[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jak się masz, urwisie - rzekł Postel, prawdziwy typ prowincjonalnego sklepikarza.- Jakże tam szacowne zdrówko? Co do mnie, właśnie skończyłem doświadczenie nad melasą, ale trzeba by na to waszego ojca, aby znaleźć to, czego szukam.To był człowiek całą gębą, świeć Panie, nad jego duszą! Gdybym znał jego sekret na podagrę, obaj jeździlibyśmy dziś karetami!Nie zdarzył się tydzień, aby aptekarz, równie głupi jak poczciwy, nie zadał pchnięcia sztyletem Lucjanowi, wspominając o nieszczęsnej dyskrecji, jaką ojciec jego zachował w kwestii swego odkrycia.- To wielkie nieszczęście - odparł krótko Lucjan, któremu ojcowski elew zaczynał się wydawać straszliwie pospolity, mimo iż błogosławił go często: niejednokrotnie bowiem zacny Postel wspomagał wdowę i dzieci swego mistrza.- Cóż tobie? - spytał Postel kładąc epruwetkę na stole laboratoryjnym.- Czy nie było listu do mnie?- Ale owszem, i pachniał jak balsam! Leży tam koło pulpitu, na ladzie.List pani de Bargeton między słojami aptecznymi! Lucjan rzucił się w głąb sklepu.- Spiesz się, Lucjanie! Obiad czeka od godziny, wystygnie zupełnie - zawołał miły, słodki głosik przez otwarte okno.Lucjan nie słyszał.- Pani brat coś nie tego, panno Ewo - rzekłPostel podnosząc głowę i przytykając znacząco palec do czoła.Stary kawaler, dość podobny z postaci do baryłki z wódką, na której fantazja malarza pomieściłaby szeroką, czerwoną i ospowatą facjatę, przybrał spoglądając na Ewę minę ceremonialną i słodką, dowodzącą, iż nosi się z myślą zaślubienia córki swego poprzednika, nie mogąc się wszelako uporać z walką, jaką miłość i interes staczały w jego sercu.Toteż często powtarzał Lucjanowi to zdanie, które rzucił mu obecnie, kiedy młody człowiek przechodził mimo:- Ależ śliczna twoja siostrzyczka! Tobie też nic nie brakuje! Ojczulek wszystko robił galanto.Ewa, słuszna brunetka, miała przy czarnych włosach niebieskie oczy.Mimo znamion męskiego charakteru była łagodna, tkliwa i skłonna do poświęceń.Jej niewinność, naiwność, spokojna rezygnacja, z jaką znosiła życie pochłonięte pracą, cnota jej, na którą nie targnęła się żadna obmowa, musiały oczarować Dawida Sechard.Toteż od pierwszego widzenia wykwitła między nimi niema, cicha i prosta miłość, na sposób niemiecki, bez gwałtownych objawów i niecierpliwych wyznań.Każde myślało tajemnie o drugim, jak gdyby ich rozdzielał jakiś zazdrosny mąż, dla którego to uczucie byłoby zniewagą.Oboje kryli się przed Lucjanem, tak jakby mu wyrządzili jakąś krzywdę.Dawid obawiał się, iż nie spodoba się Ewie, którą znowuż trawiły skrupuły związane z ubóstwem.Prawdziwa wyrobnica umiałaby być śmiałą, ale dziecko starannie wychowane i zubożałe dostrajało się do swego smutnego losu.Skromna z pozoru, w rzeczywistości dumna, Ewa nie chciała się upędzać za człowiekiem, który uchodził za bogatego.W tej chwili ludzie świadomi rosnącej wartości ziemi szacowali przeszło na osiemdziesiąt tysięcy folwarczek w Mar-sac, nie licząc gruntów, którymi stary Sechard, zbogacony oszczędnościami, szczęśliwy w zbiorach, zręczny w sprzedaży, miał zamiar go zaokrąglić, polując na sposobność.Dawid był może jedynym człowiekiem, który nie miał pojęcia o majątku ojca.Dla niego Marsac było nabytą w 1810 r.za kilkanaście tysięcy franków folwarczyną, gdzie bywał raz na rok w czasie winobrania i gdzie ojciec prowadzał go po winnicach chwaląc zbiory, których drukarz nie widział nigdy i o które troszczył się bardzo mało.Miłość uczonego nawykłego do samotności powiększała jeszcze uczucie, przesadzając mu własną nicość; miłość ta potrzebowała zachęty, dla Dawida bowiem Ewa była kobietą bardziej imponującą niż wielka dama dla jakiegoś gryzipiórka.Niezgrabny i niespokojny w obliczu swego bóstwa, tuż po przybyciu gotujący się do odejścia, drukarz powściągał swą miłość zamiast ją wyrazić.Często wieczorem, ukuwszy jakiś pozór, aby się poradzić Lucjana, szedł z placu du Murier przez bramę Palet aż do Houmeau; ale dochodząc do zielonej bramy uciekał lękając się, iż przybywa zbyt późno lub ze wyda się natrętnym Ewie, która z pewnością już udała się na spoczynek.Chociaż ta wielka miłość wyrażała się jedynie w drobiazgach, Ewa zrozumiała ją dobrze; czuła się mile ujęta - mimo że bez pychy - widząc się przedmiotem głębokiej czci zawartej w spojrzeniach, słowach, obejściu Dawida; ale największym powabem drukarza był jego fanatyzm dla Lucjana: odgadł najlepszy sposób spodobania się Ewie.Aby wyrazić.w czym nieme słodycze tego uczucia różniły się od burzliwych namiętności, trzeba by je porównać do wiejskiego kwiecia, w przeciwstawieniu do świetnych ogrodowych kwiatów.Były to spojrzenia słodkie i delikatne niby pływające po wodzie niebieskie lotosy, wyrazy ulotne jak słaby zapach eglantyny, melancholie tkliwe jak aksamit mchów: kwiaty dwojga pięknych dusz, które rodzą się z bogatej, żyznej, niezmiennej ziemi.Ewa niejednokrotnie już odgadła siłę ukrytą pod tą słabością; czuła tyle wdzięczności dla Dawida za jego nieśmiałość, że najlżejsze wydarzenie mogło sprowadzić bliższe zespolenie serc.Lucjan zastał Ewę w otwartych drzwiach i nic nie mówiąc usiadł przy prostym drewnianym stole bez obrusa, na którym stało jego nakrycie.Biedne to gospodarstwo posiadało jedynie trzy srebrne nakrycia i Ewa używała ich wyłącznie dla ukochanego brata.- Cóż ty tam czytasz? - rzekła podając półmisek zdjęty z ognia i zgasiwszy uprzednio swoją przenośną kuchenkę.Lucjan nie odpowiedział, Ewa wzięła talerzyk wdzięcznie obłożony winnymi liśćmi i postawiła go na stole wraz z garnuszkiem śmietanki.- Patrz, Lucjanie, dostałam dla ciebie poziomek.Lucjan tak zatopiony był w czytaniu, że nie słyszał.Wówczas Ewa siadła koło niego bez najlżejszej urazy: czułość bowiem siostrzana znajduje niezmierną przyjemność w braterskiej bezceremonialnośći.- Ale co tobie? - wykrzyknęła widząc łzy błyszczące w oczach brata.- Nic, nic Ewuś - rzekł ujmując siostrę wpół, przyciągając ją do siebie z dziwną czułością, całując jej czoło, włosy, szyję [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •