[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ale?- Ale co?- Pomyślałaś: „ale”.Nie przeszkadza ci, ale.Spuściła oczy i nerwowo splotła palce.- Ansset, nasze pierwsze spotkanie.Dwa lata temu, kiedy zaprosiłam cię do domu na sałatkę.Ansset uśmiechnął się.- Pamiętam.- Josif mi powiedział.Że prawie się w tobie zakochał.- Miałaś coś przeciwko?- Niby dlaczego? - odpowiedziała głosem drżącym z emocji.- Przecież jest mnóstwo miłości, po co się martwić? Kocham i jego, i ciebie, sam wiesz, a ty kochasz nas oboje, ale on ciągle mówił, że potrafi tylko.Że jeśli cię pokocha, przestanie mnie kochać.Tak powiedział.Powiedział, że gdyby kiedyś kochał się z tobą, to tylko wtedy.- Kiedy?- Gdyby przestał mnie kochać.Dla Ansseta to nie miało sensu.Ale potem uświadomił sobie, że jak dotąd, świadomie czy nieświadomie, zawsze kochał po kolei.Esste, a potem Mikal, a potem Riktors, a potem Kyaren.Ale czy kochał Kyaren mniej dlatego, że pokochał Josifa? Oczywiście nie.Teraz jednak zachowanie Josifa nabrało sensu.Jeśli naprawdę tak myślał, w jakiś perwersyjny sposób miał rację, że tak długo opierał się własnemu pożądaniu, tak długo wzbraniał się przed przyjaźnią z Anssetem wiedząc, ile go będzie kosztować, jeśli przyjaźń przerodzi się w coś większego.- Gdzie jest Efraim? - zapytał Ansset.- Zostawiłam go w Caernarvon u żony ministra informacji.Josif wciąż cię kocha - powiedział Ansset.Spojrzała na niego i próbowała uśmiechem wyrazić zgodę.Ale bez przekonania.Josif został aresztowany przez Imperialną Służbę Bezpieczeństwa, ponieważ zrobił coś, co według niego oznaczało koniec ich związku.A co z Efraimem?- Zawsze pozostaje kontrakt - wyjąkała Kyaren i rozpłakała się.Ansset objął ją ramieniem, przygarnął jej głowę do piersi.Ze zdziwieniem zauważył, że jest od niej wyższy.Rósł.Wkrótce wyrośnie na mężczyznę.Zastanowił się, co to znaczy.Z pewnością nie mógł wymagać od siebie więcej jako od mężczyzny, niż wymagano od niego, kiedy był dzieckiem.Z pewnością nie można wymagać więcej.Rozdział 10Riktors przyjął ich w wielkiej sali.Nie było strażników.Tylko Szczur.Lecz Ansset i Kyaren wiedzieli, że Szczur stanowi wystarczającą straż.Wprowadził ich pałacowy majordom, ale na skinienie Riktorsa wyszedł.Kyaren bardzo wyraźnie wyczuwała napięcie w powietrzu.Ansset niczego po sobie nie pokazywał, ale Kyaren wiedziała, że to mylne wrażenie.Nadal posługiwał się Kontrolą w razie potrzeby.Natomiast Riktors nie ukrywał napięcia.Kyaren jeszcze nigdy nie widziała go z bliska.Wyglądał jak prawdziwy imperator, któremu nikt nie ośmieli się sprzeciwić.A jednak zdradzał oznaki strachu.Zupełnie jakby Ansset trzymał broń, która mogła go zranić.Zupełnie jakby obawiał się, że Ansset użyje tej broni.Wiedziała, że ci dwaj nie widzieli się od dwóch lat.Wiedziała również od Ansseta, że nie rozstali się w przyjaźni.Pozornie jednak wydawali się zadowoleni ze spotkania; Kyaren nie sądziła, żeby udawali.- Tęskniłem za tobą - powiedział Riktors.- A ja za tobą - odparł Ansset.- Moi słudzy mówią, że dobrze sobie radzisz.- Lepiej, niż się spodziewałem, nie tak dobrze, jak miałem nadzieję.- Podejdź tutaj - poprosił Riktors.Ansset podszedł bliżej, zatrzymał się kilka metrów przed tronem i ukląkł, dotykając głową podłogi.Riktors niecierpliwym gestem kazał mu wstać.- Nie musisz robić takich rzeczy, nie na osobności.- Ale przyszedłem prosić imperatora o łaskę.- Wiem, po co przyszedłeś - powiedział Riktors z pociemniałą twarzą.- Porozmawiamy o tym później.Jak się czujesz?- Zdrowie służy mi umiarkowanie, ludzie pomagają mi w granicach rozsądku.Przyszedłem po Josifa.On nie popełnił żadnego przestępstwa.- Czyżby? - zapytał Riktors.I nagle Kyaren poczuła ciężar na sercu.Opuściło ją coś, co dopiero po chwili rozpoznała jako ufność.Nie spodziewała się oporu - zwykła pomyłka, która zostanie naprawiona, jak tylko przedstawią wyjaśnienie.Jaką zbrodnię popełnił Josif? Dlaczego imperator zwlekał?Poznała odpowiedź, kiedy postawiła pytanie.Josif kochał się ze Słowikiem Mikala.Nawet imperator nie kochał się ze Słowikiem Mikala.Josif dostał to, o co imperator nigdy nawet nie prosił.Ale czy imperator tego pragnął? Czy taki był powód jego gniewu i zwlekania?- On jest niewinny - powiedział Ansset powoli i do jego głosu zakradła się groźba.- Chcę go zobaczyć.- Czy potrafisz myśleć tylko o tym Josifie? - zapytał imperator.- Dawniej najpierw zaśpiewałbyś dla mnie.Kiedyś przychodziłeś do mnie pełen pieśni.Ansset nie odpowiedział.- Dwa lata! - krzyknął Riktors, nie panując nad głosem.-Przez dwa lata nawet mnie nie odwiedziłeś, nawet nie próbowałeś.- Nie myślałem, że chcesz mnie widzieć.- Chcę? - Riktors odzyskał trochę godności.- Odkąd tu zamieszkałem, to miejsce było pełne twoich pieśni.A potem odszedłeś.Przez dwa lata cisza.I paplanie głupców.Zaśpiewaj dla mnie, Ansset.Ansset milczał.Riktors wpatrywał się w niego i Kyaren zrozumiała, że to była cena, jaką spodziewał się uzyskać.Pieśń w zamian za wolność Josifa.Tania zapłata, gdyby Ansset miał jeszcze w sobie jakieś pieśni.Riktors nie wiedział.Skąd miał wiedzieć?- Zaśpiewaj dla mnie, Ansset! - krzyknął Riktors.- On nie może - odezwała się Kyaren.Spojrzała na Ansseta, który stal bez ruchu, spokojnie patrząc na Riktorsa.Kontrola.Kolejna umiejętność, której nie potrafiła opanować w Domu Pieśni.- Co to znaczy: nie może? - zapytał Riktors.- To znaczy, że stracił swoje pieśni.Nie zaśpiewał niczego, odkąd stąd wyjechał.Odkąd ty.- Odkąd co? - Prowokował ją, żeby mówiła dalej, żeby odważyła się go potępić.- Odkąd zamknąłeś go w pokojach Mikala na miesiąc.-Wystarczyło jej odwagi.- On nie mógł stracić swoich pieśni - upierał się Riktors.-Szkolił się od trzeciego roku życia.- Mógł i stracił.Nie rozumiesz? On nie uczył się pieśni.Uczył się, jak je odkrywać w sobie.Jak je wydobywać z głębi na powierzchnię.Myślisz, że zapamiętał je wszystkie i potem wybierał odpowiednią pieśń na daną okazję? Te pieśni płynęły z jego duszy, a ty go złamałeś i teraz on już nie potrafi ich odnaleźć.- Zdumiał ją własny gniew.Słuchała Ansseta ze współczuciem.Nigdy nie uświadomiła sobie, jak bardzo znienawidziła Riktorsa przez wzgląd na Ansseta.Dziwne, bo przecież Ans-set nigdy nie wspominał Riktorsa z nienawiścią.Tylko z bólem.Riktors nie zwrócił uwagi na jej impertynencki ton, tylko spojrzał pytająco na Ansseta.- Czy to prawda? Ansset kiwnął głową.Riktors ukrył twarz w dłoniach, oparł łokcie na poręczach tronu.- Co ja zrobiłem - powiedział.Zacisnął palce we włosach.On naprawdę boleje nad stratą Ansseta, pomyślała Kyaren i zrozumiała, że pomimo wyrządzonej krzywdy ten człowiek wciąż kochał Ansseta.Dlatego niezręcznie spróbowała złagodzić cios, który właśnie zadała.- To nie tylko twoja wina - powiedziała.- Naprawdę winien jest Dom Pieśni.To, co mu zrobili.Porzucili go tutaj.Nie wiesz, ile Dom Pieśni znaczy dla.dla ludzi takich jak on.O mało nie powiedziała: „dla nas”.- Ja wiem, że to są dranie, którzy nie troszczą się o nas, tylko nakładają nam łańcuchy i nigdy nie wypuszczają nas na wolność.Obok niej Ansset kręcił głową.- To prawda, Ansset
[ Pobierz całość w formacie PDF ]