[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ledwo rodzice się oddalili, przybiegła liszka pod drzwi i zawołała:- Syneczku, Bzdęczyku, otwórz drzwi, będę cię wozić na moim puszystym ogonie!Chłopiec jednak nie otworzył.Liszka rozmyślała, jak by tu dostać się do chaty, porwać Bzdęczyka i zanieść go swoim dzieciom, żeby miały uciechę.Podeszła jeszcze bliżej drzwi i odezwała się przymilnie:- Otwórz, Bzdęczyku, powiozę cię na chwościku!Chłopiec był ciekaw, więc otworzył.Liszka weszła, Bzdęczyk siadł na jej ogonie i zaczęli biegać wokoło po izbie, potem - przez otwarte drzwi - hop!- i liszka pomknęła z nim do lasu, do lisiej jamy.Gdy rodzice wrócili do domu, chata stała otworem, szukali Bzdęczyka, ale go nigdzie nie było.Domyślili się zaraz, że to z pewnością liszka porwała im synka.Ojciec wziął pod pachę skrzypce, matka worek, i poszli na poszukiwanie chłopca.Tak przyszli przed lisią jamę.Tu ojciec zaczął grać:- Kumosinko, liszko, chodź potańczyć troszkę.Także ty, Bzdęczyku, miły nasz chłopczyku, zatańcz przy muzyczce!Nie trwało długo i jeden mały lisek wyjrzał z jamy; wtedy ojciec szybko go złapał i wsadził do worka; potem znów zagrał:- Hej, wy trzy lisiątka, i ty, kumo, liszko, chodźcie tu potańczyć!Znów wyjrzał jeden lisek i znowu ojciec złapał go i wsadził do worka, po czym grał dalej:- Hej, wy, dwoje lisiąt, i ty, kumo, liszko, chodźcie tu potańczyć!Wtedy wychylił się z jamy następny lisek.Również i ten znalazł się w worku.Ojciec grał dalej:- Hej, ostatni lisku, i ty, kumo, liszko, chodźcie tu potańczyć!Ojciec, mając już teraz wszystkie lisiątka w worku, zagrał jeszcze raz:- Kumosinko, liszko, chodź potańczyć troszkę!Na to wybiegła rozgniewana lisica popatrzeć, kto tam gra, i tak również ona powędrowała do worka.Teraz ojciec mógł już zabrać swego synka Bzdęczyka z lisiej jamy.Rodzice uradowani, że odnaleźli go całego i zdrowego, powrócili do domu.Od tego czasu Bzdęczyk był zawsze posłuszny.słowackaO tym, jak pies buty wilkowi sprawiłBył wilk i pies.Pies był wielki i wilk chodził do niego w odwiedziny.Raz wilk powiada do tego psa:- Ja cię zjem!A pies na to:- Mój piękny, nie zjadaj mnie, ja ci za to buty sprawię!- Ano, to mi spraw!Minęło kilka dni, przyszedł wilk do psa i pies mu powiada:- Zaraz ci sprawię buty, ale pamiętaj, żebyś w tych butach nie chodził po rosie ani po wodzie!Wziął pies z sobą wilka i kazał mu wejść do gęstego błota.Wilk wlazł i umazał sobie nogi po kolana; a gdy wyszedł, pies mu surowo przykazał:- Masz teraz buty! Jak nie wierzysz, to się przypatrz gospodarzowi: chodzi w takich samych butach.Pamiętaj, com ci przykazał, nigdy nie chodź po rosie, ani po wodzie, bo ci drugich już nie sprawię, a jak wejdziesz w wodę, to ci woda buty zabierze!Wilk usłuchał.Leży, nie rusza się nigdzie ze swojej nory przez jeden dzień i drugi dzień, i trzeci dzień; ale wreszcie zachciało mu się jeść.Wstał i poszedł szukać czegokolwiek, czym by się posilił.Pobiegł przez las do rzeki, przeszedł przez wodę na drugą stronę, patrzy na nogi - butów nie ma, bo mu się obmyły we wodzie.Wraca zły do psa i pyta:- Jakieś ty mi buty zrobił?! Ledwo trzy dni i już po butach! Teraz cię zjem.Pies mu odpowiada:- A mówiłem, nie chodź po rosie, ani po wodzie, to będziesz miał buty.Słyszałeś, com ci mówił: drugi raz butów robić nie będę! Teraz rób sobie, co chcesz, drugich butów nie dostaniesz, trudno, będziemy się prawować.- No, to pójdźmy do sądu - odparł wilk, i poszli.Wilk wziął do pomocy niedźwiedzia i dziką świnię, a pies zabrał kota i koguta; wędrują do sądu.Pierwszy szedł wilk, potem niedźwiedź i dzika świnia; przyspieszyli kroku, a gdy już pies ze swoimi został w tyle, mówi wilk do niedźwiedzia:- Ty wejdziesz na smrek! A do dzikiej świni:- Ty się zagrzebiesz w kupie liści i będziesz tam siedzieć.Jak tylko tamci nadejdą, już my tu zaraz sami sobie sąd urządzimy! Pies nie zobaczy nikogo z nas i będzie spokojny, a wtedy ja się na niego rzucę - wy na razie tylko patrzcie! Jakbym mu nie dawał rady, to mi przyjdziecie na pomoc, razem złapiemy psa i rozszarpiemy go na kawałki!No i za chwilę idzie pies, nie wiedząc, jaka to czeka na niego pułapka; nie wiedział, jak to wilk chce dobrać mu się do skóry.Idą też jego przyjaciele, idą wszyscy trzej: naprzód pies, potem kogut, na końcu kot.Kogut drepcze i mówi do siebie:„Tak, tak! Tak, tak!” Słyszy to niedźwiedź na smreku i myśli, że już się wszystko wydało, że wrogowie mówią „tak, tak!”, że idą zdecydowani na wszystko.A kot, co szedł za tamtymi na ostatku, zakręcił ogon w górę.Niedźwiedź widząc to zamruczał do wilka:- Ej, wiesz co, źle z nami! Widziałem, jak on tę pikę podniósł w górę.Przebije nas tą piką!A wilk powiada niedźwiedziowi tak:- Co ci przychodzi do głowy?! Toć damy im radę, siły mamy dość na tych mizeraków.Przecież mocniejszego zwierza, niż my trzej, nie znajdziesz w całym lesie! Ja sam połknąłbym ich trzech jak nic!Na to niedźwiedź:- Prawda! Ja sam, jak ich w garść złapię, to ani pisną, w pazurach ich rozedrę!Dzika świnia natomiast nic nie mówiła, tylko sobie raz po raz ruszyła ogonem w liściach.Jak kot to spostrzegł, skoczył do niej łaps! - za ogon, bo myślał, że to mysz tam chrobocze.Dzika świnia poderwała się: „Co takiego?!” - hops! z liści i - w nogi!Kot też się przeląkł, bo myślał, że to jakiś pies, i dał susa na smrek.A wskoczył właśnie na ten smrek, co to niedźwiedź siedział na nim.Ten w strachu:- Już dziką świnię przebił piką, teraz biegnie do mnie!Więc niedźwiedź szybko w górę po smreku, ucieka przed kotem, a kot za nim.Nie ma już niedźwiedź dokąd uciekać, dalej już smreka brakuje, jest już na samym wierzchołku i - spadł ze strachu na ziemię, zabił się.Kot został na smreku, dzika świnia pognała do lasu, a wilk został z psem na placu boju.Porwał się wilk na psa, bo nie wiedział, co się stało z jego pomocnikami.Ale pies był wielki i silny, wilk zaś zgłodniały, trzy dni nic nie jadł, liczył na pomoc, a pomoc zawiodła.Skoczył i pies na wilka, schwycili się obaj, wilk słaby, pies mocny, zagryzł pies wilka.Od tego czasu wilki z psami żyją w niezgodzie.polskaTrzy kozy i wilkPewnego razu wybrały się trzy kozy do lasu poskubać trochę kory i listków.Pierwsza miała jeden brzuch, druga dwa, trzecia trzy brzuchy.Najpierw spotkała się pierwsza koza z wilkiem.Ten spytał ją z ciekawością:- Siostrzyczko kozo, dokąd idziesz?- Do lasku, poskubać trochę kory i listków!- Co masz na głowie?- Różki!- Co masz między nóżkami? - Wymionka!- Mniam, mniam, pożrę cię! - i połknął kozę.Nadeszła druga, ta z dwoma brzuchami.Wilk znów zapytał:- Siostrzyczko kozo, dokąd idziesz?- Do lasku, poskubać trochę kory i listków!- Co masz na głowie?- Różki!- Co masz między nóżkami?- Wymionka!- Mniam, mniam, pożrę cię! - i połknął kozę.Nadeszła trzecia, ta z trzema brzuchami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •