[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Pani kapitan, mogę o coś zapytać? - Zmienił pozycję z charakterystyczną dla nastolatka niezgrabnością i podrapał się po bosych stopach, pokrytych odciskami od wspinania się po rurach napędu, opierając je o próg.- Coś jest w rurach.Chyba powinna pani na to rzucić okiem.- Ślimak kazał ci mnie ściągnąć?Carlos podrapał się za sterczącym uchem obgryzionym paznokciem kciuka.- Aha.- Wasza trójka potrafi się tym zająć, co?- Tak jest, pani kapitan.- Calli spojrzał na zbliżające się do siebie kulki.Rydra ruszyła za Carlosem.Zjechali w dół ruchomą drabiną i pochyleni przeszli pomostem zawieszonym wysoko pod sufitem.- Tędy - powiedział Carlos, niepewnie prowadząc pod wygiętymi szynami magistrali.Na platformie z kratownicy zatrzymał się i otworzył szafę w ścianie.- Proszę spojrzeć.- Wyjął płytkę drukowaną.- Tutaj.- Cienkie pęknięcie na plastikowej powierzchni.- Złamane.- Jak? - spytała Rydra.- W taki sposób.- Ujął płytkę obiema rękami i wykonał gest zginania.- Jesteś pewien, że nie pękła sama?- Nie mogłaby - odparł Carlos.- Kiedy znajduje się na swoim miejscu, jest dobrze zamocowana.Nie da się jej rozwalić nawet młotem.Na tej płytce są wszystkie obwody łączności.Rydra skinęła głową.- Deflektory pola żyroskopowego do manewrowania w zwykłej przestrzeni.- Otworzył kolejne drzwiczki i wyjął następną płytkę.- Tutaj.Rydra przeciągnęła paznokciem po drugiej płytce.- To musiał zrobić ktoś ze statku - powiedziała.- Zabierz je do warsztatu.Powiedz Lizzy, że kiedy skończy przedrukowywanie, ma je przynieść z powrotem i ja je włożę.I oddaj jej kulki.2.Zanurz klejnot w gęstym oleju.Blask zażółca się powoli, potem bursztynowieje, wreszcie czerwienieje i gaśnie.Tak wyglądał skok w przestrzeń hiperstatyczną.Siedząca przy konsoli komputera Rydra przyglądała się tabelom.Od początku podróży słownik powiększył się dwukrotnie.Zadowolenie wypełniło jedną stronę jej umysłu jak dobry posiłek.Słowa i ich proste układanie, łatwość zawsze na języku, pod palcami, układały się dla niej, odsłaniając, definiując, odsłaniając.Gdzieś tu czaił się zdrajca.Pytanie, próżnia, gdzie nie pojawiała się żadna informacja będąca odpowiedzią, tworzyło pustkę po drugiej stronie jej mózgu; zadręczała się tym aż do załamania.Ktoś celowo uszkodził te płytki.Lizzy to potwierdziła.Czy są na to jakieś słowa? Imiona wszystkich członków załogi, a przy każdym znak zapytania.Rzuć klejnot na hałdę klejnotów.Tak wyglądał skok z hiperstazy w okolicę Stoczni Wojennej Sojuszu na Armsedge.Siedząc przy konsoli łączności włożyła hełm czuciowy.- Chcecie tłumaczyć?Błysnął wskaźnik oznaczający zgodę.Każdy z bezcielesnych obserwatorów monitorował parametry strumienia grawitacyjnego i elektromagnetycznego prądów stazy dla danej częstotliwości wszystkimi zmysłami; każdy w innym paśmie.Tych parametrów było mnóstwo, a pilot sterował statkiem wśród prądów, jakby żeglował po oceanie.Hełm kondensował je, dzięki czemu kapitan mógł oglądać ogólny obraz macierzy, zredukowany tak, by cielesny obserwator od tego nie zwariował.Włożyła hełm, zakrywając oczy, uszy i nos.Coś cisnęło nią przez pętle z błękitu i rzuciło w indygo; dryfowała przez kompleks stacji i planetoid składających się na Stocznię Wojenną.W słuchawkach rozlegało się brzęczenie przerywane wybuchami szumu.Emitery węchowe poczęstowały ją zmieszanym smrodem perfum i gorącego oleju, doprawionego gorzkim zapachem palącej się skórki cytrynowej.Gdy uruchomiła wszystkie trzy zmysły, została odcięta od rzeczywistości w kabinie i dryfowała przez czuciowe abstrakcje.Prawie minutę zajęło jej przebicie się przez wrażenia i rozpoczęcie interpretacji.- Dobrze.Co widzę?- Światła to różne planetoidy i stacje pierścieniowe składające się na Stocznię Wojenną - wyjaśniło Oko.- Ten błękitny kolor z lewej to sieć radarowa, którą rozciągnięto w stronę Centrum Gwiazdowego Czterdzieści Dwa.Czerwone rozbłyski w prawym górnym rogu to odbicie Bellatrix w częściowo powlekanym dysku solarnym obracającym się cztery stopnie poza polem widzenia.- A ten niski szum? - spytała Rydra.- To napęd statku - odparło Ucho.- Zignoruj go.Mogę go zablokować, jeśli wolisz.Rydra skinęła głową i szum ucichł.- To stukanie - zaczęło Ucho.-.to alfabet Morse’a - dokończyła Rydra.- Rozpoznaję go.Pewnie jacyś dwaj radioamatorzy, którzy wolą trzymać się z dala od obwodów optycznych.- Zgadza się - potwierdziło Ucho.- Co tak cuchnie?- Ogólny zapach to pole grawitacyjne Bellatrix.Nie można odbierać wrażeń węchowych w stereo, ale spalona skórka cytrynowa to siłownia, która znajduje się za tą zieloną poświatą, na wprost ciebie.- Gdzie zacumujemy?- Pośrodku triady e-moll.- W tym wrzącym oleju, którego zapach dolatuje z lewej strony.- Dokładnie na tym białym polu.Rydra przełączyła się na pilota.- Dobrze, Mosiądz, cumujemy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •