[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— S¹dzê, ¿e Akira jest w tarapatach, ale nie wiem,jak mo¿na by mu pomóc.Drgn¹³, us³yszawszy dŸwiêk syreny, i obróci³ siê, gotów do biegu, ale to tylkokaretka pogotowia przeniknê³a obok nich.Odetchn¹³g³êboko.— Nie mo¿emy w³Ã³czyæ siê po ulicach — powiedzia³a Rachel.— Tak, tylko gdzie moglibyœmy bezpiecznie spêdziæ noc?— Nawet je¿eli uda³oby siê nam coœ znaleŸæ, w ¿aden sposób nie potrafi³abymusn¹æ — rzek³a Rachel.— Jestem tak spiêta, ¿e.— Mamy dwa wyjœcia.Pierwsze to znaleŸæ jak¹œ kryjówkê, przeczekaæ do rana ipójœæ do restauracji w nadziei, ¿e Akira zadzwoni o dziewi¹tej.Ale tam mo¿emywpaœæ w pu³apkê.— A jakie jest drugie wyjœcie? — spyta³a Rachel.— Daæ sobie spokój z planami.Powiedzia³em Akirze, ¿e nawet jeœli Eko przeka¿emi przez telefon sygna³ ostrzegawczy, ja i tak nie wyjadê z Japonii.MuszêznaleŸæ odpowiedzi na parê pytañ.— Dzikus sam zdziwi³ siê twardym tonom wswoim g³osie.— Akira powiedzia³, ¿e to m¹dry i œwi¹tobliwy cz³owiek.—Mówi¹c to, Dzikus rozwin¹³ kartkê ze wskazówkami, któr¹ przekaza³ mu Akira.—To jego sensei, chcia³ z nim rozmawiaæ.No có¿, przekonajmy siê, jak m¹dry jestten œwi¹tobliwy m¹¿.W przeciwieñstwie do jarz¹cej siê œwiat³ami Ginzy, ta czêœæ Tokio by³a mrocznai sprawia³a przygnêbiaj¹ce wra¿enie.Kilka latarni i nieliczne lampy w w¹skichoknach nie by³y w stanie rozproszyæ ciemnoœci.Ale kiedy Dzikus zap³aci³ zakurs i wysiad³ razem z Rachel, poczu³ siê paradoksalnie widoczny.Miêœnie jegoramion odruchowo napiê³y siê.— Mo¿e siê okazaæ, ¿e to nie by³ taki dobry pomys³ — powiedzia³a Rachel.Dzikus rozejrza³ siê po ciemnej ulicy.Daleki gwar miasta jeszcze podkreœla³panuj¹c¹ wokó³ ciszê.Chocia¿ ulica by³a ciemna, Dzikus dostrzega³ licznezau³ki i za³omy, z których mog³y ich obserwowaæ czujne oczy jakiegoœ nocnegorabusia.— Wspaniale.Sk¹d mo¿emy mieæ pewnoœæ, ¿e trafiliœmy tam, gdzie chcieliœmy?— „Abraham wierzy³ prawem absurdu" — przypomnia³ Dzikus jej ulubiony cytat.—Nie pozostaje nam nic innego, jak ufaæ.— Wspaniale — powtórzy³a Rachel.Dzikus roz³o¿y³ rêce w geœcie bezradnoœci.— W takiej sytuacji nale¿a³oby wysi¹œæ z taksówki parê przecznic wczeœniej iresztê drogi do celu odbyæ na piechotê.— Rozejrza³ siê dooko³a.— Ale w Tokioniewiele ulic ma nazwy.Nie wiem, czy bez pomocy taksówkarza zdo³a³bym odnaleŸæto miejsce, nawet gdybym by³ tylko kilka ulic dalej.„To miejsce" by³o pozbawionym okien, obskurnym piêciopiêt­rowym budynkiem zbetonu.Wygl¹da³ jak magazyn i wydawa³ siê nie na miejscu poœród domówmieszkalnych o maleñkich oknach, ci¹g­n¹cych siê wzd³u¿ ulicy, choæ by³y niemniej obskurne.Budynek spowija³a ciemnoœæ.— Trudno mi uwierzyæ, ¿eby tu ktoœ mieszka³ — powiedzia³a Rachel.— To chybapomy³ka.— Jest tylko jeden sposób, ¿eby siê o tym przekonaæ.— Dzikus jeszcze razomiót³ wzrokiem ciemn¹ ulicê, po³o¿y³ rêkê na pistolecie ukrytym pod wiatrówk¹i podszed³ do drzwi frontowych.Drzwi by³y ze stali.Nie znalaz³ przycisku dzwonka ani domofonu.Nie by³o równie¿ widaæ ¿adnegozamka.Nacisn¹³ klamkê.Ust¹pi³a.— Najwidoczniej nikomu nie przeszkadza, ¿e obcy mog¹ tu wejœæ — powiedzia³Dzikus z nie ukrywanym zdumieniem w g³osie.— Trzymaj siê blisko mnie.Pchn¹³ciê¿kie drzwi i skrzywi³ siê na widok s³abo oœwietlonegokorytarza.— Szybko! — rzuci³, wci¹gaj¹c Rachel za sob¹, aby ich sylwetkinie sta³y siê ³atwym celem.drzwi i zauwa¿y³, ¿e od wewn¹trz równie¿ nie by³ozamka.Coraz bardziej zdziwiony rozejrza³ siê po korytarzu.Korytarz koñczy³ siê œlepo po trzech metrach.Nigdzie nie by³o ¿adnych drzwi,tylko schody, wiod¹ce w górê.— Co za.— zaczê³a Rachel, ale zamilk³a, bo Dzikus po³o¿y³palec na jej ustach.Pokiwa³ g³ow¹ na znak, ¿e rozumie jej zdziwienie.On te¿ nie widzia³ nigdymagazynu ani domu mieszkalnego o podobnej kon­strukcji.¯adnych znaków czynapisów na œcianach, wskazuj¹cych kierunek lub informuj¹cych o przeznaczeniupomieszczeñ, ¿adnych skrytek pocztowych ani dzwonków, ¿adnych kolejnych drzwi zsys­temem zabezpieczeñ, które odcina³yby dostêp do wnêtrza budynku.Schody by³y betonowe.Kiedy Dzikus i Rachel ostro¿nie wchodzili na górê, cicheszuranie ich butów odbija³o siê echem od œcian.Na piêtrze znowu trafili nakrótki, œlepy, s³abo oœwietlony korytarz i prowadz¹ce wy¿ej schody.Wchodz¹c po nich, Dzikus denerwowa³ siê coraz bardziej.Dlaczego Akiraprzekaza³ niepe³ne instrukcje? Jak, u diab³a, mo¿na kogoœ odnaleŸæ, je¿eli niema wizytówek na drzwiach, a nawet samychdrzwi.?I naraz zrozumia³, ¿e instrukcje Akiry by³y w³aœnie takie, jakiepowinny byæ.Brak drzwi eliminowa³ mo¿liwoœæ pomy³ki [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •