[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podejrzewam, że byłoby jeszcze istotniejsze dla pańskiej męskiej dumy, bym czuła to, kiedy mnie pan unosi.Albo łapie.- Punkt dla pani - przyznał, opuszczając ręce i wyjmując szpadę z jej dłoni.Puściła broń bez skargi i oswobodzoną dłonią kurczowo złapała go za biceps.Nie powinna była się martwić, nie miał zamiaru jej upuścić.Zresztą trzymał ją tak zawieszoną bez wysiłku, jak gdyby zwykle rozmawiali w ten sposób.Nie tak planował to spotkanie.Jednak bezsprzecznie miało kuszący urok.Nigdy nie rozprawiał o uwodzeniu z kobietą.Przynajmniej nie z tą, którą chciał uwieść.Skinęła głową jeszcze raz, nawet bardziej współczująco.- Z drugiej strony, jako dżentelmenowi, jest panu nienawistna myśl, że mógłby pan wprawić mnie w popłoch, gdy jest pana obowiązkiem, i to za przysiężonym ślubowaniem, strzec mnie, bronić, a nawet mi służyć.Badawczo wpatrywał się w uroczą, szczerą twarz wzniesioną ku niemu z taką powagą.Ma ułamany przedni ząb, zauważył.Drobiazg, ale tak pikantny w tym idealnym owalu, jak mięta w słodkiej herbacie.- To dla pana dylemat - stwierdziła rzeczowo.- Lecz choć nie zawsze szedł pan za swymi najszlachetniejszymi odruchami, ufam, że wiedząc, iż cenię sobie mą cnotę, zatrzyma się pan, zanim.- głos jej zamierał, wzięła krótki oddech i ciągnęła dalej: - Wiem, że chciałby mnie pan sprowadzić na manowce, ale proszę tego nie robić.- Sprowadzić panią na manowce? Jak uroczo to pani ujęła.Spuściła wzrok.- Nie wiem, jak ująć to inaczej.- I jest pani całkiem pewna, że to właśnie zamierzam zrobić?- Tak.- Oczywiście miała rację.- To właśnie pan robi.Przecież pan z tego słynie.A tak się pilnował, by jego uwodzicielski sposób bycia nie wydawałsię taki.uwodzicielski.Wyglądała na speszoną i trochę urażoną.Wiedział, dlaczego.Te ostatnie słowa wyjaśniały, co o nim myśli i za kogo go uważa.- Myśli pani, że grałem rolę uwodziciela już wiele razy? - Nie musiała nic mówić.Czytał odpowiedź w jej oczach.- Zbyt wiele razy - rzuciłniefrasobliwym tonem.- Czy mogło być inaczej, skoro dostaje pan to, o co inni muszą zabiegać? Widziałam, jak tamta kobieta na.- urwała, uświadomiwszy sobie, że o mało nie wypomniała mu całowania kobiety na maskaradzie, zdradzając się, że tam była.Nie wiedziała, że tamto nie było niczym więcej niż żałosną i nieskuteczną próbą pozbycia się myśli o niej.A on nie mógł jej tego powiedzieć, bo wtedy wyszłoby na jaw, że odkrył jej sekret.Postanowiłzaś czekać, aż sama mu się przyzna.Pragnął jej.A jeszcze bardziej pragnął, by mu zaufała.By mu wierzyła.Dobry Boże! Naprawdę zaczął popadać w szaleństwo.A że chciał, by się przyznała, musiał się przedstawić od najgorszej strony.Wystarczy jeszcze okrutniejsze szyderstwo.- Kobieta na.? - naciskał, zły, że nie potrafił zbić jej zarzutu, i jeszcze bardziej zły, że nawet gdyby miał możliwość odeprzeć zarzut co do lafiryn-dy na balu, nie potrafi wytłumaczyć się z innych.Tych, z którymi sypiałw pierwszym roku po tym, gdy dano mu zrozumienia, jak mało znaczy.Miała rację.Nie odrzucał niczego, co mu szczodrze oferowano.Fakt, że nie przystawał na propozycje tak często, jak przypuszczała, dawałmu niewiele satysfakcji.Fakt, że przestał korzystać z tych propozycji na długo przedtem, nim ją poznał, nie miał znaczenia dla nikogo oprócz niego samego.- W sali-bąknęła, unikając jego wzroku-widziałam, jak na pana patrzą.Nie okazała mu tolerancji, to i on nie będzie lepszy.- Powiedziała pani: „tamta kobieta".Zarumieniła się.- Jedna szczególnie rzucała się w oczy.- Hm - mruknął, przyglądając jej się leżącej w jego ramionach, z sercem nie dalej od jego serca niż na szerokość dłoni, z piersiami falującymi w szlachetnym oburzeniu, z oczyma błyskającymi kłamliwie.- Musi pani mi ją później pokazać.Biorąc pod uwagę, że pani cnota jest nie do zdobycia.- Do licha, nie potrafił uniknąć gorzkiego tonu.- Ale chociaż jestem.- zmagał się z sobą, by wykrztusić to słowo; nigdy się za takiego nie uważał, ale skoro napiętnowała go tym tytułem, będzie go nosił -.hulaką to nie jestem łajdakiem.- Wiem, że pan nie jest - powiedziała spokojnie, przyprawiając go o gwałtowne bicie serca z wysiłku, by zmusić się do powściągliwości i nie objąć jej mocniej.- Jestem niedoświadczona, ale nie naiwna.Byłoby lepiej dla nich obojga, gdyby była.Gdyby była siedemnastoletnia dziewicą, która dopiero co wyszła spod ojcowskiej pieczy, od której mężczyzna nigdy nie chciał niczego innego niż tańca lub uczciwego małżeństwa, dziewczyną, która nigdy nie była nagabywana lub prześladowana przez mężczyzn pragnących jej tylko dla jej piękności, dziewczyną, która nie musiała się uczyć ukrywać swych myśli.Taka dziewczyna nie wiedziałaby, co robią mężczyźni tacy jak on.Ale też nie byłaby tą kobietą.- Rozumiem - powiedział.Wydała leciutkie westchnienie ulgi.- Doceniam pański dylemat - wróciła do poprzedniej szczerości - i doceniam, że wybrał pan podporządkowanie niskich odruchów wrodzonej przyzwoitości.Zamrugała rzęsami.W przedstawieniu znakomitym przez swoją powściągliwość to było rażące potknięcie.Manipulowała nim!Od chwili, gdy otoczył ją ramieniem, przemyślnie prowadziła go do odstąpienia i pozostawienia jej cnoty i godności nietkniętych.- Doskonale - powiedział ze szczerym podziwem.- Gdyby pani darowała sobie ostatni element, nauczyłaby mnie przyzwoitości.Otworzyła szeroko oczy.- Ale te rzęsy.- pokręcił głową- rozczarowały mnie.Taki wyświechtany, stary chwyt.To do pani nie pasuje.- To nie wyświechtany chwyt.- Nawet nie próbowała udawać, że nie wie, o czym mowa.- To jest standard.Wypróbowana, skuteczna metoda.Więcej nieposłusznych loków rozsypało się z jej fryzury, opadając długimi pasmami, które kołysały się przy najdrobniejszym jej ruchu.Błądził spojrzeniem po zarysie jej obojczyka i śladzie wgłębienia nad dyskretną linią dekoltu zabarwionego delikatnym rumieńcem.- Odniosła pani wiele sukcesów dzięki tej metodzie? - spytał.Jeśli nawet dojrzała szatański błysk w jego oczach, nie okazała tego.- Hm? - Wpatrzyła się w niego.Jej rozchylone wargi wyglądały zachęcająco miękko i przystępnie.Co ona znowu knuje?- Skończmy z udawaniem - powiedział stanowczo.- Czy zdołała pani zniechęcić wielu nadmiernie poufałych amantów sposobem podobnym do tego, którego właśnie tak biegle użyła wobec mnie?- Och.- Zamrugała.- Paru.Chociaż niewielu posunęło się tak daleko w.- Zarumieniła się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]