[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie przyjdzie imdo g³Ã³w, by was zatrzymaæ i wypytaæ.Bêd¹ siê po prostu bali, ¿e jeœli ichpierwotny domys³ by³ s³uszny, dostan¹ po uszach za przeszkadzanie komuœ, ktomia³ wszelkie prawo poczuæ irytacjê z powodu bzdurnej zw³oki.Trzeba siê tylkowystrzegaæ m³odszych oficerów i ni¿szych urzêdników.Oficerowie lubi¹zatrzymywaæ ka¿dego, kogo nie znaj¹-choæ zwa¿ywszy na obecnoœæ paru tysiêcyobcych w pa³acu, jest ma³o prawdopodobne, by któryœ zechcia³ siê przemêczaæ.Najgorsze, co mo¿e nam siê trafiæ, to jakiœ urzêdas œredniego szczebla, nadêtyw³asn¹ wa¿noœci¹ i przepe³niony chêci¹ udowadniania ca³emu œwiatu, jaki to onjest wielki i wspania³y.- Brzmi to nieŸle, Wariacie - zauwa¿y³ Ghuda.- Ale to samo da³o siê powiedzieæo twoim pomyœle wejœcia w komitywê z miejscowymi z³odziejaszkami.- S³uchaj no - zatrzyma³ go Borric.- Zgodnie z umow¹ dotarliœmy do pa³acu ijeœli tak siê obawiasz o swoje cenne ¿ycie po tym wszystkim, przez coœmyprzeszli, to mo¿esz wracaæ.Ghuda zacisn¹³ zêby.- Wariacie, przez te twoje pomys³y szukaj¹ mnie w ka¿dej zapchlonej dziurzeimperialni oraz wszystkie ³otrzyki Keshu.Mo¿na mi ju¿ wypisaæ œwiadectwozgonu.Mogê oczywiœcie wróciæ i czekaæ, a¿ mnie ktoœ rozpozna i z³api¹ mniejedni lub drudzy, ¿adna w koñcu ró¿nica.Istnieje jednak mo¿liwoœæ-choæ wed³ugmnie doœæ nik³a-¿e wiesz, co robisz, wszystko ci siê uda i w koñcu dostanêswoje pieni¹dze.Oto dlaczego jeszcze siê st¹d nie wynios³em.do stu katów!Borric spojrza³ w g³¹b korytarza, sk¹d dobieg³o ich odleg³e echo czyichœkroków.- Suli, a mo¿e i ty chcesz siê wycofaæ?Ch³opak mia³ duszê na ramieniu, ale odpar³ mê¿nie:- Ty jesteœ moim panem, a ja twoim s³ug¹, jak siê umawialiœmy.Idê z tob¹.Borric po³o¿y³ d³oñ na ramieniu ch³opca i lekko uœcisn¹³.A ty, spryciarzu? -zwróci³ siê do Nakora.Ten uœmiechn¹³ siê szeroko.- Œwietnie siê bawiê.Ghuda wzniós³ oczy ku niebu i westchn¹³ do siebie: - On siê bawi!Gdy jednak Borric gestem d³oni wskaza³ kierunek, najemnik po³o¿y³ d³oñ narêkojeœci miecza i bez s³owa ruszy³ przodem.Ksi¹¿ê nigdy wczeœniej nie widzia³ budowli, która da³aby siê porównaæ doimperialnego pa³acu.By³ rozleg³y niczym miasto, a ruch na jego korytarzach iwewnêtrznych alejkach nie by³ mniejszy ni¿ na targowej ulicy w po³udnie.Jak dotej pory, przypuszczenie Borrika, ¿e nikt ich o nic nie spyta i nie zatrzyma,je¿eli bêd¹ sprawiali wra¿enie ludzi zajêtych i maj¹cych wszelkie prawo tuprzebywaæ, okaza³o siê prawdziwe.Sêk w tym, ¿e ¿aden z nich nie mia³ pojêcia,dok¹d powinni siê udaæ.Pytanie o kierunek by³o ryzykowne - ka¿dy, kto mia³prawo pobytu w pa³acu, z pewnoœci¹ dobrze wiedzia³, dok¹d iœæ i co robiæ.Stracili ju¿ godzinê.Zbli¿a³a siê pó³noc - keshañski dzieñ pracy skoñczy³ siê kilka godzin wczeœnieji ka¿dy uczciwy, przestrzegaj¹cy prawa obywatel dawno ju¿ chrapa³ wciemnoœciach cichej alkowy.Borric poprowadzi³ towarzyszy w rejony, gdzie ruchby³ nieco mniejszy - potem pod¹¿yli bocznym korytarzem, na który wychodzi³ydrzwi od kwater prywatnych.Spodziewa³ siê, ¿e lada moment zostan¹ zatrzymani iodetchn¹³ z ulg¹, kiedy trafili na niezbyt rozleg³y ogród - obecnieopustosza³y.Ghuda przyklêkn¹³ przy fontannie i napi³ siê krystalicznie czystejwody.Potem westchn¹³, podniós³ wzrok ku niebu i spyta³:- Co teraz?Borric przysiad³ na krawêdzi sadzawki.- Myœlê, ¿e powinienem zbadaæ teren, ale dopiero gdy siê uspokoi.-Zdj¹³opoñczê i kolczugê i doda³: -A je¿eli mam siê tu trochê pokrêciæ, muszêzostawiæ ten rynsztunek.-Rozejrzawszy siê dooko³a, spostrzeg³ kêpê krzewów ipaproci rosn¹cych przy murze.- Jeœli siê tam wciœniecie, znajd¹ was tylkowtedy, kiedy ktoœ przyjdzie was tu szukaæ.i bêdzie wiedzia³, gdzie patrzeæ.Ghuda zamierza³ ju¿ coœ powiedzieæ, kiedy us³yszeli uderzenie dzwonu.- Co to by³o?Za pierwszym posz³o drugie, potem nastêpne.Nagle wszêdzie rozdzwoni³y siêdzwony.Ich uderzeniom towarzyszy³ ³oskot stóp wielu ludzi, biegaj¹cych popobliskich korytarzach.Borric porwa³ kolczugê, podbieg³ ku ¿ywop³otowi i da³nura w gêste krzaki.Kul¹c siê obok kompanów, zakl¹³ s¹¿niœcie:- A bodajby ich gêsi skopa³y! Zastanawiam siê, czy to nie my jesteœmy powodemca³ej tej wrzawy?Wygl¹daj¹cy ostro¿nie przez liœcie i ga³êzie Ghuda mrukn¹³ ponuro:- Nie wiem, ale je¿eli zaczn¹ przeczesywaæ ten ogródek, to tkwimy tu zamkniêcijak ryby w saku.St¹d jest tylko jedno wyjœcie.- Owszem! - warkn¹³ Borric.-Musimy poczekaæ!Erlanda i Sharanê uderzenia dzwonów wyrwa³y ze snu.Nie by³ to sen g³êboki, poprostu drzemali s³odko, nasyceni mi³oœci¹.Dziewczyna, owszem, wygl¹da³aniewinnie i s³odko - ale by³a m³oda, zdrowa, pe³na zapa³u i pomys³Ã³w, któreniemal kompletnie wyczerpa³y krzepê Erlanda.By³o to najs³odsze z mo¿liwychwyczerpanie i m³ody ksi¹¿ê nie móg³ sobie wyobraziæ niczego przyjemniejszego -zw³aszcza ¿e pierwsze spojrzenie Sharany obiecywa³o, i¿ za chwilê bêdzie ci¹gdalszy.Gdy jednak zobaczy³, jak zareagowa³a na dzwony, natychmiast zapomnia³ ofiglach.- Co to by³o? - spyta³.Sharana wyskoczy³a z ³o¿a - s³u¿¹ce ju¿ bieg³y ku niej i w locie rozsuwa³yzas³ony.- Dworskie szaty!Erland zacz¹³ rozpaczliwie szukaæ w poœcieli swojego ubrania, a s³u¿bab³yskawicznie poda³a ksiê¿niczce jej spódniczkê i bluzê.Zamykaj¹c klamrê napasie, Sharana wyjaœni³a:- To alarm.Sygna³, by zamkn¹æ górne miasto.Musia³o siê staæ coœ bardzoniedobrego.Erland ubra³ siê pospiesznie i gdy oboje byli gotowi, wyszli z ogrodu i weszlido jego apartamentów.Na ksiê¿niczkê czeka³a mieszana kompania stra¿y pa³acoweji czarno odzianych ¿o³nierzy Legionu Wewnêtrznego.Sk³onili siê nisko, adowodz¹cy nimi oficer przekaza³:- Ksiê¿niczko! Szukaliœmy ciê w twoich komnatach, ale twoi s³udzy poinformowalinas, ¿e znajdziemy ciê tutaj.Imperatorowa rozkaza³a nam, byœmy natychmiastsprowadzili ciê do niej.Sharana skinê³a g³ow¹, ale kiedy Erland zbli¿y³ siê, by jej towarzyszyæ, oficerw czerni zatrzyma³ go, mówi¹c:- Ksiê¿niczko, moje rozkazy nie obejmuj¹ tego cz³owieka.Ksiê¿niczkab³yskawicznie odwróci³a siê na piêcie.- Tego cz³owieka? - syknê³a.- Dowiedz siê, chamie, ¿e stoisz przed KsiêciemWysp! Jest cz³onkiem rodziny królewskiej! - G³os Sharany by³ teraz w³adczy,dziewczyna, która jeszcze przed chwil¹ tuli³a siê do Erlanda, przemawia³a jakkrólowa, która nie zna s³owa niepos³uszeñstwo.- Masz siê doñ zwracaæ jak domego wuja, poniewa¿ nie ustêpuje rang¹ ksiêciu Awariemu! To rozkaz!Erlanda zdumia³a reakcja ksiê¿niczki na niewielkie w koñcu grubiañstwo oficerai wœciek³oœæ, z jak¹ siê wcale nie kry³a.Niemal oczekiwa³, ¿e zdegraduje tegocz³owieka - do czego z pewnoœci¹ mia³a prawo - zamiast tego jednak ksiê¿niczkakiwnê³a d³oni¹, daj¹c mu znak, by jej towarzyszy³.Ksi¹¿ê zauwa¿y³, ¿e oficerzblad³ niby wór m¹ki i spoci³ siê obficie - nie popisa³ siê dzisiejszej nocy.Kiedy skrêcali za róg korytarza, Sharana odezwa³a siê doñ g³osem, który znówby³ s³odki i upajaj¹cy:- Myœlê, ¿e powodem tego zamieszania s¹ niefortunne wieœci o armii twojegoojca.W¹tpiê, by komukolwiek grozi³o prawdziwe niebezpieczeñstwo [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •