[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nawet gdybyś chciała.A przecież nie chcesz, bo ona jest twoją przyjaciółką.- Czasem tak bywa.- Tak myślałem.Nie mów nikomu, straciłbym całą pozycja wśród ludzi, ale kiedy byłem mały, Siódme niebo to był mój ulubiony serial.- Mrugnął do mnie.Roześmiałam się.Podobało mi się, że kiedy byłam w jego towarzystwie, moja gula w żołądku zdawała się gdzieś znikać.- To niezupełnie tak - odparłam.- A przynajmniej, nie jest tak źle.Ja tylko.Po prostu martwię się o Tory, to wszystko.- Większość tego, co mówi i robi twoja kuzynka - powiedział Zach - mówi i robi po to, żeby na siebie zwrócić uwagę.Twoja ciotka i wujek są zabiegani, a Tory to taka trochę aktorka, jeśli sama jeszcze nie zauważyłaś.Moim zdaniem, ona uważa, że musi posuwać się do ostateczności, żeby ktoś ją zauważył.Jak z tą całą zabawą w czary.Znów mnie zabolało w żołądku, i to mocno.Łau.I to by było na tyle, jeśli chodzi o przerwę od dolegliwości żołądkowych w towarzystwie Zacha.- Ach - sapnęłam, a struny w moim sercu już nie tylko drżały, ale wibrowały.- Wiesz o tym?- Żartujesz sobie? Moim zdaniem Tory zadbała o to, żeby cała szkoła wiedziała.O niej i o tym jej kowenie czarownic.Raz nawet przyniosły do szkoły taki specjalny kociołek - ciągnął - żeby odprawiać swoje czary w stołówce.Ale uruchomiły alarm przeciwpożarowy.Dyrektor Baldwin mocno się wściekł.Tory próbowała robić z tego wielką sprawę, że niby odmawia jej praktykowania wyznawanej przez nią religii.Jakby czary były religią.- W sumie - odezwałam się, urażona jego tonem - można tak powiedzieć.Ale nie należy mylić tego, co robią Tory i jej przyjaciółki.tej zabawy w czarownice.z prawdziwą magią.Prawdziwe czarownice nie rzucają zaklęć po to, żeby zwrócić na siebie uwagę, ale dlatego, że to im daje poczucie głębokiego duchowego spełnienia.A czary, jeśli odprawiane są we właściwy sposób, w znacznie większym stopniu wiążą się z dziękczynieniem naturze i okazywaniem jej szacunku niż z próbami nagięcia jej do własnej woli lub.lub sprawienia, żeby coś się magicznie pojawiało czy znikało.- Nie wmawiaj mi - powiedział tonem dezaprobaty - że ty też jesteś jedną z nich.- Nie jestem - zapewniłam go pośpiesznie.- Ale jednym z efektów ubocznych urodzenia się w rodzinie pastora jest zainteresowanie praktykami duchowymi.Wszystkimi rodzajami duchowych praktyk.Mogę ci też opowiedzieć o szamanizmie, jeśli chcesz.- Zostawmy to sobie na później - postanowił Zach.- To chyba znaczy, że mogę ci wierzyć na słowo w sprawie wikkanizmu.Ale i tak wciąż mi się wydaje, że twoja cioteczna siostra wlazła w ten cały wikkanizm nie z jakichś new age'owskich, zalatujących płatkami zbożowymi powodów, ale dlatego, że to najnowsza moda w jej towarzystwie.- Mam wrażenie, że w przypadku Tory chodzi o coś poważniejszego - powiedziałam, myśląc o tym, jak się na mnie rozzłościła, kiedy rozmawiałyśmy o naszej przodkini, Branwen, mojego pierwszego wieczoru w Nowym Jorku.- Ale cieszę się, skoro mówisz, że ona nie ma żadnego problemu.To znaczy, z prochami.- Szczerze, moim zdaniem Tory jest za bystra, żeby w taki sposób dać sobie namieszać w głowie.Uważam, że wiele z tego, co widziałaś w altanie parę dni temu, to zwyczajne.No wiesz, popisywanie się.Przed nim.Nie powiedział tego, ale niby, przed kim innym Tory miałaby się popisywać?Pytanie, czy on sobie z tego zdawał sprawę?Stwierdziłam, że lepiej będzie zmienić temat, bo nie miałam najmniejszej ochoty, żeby Tory oskarżyła mnie o to, że obgaduję jąza plecami - taka gadanina zawsze jakoś potem trafia do adresata - więc zapytałam:- To gdzie za granicą spędziłeś trzecią klasę?Opis widoków i dźwięków włoskiej Florencji zajął Zachowi całą drogę na róg Piątej i Osiemdziesiątej Dziewiątej, gdzie trener Winthrop, nasz nauczyciel wuefu, czekał ze swoim stoperem.Wyrzuciliśmy patyki po lodach - ja zdążyłam dotrzeć tylko do białej części swojego, a tej niebieskiej nawet jeszcze nie spróbowałam - i zrobiliśmy parę ćwiczeń rozciągających, żeby się rozgrzać przed wielkim finiszem.A potem przykucnęliśmy za jakimiś krzakami, odczekaliśmy, aż zbliży się stadko biegaczy w granatowych szortach, i wtedy do nich dołączyliśmy….i dobiegliśmy pędem do uzbrojonego w stoper trenera Winthropa, dysząc tak mocno, jakbyśmy dopiero co przebiegli z dziesięć kilometrów, a nie kilkaset metrów.- Znakomicie, Rosen - pochwalił trener, rzucając ręcznik Zachowi.- Zjechałeś o całą minutę z czasu, jaki miałeś w drugiej klasie.Nie udało mi się powstrzymać stłumionego chichotu, zwłaszcza po tym, jak Zach odparł z powagą, wieszając sobie ręcznik na szyi:- Dzięki, trenerze.Ostro ćwiczyłem.Potem, kiedy wracaliśmy do szkoły, Zach odszukał mnie w grupce dziewczyn kierujących się do damskiej szatni i zagadnął:- Hej, Maggie, a souvlaki już jadłaś?- Nie.- Poczułam, że się czerwienię, bo, oczywiście, inne dziewczyny obejrzały się, żeby zobaczyć, z kim ten jedyny maturzysta z wuefu rozmawia.- O rany - powiedział Zach, uśmiechając się tajemniczo.- Jutro idziemy na souvlaki.Będziesz miała radochę.- A potem, już bez żadnej dalszej gadki, zniknął w szatni dla chłopaków.Ojej.A więc jutro, w czasie lekcji, Zach chce mnie zabrać na souvlaki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]