[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co takiego?- Zdjęcia gościa, który zhakował alarm przeciwwłamaniowy Baldera.- Już je widziałam.A nawet szczegółowo przeanalizowałam.- Naprawdę? - odparła Helena, podając Gabrielli rozmazane, powiększone zdjęcie nadgarstka.- O co chodzi?- Spójrz jeszcze raz.Co widzisz?Gabriella spojrzała i dostrzegła dwie rzeczy.Luksusowy zegarek - wcześniej podejrzewała, że właśnie to jest na zdjęciu - i kilka kresek pomiędzy rękawiczkami a kurtką.Wyglądały jak amatorskie tatuaże.- Kontrast - odparła.- Kilka tanich tatuaży i bardzo drogi zegarek - odparła po chwili.- To coś więcej - powiedziała Helena.- To patek philippe z 1951 roku, model 2499, pierwsza albo druga seria.- Nic mi to nie mówi.- To jeden z najlepszych zegarków, jakie istnieją.Kilka lat temu taki zegarek został sprzedany na aukcji w Christie’s w Genewie za ponad dwa miliony dolarów.- Żartujesz?- Nie.I kupił go nie byle kto.Jan van der Waal, adwokat z kancelarii Dackstone & Partner.Wylicytował go w imieniu klienta.- Dackstone & Partner to kancelaria, która reprezentuje Solifon?- Tak jest.- A niech to.- Oczywiście nie wiemy, czy zegarek ze zdjęcia to ten sprzedany w Genewie.Nie udało nam się też ustalić, kto go kupił.Ale to początek, Gabriello.Na razie mamy chudego mężczyznę, który wygląda jak narkoman i nosi zegarek tej klasy.To powinno zawęzić poszukiwania.- Bublanski o tym wie?- Zauważył to jeden z jego techników, Jerker Holmberg.Ale teraz chciałabym, żeby twój analityczny umysł zaczął nad tym pracować.Idź do domu i się prześpij.Zaczniesz jutro rano.CZŁOWIEK, ZNANY JAKO JAN HOLTSER, siedział w swoim mieszkaniu w Helsinkach przy Hogbergsgatan, niedaleko Esplanadi, i przeglądał zdjęcia swojej córki Olgi, która miała dwadzieścia dwa lata i studiowała medycynę w Gdańsku.Była wysoka, ciemnowłosa i energiczna.Często powtarzał, że jest najlepszym, co go w życiu spotkało.Nie tylko dlatego, że to brzmiało dobrze i sugerowało, że jest odpowiedzialnym ojcem.Również dlatego, że chciał w to wierzyć.Ale prawdopodobnie nie było to już prawdą.Olga zaczęła się domyślać, czym się zajmuje.- Chronisz złych ludzi? - spytała któregoś dnia, a potem zaczęła maniakalnie angażować się w, jak to nazywała, działania na rzecz słabych i bezbronnych.Uważał, że to wszystko lewicowe durnoty, które ani trochę nie pasują do jego córki.Traktował to tylko jako przejaw jej emancypacji.Uważał, że za całą tą nadętą gadką o żebrakach i chorych kryje się dziewczyna, która w dalszym ciągu jest do niego podobna.Swego czasu była obiecującą biegaczką - biegała na sto metrów.Miała sto osiemdziesiąt sześć centymetrów wzrostu, była umięśniona i wybuchowa.Dawniej uwielbiała oglądać filmy akcji i słuchać jego wojennych wspomnień.W szkole każdy wiedział, że nie opłaca się z nią zadzierać.Zawsze oddawała, jak wojowniczka.Zdecydowanie nie została stworzona do zajmowania się degeneratami i słabeuszami.A mimo to twierdziła, że chce pracować dla Lekarzy bez Granic albo uciec do Kalkuty jak jakaś cholerna Matka Teresa.Nie mógł tego ścierpieć.Uważał, że świat należy do silnych.Kochał jednak swoją córkę niezależnie od tego, co wygadywała.Nazajutrz po raz pierwszy od pół roku miała przyjechać do domu na kilkudniowy urlop.Uroczyście postanowił, że tym razem będzie jej słuchał uważniej i nie zacznie się rozwodzić na temat Stalina, wielkich przywódców i wszystkiego, czego nienawidziła.Wręcz przeciwnie - odbuduje ich więź.Był pewien, że Olga go potrzebuje.I że on potrzebuje jej.Była ósma wieczorem.Poszedł do kuchni, wycisnął trzy pomarańcze, wlał do szklanki smirnoffa i zrobił sobie screwdrivera.Trzeciego tego dnia.Po pracy potrafił ich wypić sześć albo siedem.Pomyślał, że może zrobi to także tym razem.Był zmęczony i uginał się pod ciężarem odpowiedzialności.Musiał się odprężyć.Przez kilka minut stał bez ruchu z drinkiem w dłoni i marzył o innym życiu.Ale człowiek znany jako Jan Holtser liczył na zbyt wiele.Spokój się skończył, kiedy na jego zabezpieczoną przed podsłuchem komórkę zadzwonił Jurij Bogdanow.W pierwszej chwili liczył na to, że Jurij chce po prostu pogadać, zrzucić z siebie trochę zdenerwowania, które towarzyszy każdemu zleceniu.Ale Jurij miał jak najbardziej konkretną sprawę i wyglądało na to, że nie jest to nic przyjemnego.- Rozmawiałem z T - powiedział, a Jan poczuł kilka rzeczy naraz.Przede wszystkim zazdrość.Dlaczego Kira zadzwoniła do Jurija, a nie do niego? Nawet jeśli to Jurij przynosił duże pieniądze i zato był nagradzany prezentami i konkretnymi sumami, zawsze był przekonany, że to on jest jej najbliższy.Ale był również zaniepokojony.Czyżby mimo wszystko coś poszło nie tak?- Jest jakiś problem? - zapytał.- Trzeba dokończyć robotę.- Gdzie jesteś?- W mieście.- Chodź tu i wyjaśnij mi, o co ci chodzi, do cholery.- Zarezerwowałem stolik w Postres.- Nie mam teraz siły na luksusowe knajpy ani na twoje nowobogackie kaprysy.Musisz się przytelepać do mnie.- Nic nie jadłem.- Coś ci usmażę.- Okej.Przed nami długa noc.JAN HOLTSER nie miał ochoty na kolejną długą noc.A już na pewno nie chciał informować córki, że nie będzie go w domu.Nie miał jednak wyboru.Było to dla niego równie pewne jak to, że kocha Olgę.Kirze nie sposób było odmówić.Sprawowała nad nim niewidzialną władzę.Chociaż próbował, nigdy nie udało mu się przy niej zachować z taką godnością, jak by sobie życzył.Często wychodził z siebie, żeby ją rozbawić, a szczególnie żeby ją skłonić do uwodzicielskiego zachowania.Była obłędnie piękna i jak nikt inny wiedziała, jak to wykorzystać.Była mistrzynią walki o władzę.Opanowała cały repertuar.Potrafiła być słaba, potrafiła prosić, ale bywała także twarda, nieugięta i zimna jak lód, a czasem wręcz zła.Nikt tak jak ona nie potrafił budzić w nim sadysty.Może nie była szczególnie inteligentna w klasycznym rozumieniu tego słowa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •