[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ach, olej tylko taki? Z oliwek wolimy, nie, za to dziêkujemy, ale nie róbsobie k³opotu, siadaj, czemu tak biegasz i biegasz.- Mo¿e herbaty?Chcê naprawdê byæ goœcinna.- O, herbaty chêtnie, chêtnie, herbata po d³ugiej podró¿y nam siê nale¿y, ha,ha.Wstawiam wodê.Stojê nad czajnikiem elektrycznym, dzbanek przygotowany,fili¿anki te¿.Przynoszê herbatê.- Czarna? Ojej, my tylko zielon¹, ale nie szkodzi, napijemy siê wody.Gor¹cej.Biegnê po wodê.- Masz tylko z kranu? Lepsza jest ze studni g³êbinowej, ale nie szkodzi.Mo¿emasz mineraln¹?- Mam.Idê do kuchni, wyjmujê ostatni¹ butelkê mazowszanki.- Ojej, z gazem?- Nie, bez.- Ale wygl¹da jak z gazem, prawda? Dlaczego w ogóle nie usi¹dziesz, nie mo¿na ztob¹ zamieniæ s³owa.Chyba mamy w samochodzie resztkê z drogi, niegazowanej,skocz, Artur, a ty, Judytko, nie rób sobie k³opotu.Artur skacze po wodê niegazowan¹ do samochodu.Ziemniaki z koperkiem paruj¹ na stole.- Ty jesz ziemniaki? - Miœka jest uprzejma, a ja g³odna.- Bo my g³Ã³wnie kaszê.Najlepszy jest d³ugoziarnisty ry¿ ciemny.Och, jak siê cieszê, ¿e siê widzimy!- Ja równie¿.- Nak³adam sobie ziemniaki i sa³atê.- Nie chcieliœmy ci robiæ k³opotu, wiêc zjedliœmy coœ przed chwil¹ dos³ownie,tu¿ przed wyjazdem z Warszawy.Z tym, ¿e ciê¿ko do ciebie dojechaæ, w³aœciwiechcieliœmy byæ ju¿ wczoraj, ale byœmy przyjechali wieczorem, to nie chcieliœmyci k³opotu robiæ.No, to twoje zdrowie!Wynoszê schabik i ziemniaczki do kuchni, rolada z indyka nietkniêta, wódeczkaleje siê strumieniem szerokim, bo oni tylko wódkê.Wino korkujê, mo¿e do jutranie zwietrzeje.- Nie chcemy ci robiæ k³opotu, ale czy mo¿emy ustawiæ samochód jednak trochêbli¿ej domu? Bli¿ej domu to ja mam ró¿e i tawu³y.- Miœka, ale tutaj mam ró¿e i tawu³y - mówiê odwa¿nie, bo kurs asertywnoœci mamza sob¹, jako osoba odpowiadaj¹ca na listy.Droga pani Alu,Asertywnoœæ jest umiejêtnoœci¹ wyra¿ania w³asnego zdania bez ura¿ania cudzychuczuæ, umiejêtnoœci¹ obrony w³asnych pogl¹dów w sposób nieagresywny.- Och, Artur bêdzie uwa¿ny, gdyby to mia³ byæ k³opot, to oczywiœcie w ¿adnymwypadku.mo¿e przecie¿ staæ przy bramie.- To mo¿e niech tam zostanie, przecie¿ bramê i tak zamykam na noc.Twarz Miœki robi siê czerwona.- Oczywiœcie, jeœli robi ci to ró¿nicê, to oczywiœcie.choæ ja nie mogê spaæ,jak wiem, ¿e samochód niezabezpieczony.I dowiadujê siê, ¿e nie wykupili OC czy AC, czy mo¿e jeszcze jakichœ innychliter.Jestem goœcinna i oczywiœcie Artur podje¿d¿a blisko domu.Jakieœtrzydzieœci centymetrów od tawu³y.K³adziemy siê spaæ.Œpiê jak zabita parêgodzin.Raniutko budzi mnie ciche pytanie Miœki.- Judytka, œpij, ale powiedz tylko, gdzie tu jest sklep, to Artur podjedzie pobu³ki.- Mam pieczywo - mruczê i zwlekam siê z ³Ã³¿ka.G³owa mi pêka.- Ale my z bu³ek jemy tylko grahamki.Nie ma sprawy, otwieram bramê, Artur wyje¿d¿a ty³em i rozje¿d¿a jedn¹ tawu³ê,staje, wysiada, przeprasza, macham rêk¹, niech ju¿ jedzie, przeje¿d¿a maleñkiberberysik, który w³aœnie zdecydowa³ siê nie zdechn¹æ.Wchodzê do ³azienki.Odkrêcam wodê i marzê o cudownym, d³ugim prysznicu.Pukanie do drzwi.Skrêcam wodê, uchylam drzwi.Miœka ma przepraszaj¹cy wyraztwarzy.Nie chcia³aby mi przeszkadzaæ, ale coœ siê sta³o w kuchni.Owijam siêrêcznikiem i wchodzê do kuchni.Pokrywa od zamra¿alnika zerwana.- Myœla³am, ¿e masz lód - mówi, a jej oczy przepraszaj¹.- Bo rano to ja tylkosok, sok z lodem.Ach, ta wczorajsza wódeczka.Wyci¹gam lód, próbujê coœ zrobiæ z zamra¿alnikiem.Nie udaje mi siê.- Mogê wzi¹æ k¹piel? - Miœka wchodzi do ³azienki.- Taka jestem wykoñczona.- Oczywiœcie.- Pokazujê jej, gdzie stoi p³yn do k¹pieli, i ubieram siê.JeœliMiœka weŸmie k¹piel, z prysznica nici.Woda w termie bêdzie grzaæ siê przezdobrych parê godzin.Wyje¿d¿aj¹ przed po³udniem, bo nie chc¹ robiæ k³opotu, zjedz¹ coœ w drodze iby³o strasznie mi³o.Zostajê z rolad¹, schabem i wczorajszymi ziemniaczkami.Opadam ciê¿ko na fotel i siêgam po kolorowe pisemko.“Zajmij siê sob¹, mi³y spacer po uporz¹dkowaniu domu na pewno dobrze ci zrobi.Nie b¹dŸ w konflikcie z najbli¿szymi, postaraj siê o wyrozumia³oœæ.Ciekawiludzie, ciekawe sprawy i tylko od ciebie zale¿y, jak spêdzisz weekend.”Jak ja siê cieszê, ¿e nie by³am w konflikcie z najbli¿szymi, co szczêœliwiewyjechali sobie do Na³êczowa.I ja ju¿ chcê, ¿eby wrócili.Z przyjemnoœci¹ bêdêrobiæ trzy miseczki serka.A niech mi robi¹ k³opot.By³abym przysiêg³a, ¿eMiœka i Artur siedzieli przynajmniej dwa tygodnie! Z tego wysnu³am w pierwszejchwili œmia³y doœæ wniosek, ¿e mam niedobry charakter.Ale potem zmodyfikowa³amw³asne zdanie o sobie.Bo ja naprawdê bardzo lubiê ludzi.Ale wolê tych, którzychc¹ zrobiæ k³opot.I w³aœciwie teraz to ja bym chcia³a goœci k³opotliwych.Takich, co zadzwoni¹ ipowiedz¹: “S³uchaj, wyjdŸ po nas na dworzec, nie jemy miêsa, boœmywegetarianie.Kup nam grahamki i serek odt³uszczony.Musimy blisko domupostawiæ samochód, jest miejsce?”I wtedy ja z radoœci¹ przesadzê berberysiki, pojadê na zakupy, zdrowo siê przynich od¿ywiê kaszk¹ czy innym d³ugoziarnistym, a oni doceni¹ moj¹ goœcinnoœæ.IAdaœko nie bêdzie siê œmia³, gdy mu bêdê opowiadaæ, jakich mia³am goœci.Dlaczego ona nie dzwoni?Czerwiec w ogrodzie jest boski.By³o parê dni deszczu i wszelkie zielskopodskoczy³o o dobrych kilkadziesi¹t centymetrów, a trawa znów domaga siêstrzy¿enia, ale i tak widaæ strzelaj¹ce w górê grube laski juki.Bêdziekwitn¹æ, choæ wszyscy s¹siedzi twierdzili, ¿e juka kwitnie tylko wtedy, kiedyjej siê podoba i gdzie jej siê podoba.Widocznie u mnie jej siê podoba.Wczorajby³a Moja Mama [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •