[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie ma obaw - uœmiechnê³a siê Sol.Jaka¿ ona pewna siebie! To chyba zawsze idzie w parzez urod¹, pomyœla³a Silje, która jakby nie zdawa³a sobiesprawy, ¿e ta prawda dotyczy tak¿e jej samej, choæ mo¿enie tak bardzo rzuca siê w oczy jak u Sol.Mo¿e te¿ Siljemia³a inne usposobienie.- Sol, chcia³abym.Dziewczynka popatrzy³a na ni¹ pytaj¹cym wzrokiem.Och, jakie to trudne! pomyœla³a Silje.- Ja.muszê z tob¹ o czymœ porozmawiaæ.Przecie¿ tyi ja zawsze umia³yœmy siê dogadaæ.- Prze³knê³a œlinêi ci¹gnê³a dalej: - Jesteœ taka œliczna, Sol.£atwo mo¿eszprzyci¹gn¹æ niebezpiecznych mê¿czyzn.- To brzmi nieŸle.- Sol! - powiedzia³a Silje wstrz¹œniêta.- Drogiedziecko, nie wiesz, co mo¿e siê staæ, kiedy mê¿czyzna.Sol by³a najwyraŸniej ubawiona.- Zapominasz chyba, ¿e by³am przy narodzinachArego.Czy myœlisz, ¿e nie wiem, i¿ on jest owocemmi³oœci twojej i Tengela? Kochana Silje, ja to wszystko ju¿wiem! Ty sama te¿ nie mog³aœ byæ du¿o starsza, kiedyzakocha³aœ siê w Tengelu.Silje pojê³a, ¿e rozmowa schodzi na niebezpieczne tory.- Mia³am szesnaœcie lat, kiedy go spotka³am - powie-dzia³a rumieni¹c siê.- On mnie zaczarowa³, zauroczy³.- Wierzê.Zawsze marzy³am, by spotkaæ mê¿czyznê,który by³by podobny do Tengela.Ale o mnie nie musiszsiê martwiæ.Czy pamiêtasz, jak zim¹ przepêdzi³am junkraGalle na œnieg, kiedy by³ zbyt natrêtny? Jestem silna, Silje,i potrafiê siê obroniæ.- Z pewnoœci¹ - odpowiedzia³a Silje, bardzo speszonam³odzieñcz¹ buñczucznoœci¹ Sol.- Przynajmniej takd³ugo, jak d³ugo nie interesujesz siê mê¿czyzn¹.Niebez-pieczeñstwo polega na tym, ¿e poci¹gaj¹ ciê wielcy, silni,nieobliczalni mê¿czyŸni, którzy nie znaj¹ zasad przy-zwoitoœci i dwornego zachowania.Zawsze mia³aœ dotakich s³aboœæ.Tak ³atwo jest wpaœæ w niebezpieczny wir- zakoñczy³a szeptem z rumieñcem wstydu na policzkach.- Bêdê ostro¿na - obieca³a Sol lekko.- A jeœli znajdêsiê w.k³opocie, to nie bêdzie tragedii.To mo¿naza³atwiæ.- Sol! - jêknê³a Silje.- Pamiêtaj, ¿e Hanna wiele mnie nauczy³a.- O, w³aœnie, Hanna.Mówi¹, ¿e du¿o czasu spêdzaszw lesie i.eksperymentujesz?Sol delikatnie dotknê³a wêze³ka, który le¿a³ obok niej.- Tak, to konieczne, bym mog³a siê wiêcej nauczyæ.Wszystko w Silje buntowa³o siê, nie œmia³a jednakokazaæ gniewu.Nie chcia³a straciæ zaufania dziewczyny.Bardzo ³agodnie powiedzia³a:- Ale czy to nie jest niebezpieczne?- Nie ma obawy! Mam nad wszystkim kontrolê!- Nie jestem tego taka pewna.Czy nie znasz opowieœcio uczniu czarnoksiê¿nika? O tym, który zabra³ siê doczarów za wczeœnie i one przejê³y nad nim w³adzê?- Mnie to nie grozi - zapewni³a Sol.- Hannapowiedzia³a, ¿e mam zdolnoœci, by staæ siê równie wielkajak ona.To ci dopiero idea³, pomyœla³a Silje.Wiedzia³a jednak,¿e dla Sol Hanna by³a œwiêtoœci¹, nie powiedzia³a wiêctego g³oœno.W oczach dziewczyny pojawi³ siê b³ysk fanatyzmu.W ten przejrzysty i piêkny letni dzieñ wyda³ siê Siljezupe³nie nie na miejscu.- Gdybym tylko mog³a dostaæ w swoje rêce tegocz³owieka, który zabi³ Ludzi Lodu, a wraz z nimi Hannê,zrobi³abym.- Hanna by³a bardzo, bardzo stara - powiedzia³a Silje.- Wiesz, czêsto zastanawia³am siê, czy nie trzyma siê przy¿yciu tylko po to, by wyuczyæ kogoœ takiego jak ty.- Tak w³aœnie mówi³a.Próbowa³a z Tengelem, ale onsiê wzbrania³.Dlatego by³a uszczêœliwiona, kiedy ja siêpojawi³am.A ten cz³owiek.nazywa³ siê Heming, praw-da?- Tak, Heming Zabójca Wójta.To szumowina.Uczy-ni³ nam wiele z³ego.Z pewnoœci¹ ju¿ nie ¿yje.- Po³o¿y³arêkê na d³oni dziewczyny.- Proszê ciê, kochanie, b¹dŸostro¿na we wszystkim, co robisz! Teraz s¹ z³e czasy.Ktoœz takim pochodzeniem jak ty nara¿ony jest na ogromneniebezpieczeñstwo.Istniej¹ specjalne s¹dy do.takichspraw.Dobrze, wszystko ju¿ powiedzia³am.Mo¿e weŸ-miemy Arego i poszukamy czegoœ dobrego w kuchni?Zosta³o chyba jeszcze trochê ciasta na miodzie.- Gdzie jest Liv?- Jak zwykle w zamku u Daga.- Mogê po ni¹ pójœæ - ochoczo zaproponowa³a Sol,wzbudzaj¹c uzasadnione podejrzenie swoj¹ gotowoœci¹.- PóŸniej, Sol - poprosi³a Silje z uczuciem, ¿e wszyst-ko, co mówi³a, sp³yng³o po dziewczynie jak woda.W koœciele Grastensholm koœcielny obserwowa³ para-fian ze swego miejsca przy chórze.Có¿ za ho³ota, myœla³ z pogard¹.Te ¿a³osne babyi ograniczeni ch³opi s¹dz¹, ¿e dost¹pi¹ zbawienia? Prawodo niego mieli tylko wybrani s³udzy Pana, tacy jak on sam.Po¿Ã³³k³a skóra na wychudzonej twarzy fanatyka napiê-³a siê mocniej na koœciach policzkowych, ods³aniaj¹ckoñskie zêby, a zimne, stalowe oczy zaokr¹gli³y siêz ciekawoœci.Czy¿ ten nieprzyzwoity gospodarz z Ner-haug nie wpatruje siê w wyciêcie sukni swej s¹siadki?Grzech, wszêdzie grzech! To musi byæ ukarane! Tak, terazju¿ zupe³nie otwarcie podziwia bujne kszta³ty kobiety,widaæ to wyraŸnie.Koœcielny odruchowo otar³ usta.Gospodarz z Ner-haug z pewnoœci¹ ma ochotê wetkn¹æ rêkê w prze³êczmiêdzy piersiami, a potem posun¹æ jeszcze ni¿ej.A ona? Ta grzeszna kobieta, czy¿ nie siedzia³a nie-spokojnie, krêc¹c siê, by jej cia³o kusi³o i uwodzi³oprostaków?Ukaraj ich, Panie, ukaraj! Niech p³on¹ w ogniupiekielnym! Zabij ich, niech odzienie spadnie z tej kobiety,obna¿aj¹c jej bezwstydnoœæ.Ladacznica, dziwka.Koœ-cielny smakowa³ te straszliwe s³owa, z upodobaniemobracaj¹c je w ustach.O, gospodarz z Nerhaug œlini siê ju¿ zapewne z po¿¹da-nia, chc¹c dotkn¹æ tych nabrzmia³ych piersi, zanurzyæ siêw zmys³owoœci.Powaliæ kobietê na pod³ogê, przewracaæsiê z ni¹, zedrzeæ szaty i pogr¹¿yæ siê w grzechu!Koœcielnly drgn¹³, szybko za³o¿y³ nogê na nogê i skrzy-¿owa³ rêce na udach.Ze strachem przys³uchiwa³ siês³owom ksiêdza.Nie, dziêki Bogu, jeszcze nie czas na jegorolê podczas mszy.Teraz nie musia³ wstawaæ.Szatan znóu by³ u niego, opar³ mu siê jednak!Wzrok koœcielnego powêdrowa³ dalej, ku ³awom,gdzie siedzieli szlachetnie urodzeni.By³a tam baronowaMeiden ze sw¹ brzydk¹ córk¹ i wnuczkiem sp³odzonymw grzechu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •