[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Działał szybko, ale Melina również zareagowała błyskawicznie.Zanim Tobiaswymierzył broń w jej kierunku, zdołała sięgnąć po kij golfowy i zdzieliła go w nadgarstek ztaką mocą, że przypuszczalnie złamała mu kość.W tym momencie do kuchni wpadł Chief.Ruchem zawodowego karateki uderzyłTobiasa w kark.Pistolet wysunął się z ręki tamtego i z hukiem spadł na podłogę.Woczodołach agenta specjalnego ukazały się białka, kolana się pod nim ugięły.Tobias runął jakwór z mąką.Patterson nadal nie odzyskiwał przytomności.Chief oparł ręce na kolanach i zwiesił głowę.Oddychał głośno, z wysiłkiem.Kaszlnąłi wierzchem dłoni otarł krwawiący nos.- Spodziewam się, że miałaś konkretny powód -wymamrotał z trudem.- Oni nie byli z FBI - orzekła Melina.- Twierdzisz to z całym przekonaniem?- Ten rzekomy Patterson zwrócił się do mnie „Melino”.- No i co z tego?- Czy nie wydaje ci się podejrzane, żeby taki sztywniak z FBI mówił do mnie poimieniu?- Może masz rację.Nie jest to jednak wystarczający powód, by zaatakować oficerasłużb federalnych tylko dlatego, że odezwał się do ciebie „Melino”.- To nie wszystko.Wczoraj wieczorem ta agentka poinformowała mnie, że Pattersonjest z oddziału FBI w Dallas.Kiedy go zapytałam o lot z Waszyngtonu.- Słyszałem.- Dlaczego agent Federalnego Biura Śledczego miałby kłamać?- Kurwa.- Było to jedyne słowo, jakie wymknęło się Chiefowi jako podsumowaniecałej afery; z nosa ciągle sączyła mu się krew.- Poddaję się.No, dlaczego miałby kłamać?- Nie wiem.Teraz, gdy walka się skończyła, jej instynkt przetrwania począł ustępować na rzeczzdrowego rozsądku.Może poniosła ją wyobraźnia.Z uwagi na wydarzenia zeszłego tygodnia,reagowała impulsywnie, gdyż stale spodziewała się podstępu.Nie potrafiła już odróżnićdobrych ludzi od złych.Nie dość, że sama sprowokowała groźną w skutkach bójkę, to jeszczewciągnęła w nią Chiefa.- Mogę się mylić - mruknęła zdenerwowanym tonem.Już to wziął pod uwagę.Ukląkł obok nieruchomego Tobiasa l wyciągnął z kieszenijego marynarki nieduże czarne etui.Wyjął z niego identyfikator, popatrzył na dokument imachnął nim w stronę Meliny.- Wygląda na autentyczny.Zdjęcie bez wątpienia przedstawiało leżącego bez przytomności agenta.Melinazakryła usta ręką i szepnęła z przerażeniem:- O, niech to.Chief podniósł się z klęczek.Przez chwilę wpatrywał się w nią bez słowa.Wreszcierzekł: - Nie kupuję tego.- Ani ja - odparła Melina, oddychając z ulgą.Ruchem głowy wskazał jej korytarz do sypialni.- Bierz kluczyki.Znikamy stąd.ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIERWSZY- Co do diab.!Agent FBI Patterson, który wszedł za agentem specjalnym Hankiem Tobiasem dokuchni w domu Meliny, z wrażenia nie dokończył okrzyku.Przez dłuższą chwilę obaj oglądali w milczeniu straszliwy bałagan.Wreszcie Pattersonzwrócił się do bardziej doświadczonego kolegi z Waszyngtonu:- Przychodzi panu do głowy jakieś wyjaśnienie? Czubkiem buta Tobias rozdeptałzwiędły kwiat.- Nic, oprócz oczywistego wniosku, że doszło tutaj do szamotaniny i walki.Kiedy Melina Lloyd nie odpowiedziała na dzwonek, Tobias nacisnął klamkę drzwiwejściowych; okazało się, że nie były zamknięte na klucz.Otworzył je i wykrzyknął jejnazwisko.Odpowiedziała mu cisza charakterystyczna dla pustego domu.Czy kobieta, z którą był umówiony, celowo tak zrobiła?Oznaczałoby to, że coś przed nim ukrywa.Niechęć do przesłuchania świadczyzazwyczaj o jakiejś formie uczestnictwa w przestępstwie.Jeśli natomiast nie miała innegowyjścia i musiała jak najszybciej opuścić dom, nawet go nie zamknąwszy, prowadziło to dowielu hipotez.Żadna z nich nie wydawała się pomyślna dla Meliny Lloyd.Tobiasuprzytomnił sobie z dreszczem trwogi, że mógł ją spotkać los podobny do tego, jaki stał sięudziałem jej siostry.Dlatego nie odpowiedziała na dzwonek.Toteż obaj agenci, wchodząc do środka, zachowali daleko idącą ostrożność.Zamilkli,porozumiewając się odtąd tylko gestami.Na progu rozdzielili się - Tobias ruszył w stronęsaloniku, jadalni i kuchni, Patterson zniknął w holu.Wkrótce potem powiadomili sięnawzajem, już pełnym głosem, że w domu nie zastali nikogo.Tobias włożył pistolet dokabury pod marynarką i stanął w drzwiach kuchni, próbując odtworzyć w myślach, co się tudziało.Czekał na Pattersona.Gdy agent z Dallas pojawił się obok niego, spytał, wskazując ruchem głowy naprzestrzeń w drugiej części domu:- A jak to tam wygląda?- Dwie sypialnie.Obie niedawno używane.W łazience ścierka poplamiona krwią.Ślady krwi na dywanie oraz na poduszce w pokoju gościnnym.Torebka plastikowawypełniona wodą.- Wodą?- Mógł to być zimny kompres domowej roboty.- To logiczne.Jeśli ktoś dostał w głowę tym wazonem.Patterson przytaknął.- To na razie tyle.Szafa była otwarta, ale chyba nikt w niej nie grzebał.Niezauważyłem również, żeby szukano czegoś w szufladach biurka.Szkatułka z biżuterią wydajesię nietknięta.Nie widać śladów kradzieży ani walki, oczywiście prócz tego pomieszczenia.Tobias, słuchając relacji Pattersona, wyławiał najważniejsze fakty i machinalniegładził ręką kosztowny jedwabny krawat.Był srebrnego koloru, doskonale dopasowany dokoszuli oraz do cienkich pasków barwy kredy na granatowym materiale, z którego skrojonybył jego garnitur Agent specjalny z Waszyngtonu nie miał żadnego hobby, prócz codziennychćwiczeń fizycznych w klubie.Nie wyjeżdżał na wakacje do modnych miejscowości.Nie miałani łodzi motorowej, ani nart, ani nawet kompletu do gry w golfa.Jedynym jego pojazdembył samochód służbowy FBI.Mieszkał sam w niedużym mieszkaniu, przerobiwszy drugąsypialnię na garderobę.Pieniądze wydawał tylko na ubrania.Wyglądał w nich jak model.- Tak więc cała akcja skoncentrowała się tutaj - zauważył zamyślonym tonem.- Chyba że coś przegapiłem.- Rozejrzę się - rzekł Tobias.- Nie będę się czuł obrażony - odparł Patterson.Zamiast jednak udać się do pokoi sypialnych, agent specjalny przeszedł na drugąstronę kuchni, starając się niczego nie dotykać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •