[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.!) Czy Babilon jest psychicznym zbawieniem dla „amerykańskiego snu”, czy może raczej uosobieniem jego rozkładu?Nie wiem.Mam nadzieję, że to zrozumiem.Oto jest świątynia Marduka, boga zwycięstwa.Szerokie rampy pną się stromo ku górze, zygzakując, przecinając się wzajemnie, otaczając liczne wieże świątyni.Wspina się potok wyznawców; inni schodzą.Czy rzeczywiście mają intencję modlitwy, czy tylko chcą podziwiać widok ze szczytu?Na olbrzymim dziedzińcu kramarze sprzedają kadzidło i oliwę, beczące jagnięta, dzbany importowanego greckiego wina i sznycle.Zagaduję jednego ze schodzących wiernych: brodatego męża w turbanie:- Wybacz mi, panie, jestem przyjezdnym.Czy wy naprawdę czcicie Boga Wojny?Bo któż by w dzisiejszych czasach wyznawał kult wojny? Ale przecież mamy teraz 323 rok przed Chrystusem.Twarz mężczyzny czerwienieje.- Głupiec! - cedzi przez zęby i odpycha mnie na bok.Inny, starszy mężczyzna dosłyszał tę rozmowę.Podchodzi uśmiechając się krzywo i przepraszająco, i stoi obracając w palcach rzeźbioną laskę.- Czyż nie jest szlachetniej czcić nieistniejących bogów? - zaczyna tajemniczo.- Ale zapewne oddawanie im czci sprawia, że poczynają istnieć.Z drugiej strony, gdzież indziej mógłbyś ostatnimi czasy równie niewinnie wyznawać kult wojny? Być może owi wyznawcy po prostu poszukują swej utraconej niewinności, niewinności zwierzęcia, które nie pyta, czy słońce jutro wzejdzie, lub czy jutro będzie istnieć.Albowiem zwierzęta nie znają jutra.A „wczoraj” już uległo zatarciu.Wszystko jest teraźniejszością, czasem obecnym, chwilą.Zatem chwila wiecznie się powtarza.Zwierzę i cały jego rodzaj doświadczają tego od milionów lat.Miast historii posiadają instynkt.Ale zapewne greccy bogowie wojny za każdym razem unicestwiają imperia razem z ich pomnikami i kronikami - inaczej waga wspomnień zmiażdżyłaby nas swym brzemieniem.Nie mielibyśmy sił dla nowych przedsięwzięć, które w rzeczywistości są tymi samymi odwiecznymi przedsięwzięciami, zapomnianymi, a potem rozpoczynanymi na nowo.Jak mam to rozumieć? Czy on jest filozofem, fantastą, czy głupcem? Czy futurologiem? Czy mówi, że świat trzeba zniszczyć, aby świat mógł trwać dalej? Że Ameryka musi ulec rozkładowi, aby mogło powstać królestwo Amazonii czy Aszanti? Z pewnością zapomina o wszystkich pociskach nuklearnych, ustawionych w silosach? Czy to możliwe, by społeczeństwo mogło się po prostu załamać, a rakiety zostały tam, gdzie są, zardzewiałe, nie nadające się do odpalenia?Mój rozmówca wykonuje małe podskoki dookoła swojej laski.- A poza tym, cudzoziemcze - mówi - może Marduk wcale nie jest bogiem wojny.Nie zakładaj, że posiadłeś mądrość, dlatego, że jesteś Grekiem.Jesteś tu, by odkryć Babilon.Wszyscy jesteśmy tu po to.Mruga i odchodzi żwawym krokiem.- Zaczekaj.!Nie czeka.Kupujemy sznycle z ryby i wino.Oto jest rzeka Eufrat przepływająca przez serce Babilonu.A na niej wielkie łodzie wyplatane z wikliny i obciągane tkaniną, obciążone towarem, pasażerami i kozami.Pomimo wioseł z przodu i z tyłu owe doskonale okrągłe łodzie mają tendencję do obracania się w nurcie rzeki niczym zderzające się samochodziki w lunaparku.Stoimy na kamiennym moście, który tak ukochał Herodot; opieramy się o balustradę, obserwując ruch na rzece.Pomiędzy potężnymi, kamiennymi filarami rozciąga się pomost z desek; można je wszystkie podnieść i wyciągnąć na brzeg, uniemożliwiając przejście przez most.Co noc wszystkie deski są wyciągane i składane na brzegu, co ranka układa się je z powrotem.Nie buduje się mostu po to, by mogli po nim przejść wrogowie? A przecież dzieje się to w samym sercu Babilonu.Czyżby serce było chore, podzielone przeciw samemu sobie? Czyż jest to corpus callosum, most pomiędzy dwiema półkulami mózgu Babilonu? Czyż co noc, gdy miasto śpi, śni ono dwa różne sny - sen o przeszłości i sen o przyszłości?Poza murami miasta, na przestrzeni kilku mil Eufrat toczy swe wody przez nawodnione ziemie uprawne.Później wraca, pokonując tę samą drogę podziemnym tunelem, którego ujście znajduje się poniżej miasta.Eufrat jest obwodem zamkniętym o długości dwudziestu paru mil.Zbudowały go wojska inżynieryjne.Zagłębiona w ziemię sztolnia dostarcza energii geotermicznej dla potężnych pomp w górze rzeki, które z powrotem wypychają wodę z głębin.Ukryta oczyszczalnia ścieków w dole rzeki uzdatnia wodę, zanim wpływa ona pod ziemię.Sen.I marzenia senne.Znaleźliśmy kwatery w podrzędnym zajeździe z dziedzińcem, gdzie konie i wielbłądy rżały, grzebały kopytami, chrapały i parskały.Karawanseraj.Deborah i ja wzięliśmy oddzielne izby: maleńkie cele o ścianach z nagiej cegły, z materacami wypchanymi sianem i z pościelą z grubego płótna, lecz całkiem czystą.Ku mojemu zaskoczeniu nie ma ani śladu robactwa.Deborah i ja nie śpimy razem, ponieważ od chwili, gdy weszliśmy w bramy Babilonu, jesteśmy sobie coraz bardziej obcy.Możemy ze sobą pójść dopiero wtedy, gdy najpierw przebędziemy całą drogę do obcości - i w końcu tam się spotkamy.Jeżeli się wtedy rzeczywiście rozpoznamy.Lub będziemy chcieli się rozpoznać.Mieszkamy w tym samy zajeździe, i nawet chodzimy wszędzie razem.Ale nie jak kochankowie, którymi nie byliśmy, ani jak brat z siostrą, którzy tylko odwzajemniają swoją poufałość.Śnię: wszystkie rakiety poleciały, wszystkie bomby spadły [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •