[ Pobierz całość w formacie PDF ]
." Salon z min¹, jakby nie wiedzia³, kto jestojcem, ¿yczy³ mi wszystkie­go najlepszego.Pobieg³em do domu, ¿eby odetchn¹æczystym po­wietrzem.Lii nie by³o.Na stole w kuchni kartka: „Kochanie, zesz³y wody.Nie zasta³amciê w biurze.Biorê taksówkê i jadê do kliniki.Przy­jedŸ, czujê siê samotna."Wpad³em na chwilê w panikê, mia³em przecie¿ tam byæ i liczyæ razem z Li¹,mia³em byæ w biurze.Rzecz urodzi siê martwa, Lia te¿ umrze.Salon obiewypcha.Wpad³em do kliniki, jakbym cierpia³ na zapalenie b³êdnika, pyta­³em tych,którzy o niczym nie mieli pojêcia, dwa razy pomyli³em oddzia³.Wszystkimmówi³em, ¿e powinni wiedzieæ, gdzie rodzi Lia, i wszyscy odpowiadali, ¿ebym siêuspokoi³, bo tutaj wszystkie ro­dz¹.Wreszcie, sam nie wiem w jaki sposób, znalaz³em siê w jakiejœ sali, Lia by³ablada, ale by³a to bladoœæ per³owa, i uœmiecha³a siê.Ktoœ odgarn¹³ jej w³osy iwcisn¹³ pod bia³y czepek.Po raz pierwszy widzia³em w ca³ym blasku czo³o Lii.Obok siebie mia³a Rzecz.- To Giulio - oznajmi³a.Mój rebis.Ja te¿ go stworzy³em, i to nie z fragmentów martwych cia³, i bezmyd³a arsenowego.Niczego mu nie brakowa³o, wszystkie palce mia³ na w³aœciwychmiejscach.Chcia³em obejrzeæ go ca³ego.- Ach, co za piêkna armatka, ach, jakie ma wielkie kulki! - Potem zacz¹³emca³owaæ Liê w ods³oniête czo³o.- Ale to twoja zas³uga, najdro¿sza, wszystkozale¿y od naczynia.- Pewnie, ¿e to moja zas³uga, draniu.Musia³am liczyæ sama.- Jeœli chodzi o liczenie, to ty dla mnie liczysz siê najbardziej.81Ludnoœæ podziemi dosz³a do wysokiej wiedzy.Gdyby nasza szalona ludzkoœæprzedsiêwziê³a przeciwko nim wojnê, potrafiliby wysadziæ w powietrze ca³¹po­wierzchniê naszej planety.(Ferdinand Ossendowski, Beasts, Men and Gods, 1924, V.Por.: Antoni FerdynandOssendowski, Przez kraj ludzi, zwierz¹t i bo­gów, Gebethner i Wolff 1925, s.335 nn.)By³em u boku Lii nawet po wyjœciu z kliniki, bo kiedy tylko zna­laz³a siê wdomu i przyst¹pi³a do zmieniania dziecku pieluszek, wy-buchnê³a p³aczem ipowiedzia³a, ¿e nigdy jej siê to nie uda.Ktoœ póŸniej wyjaœni³ nam, ¿e tonormalne.Kiedy opadnie ju¿ podniece­nie wywo³ane zwyciêskim porodem,przychodzi poczucie bezsilnoœci w obliczu ogromu obowi¹zków.Przez pierwsze dniobija³em siê z k¹ta w k¹t, czuj¹c siê niepotrzebny, a w ka¿dym razie nie mog¹ckarmiæ piersi¹, czyta³em wszystko, co znalaz³em na temat pr¹dów tellurycznych.Po powrocie rozmawia³em o tym z Agliem.Przesadnym gestem okaza³ swojeznudzenie t¹ spraw¹.- Marne metafory, które maj¹ byæ aluzj¹ do wê¿a Kundalinie-go.Nawet geomancjachiñska szuka³a w ziemi œladów smoka, ale w¹¿ telluryczny mia³ oznaczaæ poprostu wê¿a inicjacyjnego.Bogini odpoczywa pod postaci¹ zwiniêtego wê¿a, œpipogr¹¿ona w wiecz­nym letargu.Kundalini dr¿y ³agodnie, wydaj¹c ³agodny œwist iwi¹­¿¹c cia³a ciê¿kie z cia³ami lekkimi.Niby œmig³o albo turbina wodna, nibypo³owa sylaby OM.- Do jakiej tajemnicy nawi¹zuje w¹¿?- Do pr¹dów tellurycznych.Ale do tych prawdziwych.- Jakie s¹ prawdziwe pr¹dy telluryczne?- Stanowi¹ wielk¹ tajemnicê kosmologiczn¹ i aluzjê do wê¿a.Do diab³a z Agliem- pomyœla³em sobie.- Ja wiem wiêcej na ten temat.Przeczyta³em moje notatki Belbowi i Diotalleviemu i okaza³o siê, ¿e nie mamyju¿ najmniejszych w¹tpliwoœci.Wreszcie byliœmy w sta­nie dostarczyætemplariuszom godn¹ ich tajemnicê.By³o to roz­wi¹zanie najoszczêdniejsze,najelegantsze i maj¹ce tê zaletê, ¿e zaczê³y pasowaæ do siebie wszystkieelementy naszej tysi¹cletniej uk³adanki.Tak wiêc Celtowie wiedzieli o pr¹dach tellurycznych.Dowiedzieli siê o nich odAtlantydów, kiedy ci, którzy ocaleli z katastrofy konty­nentu, wyemigrowali -jedni do Egiptu, drudzy do Bretanii.Natomiast Atlantydzi dowiedzieli siê tego wszystkiego od naszych przodków,którzy z wyspy Avalon, przemierzywszy ca³y kontynent Mu, dotarli do pustyni wœrodku Australii - w czasach, kiedy wszy­stkie kontynenty by³y po³¹czone,stanowi³y cudown¹ Pangeê.tak ¿e mo¿na by³o bez trudu wszêdzie podró¿owaæ.Gdybyœmy tylko umie­li odczytaæ (jak umiej¹ aborygeni.którzy jednak milcz¹)tajemni­czy alfabet wyryty w wielkim masywie Ayers Rock.mielibyœmyOb­jaœnienie.Ayers Rock le¿y na antypodach wielkiej góry (nieznanej),stanowi¹cej Biegun, ale Biegun prawdziwy.Biegun inicjacyjny, nie zaœ ten, doktórego mo¿e dotrzeæ pierwszy lepszy mieszczañski od­krywca.Jak zwykle, i jestto jasne dla ka¿dego, kogo nie zaœlepi³a fa³szywa wiedza zachodniej nauki.Biegun, który widzimy, jest Bie­gunem nie istniej¹cym, istnieje natomiast ten.którego nikt nie po­trafi zobaczyæ poza paroma adeptami zobowi¹zanymi jednak domil­czenia.Ale Celtowie wierzyli, ¿e wystarczy³oby odkryæ globalny plan pr¹dów.Dlategostawiali megality [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •