[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Konetabl wprowadzi³ ksiêcia Bo z Antiochii do sali audiencyjnej.Ksi¹¿ê liczy³chyba czternaœcie lub piêtnaœcie lat, sprawia³ jednak wra¿enie bardzo pewnegosiebie, a jego wyst¹pienie œwiadczy³o o dojrza³oœci.Potwierdzi³ to równie¿ mój sekretarz, który wkrótce potem pojawi³ siê w naszejkwaterze.– Zmar³ ksi¹¿ê Boemund V.M³ody Bo, jego syn, poprosi³ pana Ludwika, ¿eby goog³osi³ pe³noletnim.– To jest przecie¿ s³uszne – powiedzia³em – król z pewnoœci¹ na to przystanie.– Oczywiœcie! Jego Królewska Moœæ og³osi³ od razu, ¿e z najwiêksz¹ radoœci¹pasuje m³odego pana na rycerza, ale – uœmiechn¹³ siê William, który znowuwiêcej wiedzia³ ni¿ inni – ta radoœæ zostanie niebawem zm¹cona, gdy¿ œwie¿oupieczony ksi¹¿ê ma zamiar zaraz po swoim powrocie zdetronizowaæ swoj¹ matkê,ksiê¿nê regentkê!– Nie uraduje tym stronników papieskich – oceni³em.– Lucjana z Segni jestblisk¹ krewn¹ papie¿a Innocentego.– To osoba bez charakteru, bezwolna lalka w rêkach jej rzymskiego spowiednika.– Wobec tego zas³uguje na swój los.– Owszem, w dodatku ktoœ mi opowiedzia³, ¿e za³atwi³a wstêp do Masnatu pos³owiRzymu, niejakiemu Witowi z Viterbo.– Co z tego? – spyta³em.– Ale¿ on nie ¿yje! – Williamem wstrz¹sn¹³ dreszcz.– Przypomnijcie sobie, tenoprawca kurii œciga³ mnie i dzieci a¿ do Konstantynopola, gdzie run¹³ z okna.– Jeœli nie ¿yje, to nie ¿yje – tyle mi tylko przysz³o do g³owy.– Poza tympojedziemy wkrótce do Masnatu, wtedy bêdziecie siê mogli upewniæ.Król wysy³anas obu jako poselstwo do asasynów.William nie wygl¹da³ na szczêœliwego.– Myœlê – odezwa³ siê – ¿e powinienem pozostaæ tutaj.Martwiê siê o Jezê.Jaktu opuszczaæ Akkê, dopóki dziewczynka przetrzymywana jest na Karmelu.– Có¿ to znowu za wykrêty? – odpar³em szorstko.– Nigdzie dziewczynka nie jesttak bezpieczna jak w klasztorze.Jedziecie ze mn¹.Rozkaz króla! – ze³ga³em.Skoro tylko s³oñce zatonê³o w morzu w zatoce Hajfa, na po³o¿onej nad ni¹ górzeKarmel zrobi³o siê przenikliwie zimno.Nadlecia³ lodowaty przejmuj¹cy wiatr,przeci¹ga³ dooko³a nagrzanych s³oñcem murów klasztoru, szuka³ nie zas³oniêtychokien i szpar i wzbijaj¹c kurz spada³ na wewnêtrzne dziedziñce.W umywalni zebra³ siê wokó³ przeoryszy niewielki kr¹g starych zakonnic, skupi³ysiê ciasno i szepta³y.Za nimi odwi¹zywano od sto³u Jezê i przykrywano znowu habitem jej nagoœæ.Siostra Dagoberta, której powinnoœci¹ by³o zbadanie hymenu, podesz³a do kadzi zwod¹, pow¹cha³a jeszcze raz swój wyprostowany œrodkowy palec, nim go umy³a w³ugu.– Virgo inlacta!* [* Virgo intacta (³ac.) – dziewica.] – mrukliwie og³osi³amniszkom.Przywo³ana s³u¿¹ca Irmengarda rozwi¹za³a ostatnie wiêzy, którymi takprzysznurowano do sto³u nogi Jezy, ¿e krew odp³ynê³a jej ze stóp; wszystko poto, aby rozewrzeæ dzieciêce ³ono.Irmengarda masowa³a nogi dziewczynki.Jezie wydawa³o siê, ¿e ju¿ w ogóle nicnie czuje.Nie broni³a siê, znosi³a wszystko cierpliwie, zepsuty oddech pochylonej nad ni¹kobiety i brutalnie wepchniêty palec, który sprawi³ jej ból.Zacisnê³a zêby,nie okaza³a wœciek³oœci i wstrêtu.Zsunê³a siê teraz z blatu sto³u, podziêkowa³a dobrej s³u¿¹cej, która wci¹¿jeszcze przed ni¹ klêcza³a, i wysz³a.Nie mog³a ju¿ znieœæ tych kobietcuchn¹cych rybami, uryn¹, czosnkiem i potem.– Pozostaje podejrzenie – oznajmi³a chuda Kandyda – ¿e ona jednak.– Na przyk³ad incubus* [* Incubus (³ac.) – demon zniewalaj¹cy kobiety podczassnu.]! – spyta³a drwi¹co przeorysza.– P³Ã³d dosta³ siê uchem do brzucha, a mo¿esiostra jeszcze sobie coœ wyobra¿a?– Dla ogona Belzebuba istnieje wiele otworów – zachichota³a grubokoœcistaDagoberta i od razu zosta³a skarcona.– Od was oczekujê jasnej znajomoœci uteri* [* Uterus (³ac.) – ³ono matki,macica.] – powiedzia³a ostro przeorysza – w przeciwnym razie mo¿emy po prostuczekaæ, a¿ brzuch wezdmie siê od owocu.Pojêcie „trochê ciê¿arna” nie istnieje.A wiêc przysiêgnijcie mi.– Mogê tylko powiedzieæ, ¿e b³ona jest nie uszkodzona, a przecie¿.– Koniec! – rozkaza³a przeorysza.– Ani s³owa wiêcej! I do nikogo! Nowicjuszkazostanie w ka¿dym razie ukarana za k³opoty, jakie nam zgotowa³a.– Proponujê – odezwa³a siê gorliwie Kandyda – stanie z go³ymi nogami i zwyci¹gniêtymi ramionami.– I z Bibli¹ w rêkach – doda³a Dagoberta ponuro.– Jeœli j¹ upuœci, bêdzie toznak.– ¯e gardzi S³owem Bo¿ym! – dokoñczy³a przeorysza.– Potem zobaczymy, co dalej!Capit Deus temporalenascendi principium,sed pudoris non amittitvirgo privilegium,nec post partum castitabis.Rezultat badania by³ przeoryszy obojêtny; sam fakt, ¿e musia³a jeprzeprowadziæ, ju¿ by³ zdro¿ny.Najchêtniej z miejsca odprawi³aby Jezê zklasztoru, ale musia³a us³uchaæ rozkazu króla.Chcia³a te¿ jeszcze znaæ decyzjêkrólowej, któr¹ powiadomiono o podejrzeniu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •