[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Łyknął raz jeszcze.W żołądku wciąż miał gulę i z trudem powstrzymał się przed zwróceniem tego, co wypił.Jest na to tylko jedna rada, pomyślał.Golnij sobie więcej.I tak też zrobił.A chociaż każdy łyk smakował mniej obrzydliwie niż poprzedni, wciąż jeszcze nie był gotów sięgnąć po rewolwer i wrócić na dół.Pił więc dalej.Wkrótce mdłości ustąpiły i kontrolę nad JD przejęła adrenalina.Stopniowo alkohol ukoił mu nerwy.JD poczuł, jak wypełnia pustkę w jego ciele.Z żołądka zaczęło promieniować nowe doznanie, wściekły szał, gdy zaczęło do niego w pełni docierać to, co się stało, a także co musi teraz zrobić.Autopilot się wyłączył, w przeciwieństwie do chłopaka.Ogarnęła go nowa żądza.Łaknienie krwi! Ale nie takie, jakie odczuwa wampir - nie było to pragnienie zabijania dla jedzenia ani dla sportu.Teraz pragnął zabijać, by czuć, że żyje.Ani się obejrzał, a w butelce zostało bourbona już tylko na jeden ostatni, solidny łyk.Obrzucił ją przeciągłym spojrzeniem, odetchnął głęboko i wlał resztkę do gardła.Teraz już całkiem zaślepiła go żądza krwi.Wyprostował się, jego usta ułożyły się w szyderczy grymas.Wydął pierś i spojrzał na rewolwer, który odłożył na łóżko.A gdy tak na niego patrzył, przed oczami znów mignęły mu przebłyski makabry, do jakiej doszło w tym pokoju, co jeszcze bardziej zwiększyło napływ adrenaliny.Ni stąd, ni zowąd widział pokój jak przez mgłę, a i broń była niewyraźna.Lepiej uporaj się z tym, zanim będzie za późno, pomyślał.Z całej siły cisnął butelką bourbona o ścianę; rozbiła się w drobny mak, zasypując wszystko odłamkami szkła.Towarzyszył temu huk, który mógłby obudzić zmarłego, tym razem jednak obudził żywego trupa.Chłopak usłyszał, że jeden z dwóch wampirów poruszyłsię w kuchni na dole.Po raz ostatni odetchnął głęboko, wziął rewolwer i wyszedł z sypialni na schody.Zszedłszy na parter, zobaczył w rogu kuchni bezwładne ciało nadal nieprzytomnego Kione.Wampir leżał oparty o szafki pod zlewem, obojętnie gapiąc się na JD pustymi oczodołami, w których niedawno miał oczy.Był zamroczony.Śmierć nie zawładnęła jeszcze bestią, z której ust wydobywały się małe obłoczki pary, gdy powietrze uchodziło z poturbowanych płuc.W drugim kącie kuchni, poza zasięgiem wzroku JD, urzędowała wampirzyca, któraniegdyś była jego matką.Wstała i rozglądała się za czymś do jedzenia.JD z trudem rozpoznałtę kobietę, kiedy przeszła powoli nad Kione i pojawiła się w jego polu widzenia.Twarz wciąż miała pokrytą skorupą krwi, pod którą pulsowały niebieskie żyły.Maria po raz pierwszy pragnęła zakosztować ludzkiej krwi.Widząc w JD jedynie potencjalną ofiarę, obdarzyła go szerokim, złaknionym krwi uśmiechem i rzuciła się na niego.W jej oszalałych oczach malowała się żądza jego krwi.Stojąc u podnóża schodów, JD usiłował zapanować nad swoim opilstwem, chociaż w środku nadal paliła go ślepa furia.Powoli uniósł prawą rękę i wycelował rewolwer w nacierającą wampirzycę.Jego dłoń dygotała niepohamowanie, a nogi, które zniosły go po schodach na dół, zmieniły się w galaretę.Już samo wycelowanie broni kosztowało go mnóstwo wysiłku, ale gdy nadeszła ostatnia szansa na strzał, skorzystał z niej.W ostatniej chwili, zanim potwór dobrał się do niego, zamknął oczy i nacisnął spust.PIF!Huk wystrzału zatrząsł całym domem.Był o wiele głośniejszy, niż chłopak sobie wyobrażał, w dodatku odbijał się echem, jakby nigdy nie zamierzał ucichnąć.Kilka sekund później, gdy dźwięk nieco zelżał i jedynie dzwonił mu w uszach, JD otworzył oczy.Ciało matki leżało na wznak w progu kuchni, a z ziejącej dziury w jej piersi, w miejscu, gdzie trafiła ją kula, wznosiły się w górę kłęby dymu.Serce Marii zostało rozerwane na strzępy.Dym rozwiał się znad jej ciała, które zmieniło się w nicość, a wraz z nim uleciała także dusza.Ręka JD już się nie trzęsła, trzymał rewolwer pewnie i po raz pierwszy poczuł na twarzy tę wilgoć, tam, gdzie zbryzgała go krew matki, gdy kula przeszyła jej ciało.Maria leżała przed nim, martwa.Straciła duszę, ale przy okazji on także stracił swoją.Jakimś cudem kuchenne okno stanęło otworem i obie ich dusze uleciały przez nie, rozpływając się w mroku nocy.Chłopak zrobił dwa kroki w stronę trupa i przyjrzał mu się przez chwilę.Wzakrwawionej twarzy nie dawało się rozpoznać poczerniałych oczu.To już nie była jego matka, on zaś nie był już JD, niewinnym, skorym do żartów chłopcem, który dopiero co zakochał się w Beth [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •