[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dziś byłaś piękniejsza niż kiedykolwiek - wyszeptał.- Każdy tak mówił.Leżąc na poduszkach uśmiechnęła się do unoszącej się ponad nią twarzy.Był to ten jej zwykły, śliczny uśmiech, ale w półmroku jedynej świecy, stojącej na małym stoliku nocnym, widziała jego ciemne oczy, połyskujące i płonące bardziej intensywnie, niż do tego przywykła już od dawna.Czy pożałuje swojej decyzji? Leżała wsparta miękko jak zerwany kwiat przez kolejne dwie godziny, zadając sobie to pytanie.Czy będzie żałować?Gdy dwie godziny dobiegły końca, wiedziała, że nie będzie, a jak zasnął, wstała z łóżka, weszła cicho do łazienki i umyła się jeszcze raz dokładnie w chłodnej wodzie.Nie wróciła do męża, który wyciągnięty leżał w uśpieniu, oddychając głęboko.Wzięła swoją małą fajeczkę, napełniła jej cybuch słodkim tytoniem i zapaliła.Podeszła do okna i spoglądała na niebo.Księżyc zachodził.Za pięć minut schowa się za długie linie dachów tego starożytnego domostwa.Napełnił ją spokój.Nie będzie już spała w tym pokoju do końca swego życia.Wybrała już miejsce.Tuż obok apartamentu Starej Pani były pokoje, gdzie mieszkał kiedyś ojciec pana Wu.Zajmie je głosząc wszystkim, że stamtąd będzie mogła lepiej doglądać Starej Pani zarówno w dzień, jak i w nocy.Był to piękny dziedziniec, położony w samym centrum wielkiego domu.Będzie żyła teraz samotnie, w spokoju, samotne serce w środku toczącego się wokół niej życia.Pan Wu nagle ziewnął i obudził się.- Powinienem już pójść do siebie - powiedział.- Miałaś długi dzień i powinnaś się wyspać.Gdy tak mówił, a robił to zawsze jako człowiek dobrze wychowany zarówno w miłości, jak i w interesach, nieodmiennie odpowiadała: - Nie idź, proszę, chcę zasnąć razem z tobą.Ale tej nocy było inaczej.Nie odwracając głowy odrzekła:- Dziękuję ci, ojcze mych synów.Chyba tak będzie lepiej.Był tak tym zdumiony, że usłyszawszy jej słowa wstał z łóżka i długo nie mógł znaleźć pantofli na podłodze.Tymczasem ona szybko podeszła i znalazłszy pierwsza włożyła mu je na stopy, nie powstając z klęczek.On zaś, jak duże dziecko, położył nagle głowę na jej ramiona i oplótł ręce wokół jej ciała.- Pachniesz piękniej niż kwiat jaśminu - powiedział cicho.Roześmiała się lekko w jego objęciach.- Czyżbyś nadal był jeszcze pijany?- Pijany? - mruczał z cicha nadal - tak, jestem pijany, pijany!Przycisnął ją ku sobie gwałtownie.Zaniepokoiła się.- Proszę - powiedziała - chcesz wstać? Mam ci pomóc? - wyprostowała się nagle, silna jak stal, unosząc go wraz ze sobą.- Czy uraziłem cię czymś? - zapytał.Teraz już całkiem otrzeźwiał ze snu.Dostrzegła jego czyste, ciemne oczy.- Nie - odrzekła.- Jakże byś mnie mógł jeszcze urazić po tych dwudziestu czterech latach? - rzekła.- Aleja.wyczerpałam się.- Wyczerpałaś się? - powtórzył nie rozumiejąc.- Dziś skończyłam czterdzieści lat - powiedziała.Nagle poczuła, że nadeszła ta chwila, teraz właśnie, w środku nocy, w sercu pogrążonego we śnie domostwa.Odsunęła się odeń i od płonącej świecy zapaliła kilka innych.W miarę jak to robiła, pokój napełniał się światłem.Usiadła przy stole naprzeciwko niego.On nadal półleżał na łóżku i spoglądał na nią uważnie.- Na ten dzień przygotowywałam się od wielu lat - rzekła.Złożyła ręce na kolanach.Spowita w jedwabie i blask księżyca, z dłońmi na podołku, zebrała wszystkie siły swego charakteru.Pochylił się ku niej z rękami ściśniętymi między kolanami, nie odrywając wzroku od jej twarzy.- Byłam dla ciebie dobrą żoną - rzekła.- Czyż ja nie byłem dobrym mężem? - zapytał.- O tak, zawsze - odrzekła.- Nie było związku mężczyzny i kobiety lepszego od naszego.Ale połowa mego życia minęła.- Tylko połowa.- Połowa twego życia jeszcze długo nie nadejdzie - ciągnęła.- Tę różnicę między kobietą i mężczyzną ustanowiły niebiosa.Słuchał uważnie, jak zawsze wszystkiego, co mówiła, jak gdyby widział, że jej słowa znaczyły coś więcej niż to, co dosłowne, a może i więcej niż to, co on potrafił zrozumieć.- Ty jesteś jeszcze młodym człowiekiem.Twój ogień płonie ciągle mocno.Powinieneś mieć więcej synów.Ja zaś już wypełniłam swoje życie.Wyprostował się, a jego pełna, przystojna twarz przybrała surowy wyraz.- Czy to możliwe, że pojmuję, co masz na myśli?- Widzę, że rozumiesz.Popatrzyli na siebie przez perspektywę dwudziestu czterech lat, które spędzili razem w domu, gdzie ich dzieci spały spokojnie, gdzie Stara Pani śniła swe lekkie, starcze sny, oczekując na śmierć.- Nie chcę innej kobiety.- Jego głos był szorstki.- Nigdy nie spojrzałbym na inną kobietę.Zawsze byłaś i nadal jesteś piękniejsza niż wszystkie, które kiedykolwiek widziałem.Zawahał się i opuścił wzrok.- Dzisiaj widziałem tę młodą dziewczynę i patrząc na nią zrozumiałem, o ile piękniejsza jesteś od niej!Wiedziała o kim mówi: - Ach, Linyi jest śliczna - zgodziła się.W duszy jednak ponowiła swą decyzję.Gdy w rozmowie stanie problem, kto ma wybrać dla niego nową kobietę, wybierać będzie ona.Nie byłoby dobrze, gdyby pokolenia miały się pomieszać, a Liangmo był już żonaty z Meng, siostrą Linyi, zaś obie były córkami jej najbliższej przyjaciółki.Zacisnął swe piękne usta.- Nie - rzekł [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •