos mu się załamał, a do oczu napłynęły łzy wzruszenia.Znów wróciły wspomnienia o tragicznych wydarzeniach z przeszłości.Po raz kolejny Lucy odniosła wrażenie, że Vittorio coś przed nią ukrywa.Uniosła jego dłoń do ust i pocałowała delikatne długie palce.Vittorio pochylił się i musnął wargami jej policzek.- Dziękuję, Lucy - wyszeptał.- Dziękuję za zrozumienie.Nigdy nie będę w stanie zapomnieć, ale na pewno mogę dalej żyć.zwłaszcza teraz, kiedy.- Głos uwiązł mu w gardle.Lucy wstrzymała oddech, mając nadzieję, że Vittorio powie zaraz to, na co ona z utęsknieniem czeka, ale do końca spektaklu nie odezwał się już ani słowem.Kiedy opadła kurtyna, publiczność zaczęła entuzjastycznie bić brawo i skandować imiona solistów.- Rudolf i Mimi znów są cali i zdrowi - mruknęła Lucy, patrząc na kłaniających się artystów.- Zawsze cieszę się, kiedy po wszystkich tych nieszczęściach i cierpieniach wracają, na scenę - dodała z uśmiechem.- Gdyby życie było takie łatwe.- powiedział Vittorio zamyślonym głosem.- Po przykrych przejściach stajemy się silniejsi.Tak jak głosi stare porzekadło: nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.- Mhm - mruknął Vittorio, otaczając ją ramieniem i prowadząc do wyjścia.- Chodźmy na piechotę - zaproponowała Lucy po kolejnej nieudanej próbie złapania taksówki.- Dobrze, pójdziemy w stronę Tybru.Zjemy kolację w pierwszej czynnej restauracji lub barze.Czy jesteś głodna?- Niespecjalnie.Vittorio zatrzymał się i przyciągnął ją do siebie.- Więc może zjemy wczesne śniadanie? - spytał, spoglądając na nią z czułością.Pod wpływem jego wzroku Lucy wstrząsnął dreszcz radosnego podniecenia.- Z przyjemnością - wyszeptała.Vittorio pochylił się i pocałował ją w usta.Droga do szpitala zajęła im zaledwie kilka minut.Kiedy Vittorio zamknął za nimi drzwi swojego mieszkania, natychmiast wziął Lucy w objęcia i ją pocałował.Zaczął przesuwać dłonie po cienkim materiale jej sukni, dopóki nie znalazł guzików, z którymi zręcznie się uporał.W tym czasie Lucy drżącymi palcami rozpięła jego koszulę, obnażając umięśnioną, opaloną, klatkę piersiową.Teraz wszystko potoczyło się w błyskawicznym tempie.Po kilku zaledwie sekundach ich ubrania leżały już na podłodze.Vittorio wziął Lucy na ręce, zaniósł ją do sypialni i położył na łóżku.Przez cały czas szeptał do niej po włosku czułe słówka.Miała wrażenie, że ten melodyjny język został specjalnie stworzony do miłosnych wyznań.Vittorio szeptał, że jest piękna, że uwielbia jej towarzystwo.Lucy miała nadzieję, że mówi to szczerze, a nie pod wpływem chwilowego uniesienia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]